Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Zamyślam się dziś o świcie nad możliwościami pójścia dalej w rozwoju duchowym i docieraniu do obiecanych przez Boga celów. Historia biblijnego Izraela dobitnie pokazuje, że muszą być spełnione po temu określone przez Boga warunki.
Izrael po wyjściu z niewoli w Egipcie chciał się dostać do Kanaanu. Chociaż była to Ziemia Obiecana im przez Boga, to jednak przez czterdzieści lat okazała się dla nich nieosiągalna. Bóg bowiem przeklął wszystkich Izraelitów, którzy w stosownym na przejęcie tej ziemi momencie, mimo zdatności do walki, wypowiedzieli posłuszeństwo i zbuntowali się przeciwko Bogu. I rzekł Pan: […] żaden z tych mężów, którzy widzieli moją chwałę i moje znaki, jakich dokonywałem w Egipcie i na pustyni, a oto już dziesięciokrotnie wystawiali mnie na próbę i nie słuchali mojego głosu, nie zobaczy ziemi, którą przysiągłem ich ojcom. Żaden z tych, którzy mnie znieważyli, jej nie zobaczy. […] Słyszałem bowiem szemranie synów izraelskich, z jakim występują przeciwko mnie. Powiedz im więc: Jako żyję - mówi Pan - uczynię wam tak, jak mówiliście wobec mnie: Na tej pustyni legną wasze trupy i wszyscy zapisani spośród was, w pełnej liczbie, od dwudziestego roku życia wzwyż, wy, którzy szemraliście przeciwko mnie, nie wejdziecie do ziemi, w której poprzysiągłem was osiedlić, z wyjątkiem Kaleba, syna Jefunnego i Jozuego, syna Nuna [4Mo 14,20-30].
Nastąpiły długie lata tułania się po pustyni. Rok po roku w szeregach Izraelitów ubywało nieposłusznych, obłożonych klątwą mężczyzn. Aż pewnego dnia Bóg ponowie rozkazał przeliczyć zdolnych do walki Izraelitów. Wyniki porównano z listą z poprzedniego spisu.
Zamyślam się dziś o świcie nad zagrożeniami czyhającymi na naszych synów w wierze. Pobudza mnie do tego sławna historia sprowadzenia do Jeruzalemu Skrzyni Pana. Sławna z powodu tańców Dawida, który jednocześnie - niestety - dopuścił się przy tym śmiertelnego w skutkach zaniedbania.
Od czasów Mojżesza było wiadome w Izraelu, że Skrzynię Bożą należy przenosić. I zrobisz drążki z drzewa akacjowego, i pokryjesz je złotem. Drążki te włożysz do pierścieni po bokach skrzyni, aby na nich nosić skrzynię. W pierścieniach skrzyni pozostaną te drążki; nie będą z nich wyjmowane [2Mo 25,13-15]. Tymczasem synowie Abinadaba odeszli od przestarzałej metody przemieszczania Skrzyni, wprowadzając nowoczesne udogodnienie. Dawid dał im zielone światło i wieźli Skrzynię Bożą na nowym wozie, zabrawszy ją z domu Abinadaba, położonego na wzgórzu; Uzza zaś i Achio, synowie Abinadaba, prowadzili ten nowy wóz ze Skrzynią Bożą, a Achio szedł przed Skrzynią. Dawid zaś i cały dom Izraela tańczyli i grali z całej siły przed Panem na różnego rodzaju instrumentach z cyprysowego drzewa, na cytrach, harfach, fletach, bębnach, dzwonkach i cymbałach [2Sm 6,3-5]. Dawid zamiast przypomnieć młodzieży ustalone przez Boga zasady postępowania ze Skrzynią Bożą, bawił się z nimi i całym ludem - jak wiadomo - na całego.
W rozważaniu tego tematu chodzi o właściwe ukazanie Boga, Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego - w prawdziwym zróżnicowaniu, które jest przecież nierozerwalną jednością. W Biblii nie znajdziemy, inaczej niż o Wielkiej Nocy czy Zielonych Świętach, wzmianki o Trójcy Świętej. Słowo to zostało na biblijnej podstawie „wynalezione” przez Kościół. Otrzymawszy zaś stałe miejsce w tzw. „roku kościelnym”, już niejednego przyprawiło o zakłopotanie. Istnieje anegdota o pewnym duchownym, który w dniu święta Trójcy Świętej stanął przed swoją parafią i oświadczył, że chodzi o tak wielka tajemnicę, że on sam jej nie pojmuje i dlatego kazania „nie będzie”. Rzeczywiście, rzadko kiedy mówi się wyraźnie o Trójcy Świętej.
Wszelkie nasze rozmyślanie wokół Wieczerzy Pańskiej musi rozpocząć się od tej nocy, gdy Jezus został wydany, bowiem było to wtedy, kiedy ustanowił Wieczerzę jako obowiązujący obrzęd w Kościele.
Aby właściwie ocenić bogactwo znaczeniowe Wieczerzy Pańskiej, musimy zwrócić się do Nowego Testamentu.
Przestudiujemy wypowiedź Jezusa na temat spożywania Jego ciała i picia Jego krwi, według ewangelii Jana (rozdz. 6).
Przejdziemy następnie do Dziejów Apostolskich, aby się przyjrzeć, w jaki sposób już na początku Jego uczniowie odpowiedzieli na Jego polecenie, gdy gromadzili się na „łamanie Chleba”.
Przestudiujemy także wnikliwie to wszystko, co apostoł Paweł mówi na ten temat w Pierwszym Liście do Koryntian (r. 10 i 11).
Ale wyjściowym punktem musi być Wieczernik i sprawozdanie odnośnie do ustanowienia tej instytucji. Paweł wyjaśniając samą Wieczerzę kładzie nacisk na godne w niej uczestnictwo i odwołuje się do słów Pana dotyczących tego obrządku.
W jednej z ostatnich lektur trafiłam na wiersz, który głęboko mnie poruszył. Nie jest mi niestety znany autor tego utworu, myślę jednak, że trafnie opisał on pewną sytuację z życia chrześcijanina, której prawdopodobnie niejeden z nas doświadczył podczas swojej pielgrzymiej drogi.
Prosiłem, Panie, żebyś mi to zdarzył,
Abym mógł wzrastać w miłości i wierze,
Żebym gorliwiej szukał Twojej twarzy
I łaskę Twoją ogarniał wciąż szerzej.
Czekałem, że w jakąś dobrą godzinę
Ten cud się stanie w jednym oka mgnieniu
I moc Twoja sprawi, że ominę
Wszelkie zasadzki i grzech, i kuszenie.
Dane mi było zamiast tego
Odkryć swą słabość i poznać smak klęski,
Gdy dopuściłeś, aby moce Złego
Przypuściły na mnie atak zwycięski.
Zdawało mi się, że swą własną ręką
Przekreślasz wszystkie moje plany,
Że sam masz udział w mych udrękach,
Że obojętny Ci mój duch złamany…
Dlaczego, Panie, dlaczego? – pytałem,
Te doświadczenia ponad miarę?
- Wiedz to, mój synu, że tak odpowiadam
Na prośbę o większą łaskę i wiarę.
Od zapatrzenia w siebie i od twojej pychy
Uwolnić chciałem naszą więź wzajemną,
Byś mógł się mocniej mnie uchwycić
I każdy krok następny stawiać ze mną.
Czasami odmawiając nam cudu, Bóg ofiaruje nam drogę. Czasami jest to droga cierpienia, czasami droga rozczarowania; czasami droga zwątpienia lub samotności. Odmawiając nam odpowiedzi w takiej formie, o jaką prosimy, Bóg zaprasza nas w niezwykłą podróż, podczas której możemy odkrywać i dowiadywać się coraz więcej o Nim i o nas samych.
Problem grzechu w życiu chrześcijanina utracił swoją popularność. Rzadko kiedy słyszymy dziś na ten temat kazania, nieczęsto widnieje on na okładkach nowo wydawanych książek w naszych kościelnych księgarniach. Doświadczenie jednak – przynajmniej mojego życia – uczy, że pomimo upływu lat i najlepszych choćby chęci, problem pozostaje paląco aktualny.
Chrześcijańskie dawanie nie jest zwykłą odpowiedzią na potrzeby finansowe dla podtrzymywania działalności kościołów lub misji.
Gorący apel o fundusze, w którym wywiera się swego rodzaju nacisk na ludzi, przedstawiając szczególne potrzeby, nie jest podstawowym podejściem. Sługa Ewangelii nie może się ograniczać do roli zbieracza funduszów, ani misjonarz nie może „dać się zrobić” buddyjskim mnichem z miską żebraczą.
Chrześcijańskie dawanie jest w rzeczywistości odpowiedzialnością oraz przywilejem. Jest ono konieczne ze względu na potrzeby, z którymi się spotykamy, ale co więcej, domaga się tego Bóg.
Nie przeprowadzałam badań statystycznych, ale zaryzykowałabym stwierdzenie, że prawdopodobnie pierwszym biblijnym wersetem, którego uczy się na pamięć dziecko z chrześcijańskiego domu, są pierwsze słowa najsłynniejszego z Psalmów: Psalm Dawidowy. Pan jest pasterzem moim, niczego mi nie braknie… (Ps 23:1)
Credo ukontentowania
Wielokrotnie czytałam je, recytowałam, bądź wyśpiewywałam, ale dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że są one swoistym wyznaniem. W dodatku bardzo odważnym. Jeśli Pan jest moim pasterzem, nie brakuje mi niczego. Nie brakuje mi niczego, ponieważ Pan jest moim pasterzem. Słowo „nic” ma niezwykle ostre krawędzie, niczego bowiem nie możemy tutaj dodać, bo nic zmieni się wtedy w coś. Jeśli nie brak mi niczego, oznacza to, że mam wszystko.
Czy rzeczywiście tak postrzegam moje życie – jako takie, w którym nie brak niczego? Ileż razy myślałam, gdybym tylko mogła mieć to lub tamto… Nie chodzi tu nawet o rzeczy materialne. Ludzie mogą pragnąć pokoju, radości, pocieszenia, bezpieczeństwa, miłości, rozwiązania problemu, powrotu do zdrowia itp. – lista mogłaby ciągnąć się w nieskończoność. Człowiek jest istotą zdolną do marzeń oraz odczuwania pragnień, a gdy tylko któreś zostanie zaspokojone, natychmiast na jego miejsce pojawiają się kolejne. Na różnych etapach życia pragnie on różnych rzeczy – najpierw skończyć szkołę, dostać się na studia; później skończyć studia i znaleźć pracę; rozpocząć służbę, założyć rodzinę, kupić mieszkanie, większy samochód, znaleźć lepszą pracę… Pragnienia te są jak najbardziej naturalne, problem polega na tym, że bardzo łatwo skupić się nie na tych, na których powinniśmy.