Chodźże do źródła żywota Drukuj Email
niedziela, 05 kwietnia 2020 14:05

"... Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije!" (J 7, 37)

Ze wzruszeniem wspominam dzisiaj (choć data jego śmierci przypada na 8 czerwca) pastora Stanisława Daszkiewicza.Pomimo upływu lat wciąż jest dla mnie wzorem.

Cieszył  się tym, że inni angażują się w służbę i dzięki wsparciu Boga i jego dyskretnym podpowiedziom wychodzi im to coraz lepiej.

Gotów był świadomie zrezygnować z własnych dążeń dając możliwość działania innym. Dla dobra wspólnego.

Był człowiekiem małomównym. Ale on nie musiał mówić...Jego czyny szły w ślad za nim.

Tym co robił, sposób w jaki to robił wytrącał oręż przeciwnikom.

Jego zwiastowanie ewangelii było jednoznaczne, oparte ściśle na Biblii, wywołujące refleksje, nawołujące do pokuty, ale również pełne prawdy o sądzie Bożym. Zawsze jednak wskazywał na miłosiernego Boga a jego postawa podczas zwiastowania była odbiciem miłości do jego osobistego Zbawiciela.

Zaangażowanie br. Daszkiewicza w pracę duszpasterską i ewangelizacyjną było ogromne. Kochał Boga i jego dzieci. Dzięki m.in. jego pracy zbawionych zostało wiele osób. Doczekał dnia, w którym mógł zobaczyć jedenaście zborów, na czele których stanęli bracia z naszego zboru.

Nigdy nie opuszczał społecznego zgromadzenia. Pamiętam i podziwiam fakt kiedy przychodził do zboru w niedzielę rano po nocy spędzonej w "ciężarówce" - był kierowcą w PKS.

Ale bywały też chwile, pamiętam to dokładnie jakby to było wczoraj, kiedy przychodził do moich rodziców. Bardzo ich cenił i szanował z wzajemnością. Siadał zmęczony przy stole w zadumie nad filiżanką herbaty i mówił jeszcze mniej. Po prostu był wdzięczny, że może milczeć, czując atmosferę wsparcia, zrozumienia, że może chwilkę odpocząć wśród swoich.

Wiedział jednak w praktyce, że oprócz wsparcia innych braci i sióstr jest dla nas źródło znacznie ważniejsze i niewyczerpane. Może dlatego tak lubił pieśń 703.


Chodźże do źródła żywota,

Ty, coś już opadł z swych sił!

Ono w zmęczeniu pokrzepi.

Będziesz radośnie znów żył!


Nie zwlekaj, dąż!

Idź naprzód wciąż!

Tam nie zabrudzisz już

Bieli swych szat.

Tutaj jest źródło żywota,

Do tego celu śpiesz rad!

Chodźże do źródła żywota,

Skieruj do niego swój bieg!

Tu będziesz z grzechu zwolniony,

Tu będziesz bielszy nad śnieg!
 

Chodźże do źródła żywota,

A z czystych wód jego pij!

Patrz, jak się mienią te wody,

Napij się i wiecznie żyj.

Do końca pozostał wierny Bogu, którego pokochał od swego dzieciństwa, i któremu wiernie służył aż do starości. Wypełnianie woli Bożej było celem jego życia. Miałem przywilej odwiedzić go krótko przed śmiercią w szpitalu. Już nie mówił, ale jego twarz wyrażała pokój, którego świat nie jest w stanie pojąć. Odszedł do swego Pana apostoł wiary i łagodności, który śmiało mógł powtórzyć za apostołem Pawłem: "Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem, a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości" (2Tm 4,7-8).