Gdy gaśnie pierwsza miłość Drukuj
Autor: opr.Hanna Borowska   
piątek, 08 lutego 2019 21:00

Wszyscy wiemy, jak zachowuje się para zakochanych. Jeśli miłość jest naprawdę gorąca, nie ma takiej ceny której ludzie ci nie zgodziliby się zapłacić, żeby być razem. Zakochani rozmyślają o sobie i spędzają ze sobą mnóstwo czasu. Dokładają sił, by podobać się sobie nawzajem i nie tracą okazji, aby sprawić radość jedno drugiemu.
Zapytajcie tylko osobę zakochaną o jej partnera czy partnerkę, z jakim zapałem zacznie wyliczać zalety! Światem dookoła może wstrząsać kryzys albo wojna, a zakochani i tak będą wpatrzeni w siebie. Czasami, gdy w ich wzajemnej relacji coś się psuje, tę zmianę można od razu zauważyć. To, co było dotychczas "sprawą numer jeden" - schodzi na dalszy plan.

Powyższa ilustracja jest pomocna, gdy ją rozważamy naszą miłość do Boga i zadajemy sobie pytanie: w jakiej pozycji znajdujemy się przed Panem w danym momencie? Czy to oddanie i ta gorliwość, które mamy dzisiaj, są rzeczywiście gorące, czy tylko "letnie"? Czy kiedykolwiek był w naszym życiu taki czas, w którym miłość do Jezusa płonęła w sercu mocniej i wyraźniej? Biblia mówi, że On jest Oblubieńcem, Kościół zaś - Jego oblubienicą . Ty i Pan - stanowicie parę zakochanych.

Pismo Święte uczy nas, że Boża miłość nigdy nie wygasa i nie stygnie. W sercu Ojca " nie ma żadnej odmiany ani nawet chwilowego zaćmienia " - pisze Jakub (Jk 1:17). Każdy dzień przynosi nową łaskę. Świadectwa wysłuchanych modlitw potwierdzają to, co i tak wiemy. Bóg kocha nas stale i niezmiennie. Czy odwzajemniamy tę miłość?

PIERWSZE DNI I POTEM

Był taki dzień, w którym poznałeś Jezusa; zostałeś zbawiony, a może nawet ochrzczony Duchem Świętym.. Było wspaniale. Cieszyłeś się, że twoje grzechy są przebaczone i że otrzymałeś wielki dar - życie wieczne. "Komu wiele przebaczono - wiele miłuje". I rzeczywiście: pokochałeś Pana, postanowiłeś służyć Mu całym swoim życiem, ze wszystkich sił. Przez jakiś czas byłeś bardzo gorący, przeżywałeś "pierwszą miłość" do Jezusa, ale potem coś zaczęło się zmieniać.

Jak w relacji pomiędzy dwojgiem ludzi, tak i tutaj - w naszej relacji z Bogiem - wszelkie zmiany łatwo jest zaobserwować. Są one widoczne dla otoczenia i ty -jeśli jesteś ze sobą szczery - także o nich wiesz. Czy można ukryć rozstanie z narzeczonym i udawać, że wszystko jest "po staremu"?

Ale nim jeszcze dojdzie do rozstania, zanim sprawy pójdą aż tak daleko - można wiele uratować. Miłość jest sprawą serca i tam - we wnętrzu człowieka - zaczynają się zmiany: te dobre i te złe. Dlatego powinniśmy "sami siebie doświadczać ", a nawet prosić Pana, by On sprawdził nasze serca. W jednym z psalmów Dawid pisze: "Badaj mnie, Boże, i poznaj serce moje, doświadcz mnie i poznaj myśli moje! I zobacz, czy nie kroczą drogą zagłady, a prowadź mnie drogą odwieczną!" (Ps 139:23-24).

Proces gaśnięcia naszej "pierwszej miłości" może być powolny. Nie znaczy to jednak, że jest wówczas mniej niebezpieczny. Kiedy małymi kroczkami oddalamy się od Boga - pozornie wydaje nam się, że wciąż jesteśmy blisko Niego. Zapominamy, że suma takich "małych kroków" stawianych na jakiejś drodze "w bok " może w efekcie dać tragiczny skutek.

KONSEKWENCJE „MAŁYCH” KOMPROMISÓW

Przyjaźń ze światem, kompromis w sprawach świętości życia - są objawami duchowego upadku chrześcijanina. Grzech może być na początku "mały" - drobna nieuczciwość, rozstrzygnięcie jakiejś kwestii na swoją korzyść przy niesprawiedliwym potraktowaniu kogoś innego.
Ale te „małe” grzechy czynią nasze sumienie niewrażliwym, jakby „stępionym” na głos Ducha Świętego. Przy następnej, poważniejszej sprawie, odsunięcie pokusy okaże się trudniejsze i upadek będzie się pogłębiał. Możemy bardzo łatwo sprawdzić, czy pociąga nas " świat", czy też jesteśmy zakochani w Jezusie "po same uszy". Czy wolisz czytać Biblię, iść na spotkanie modlitewne, czy zamiast tego wybierasz gazety i telewizor?
Towarzystwo ludzi niewierzących, świeckie rozmowy - na pewno nie wpłyną dodatnio na nasz duchowy rozwój. Takich spotkań nie sposób całkiem wykluczyć, ale dokąd pójdziemy mając wolny wybór?
Czy masz odwagę - kiedy przebywasz w gronie osób "ze świata" -opowiedzieć im, co Jezus uczynił w twoim życiu? Chodząc w Duchu Świętym nie boimy się ludzi i nie jest dla nas ważne, co sobie o nas pomyślą. Opinia Pana jest wówczas tą, na której zależy nam najbardziej. Właśnie tak myślą zakochani. Jak jest z tobą? Czy chcesz uczcić Jezusa, rozradować Go i podobać się tylko Jemu? Przy pierwszej okazji sprawdź co mówi twoje serce odnośnie do tej kwestii. Czy wolisz raczej upodobnić się do reszty towarzystwa, by ktoś nie rozpoznał, że jesteś chrześcijaninem? To jak wypadamy w podobnych konfrontacjach wiele mówi o naszej relacji z Panem i miłości do Niego. Równie znacząca jest fałszywa gorliwość.

SPRAWDŹ SWOJE MOTYWY

Czasami, w oczach naszych braci, chcemy wydać się bardziej pobożnymi niż naprawdę jesteśmy. Staramy się zrobić coś "na pokaz" i w ten sposób przyjąć chwałę dla siebie. Takie działanie jest po prostu obłudą. Miłość do Jezusa - to jedyna, właściwa motywacja twojej służby. Nie musisz przy tym, a nawet nie powinieneś, robić więcej niż to, o co Pan cię prosi. Jeśli Go kochasz, bądź Mu posłuszny i nie próbuj skraść chwały przeznaczonej dla Niego.
Powinieneś sprawdzić powody, dla których podejmujesz się zadań w twoim kościele. Czy robisz to, by wywrzeć wrażenie na pastorze, zademonstrować coś lub uspokoić swoje sumienie? A co by było, gdyby twej gorliwości miał nikt nie ujrzeć? Gdyby chodziło o podjęcie postu i - w komorze - modlitwy wstawienniczej? Czy miałbyś równy zapał, wiedząc, że to co robisz, raduje przede wszystkim Boga? Jeśli tak - miłujesz Go naprawdę. Jeżeli nie - zawczasu zrezygnuj z tego, co zamierzałeś podjąć. Najpierw uporządkuj swoje serce.

TWÓJ "MAŁY" PLAN

Kochać - to powierzyć się drugiej osobie całkowicie. Jeżeli kochasz Boga, każda dziedzina twego życia powinna być Mu poddana i dostępna dla Niego. Czy możesz powiedzieć, że w twoim przypadku tak jest, czy też zostawiłeś sobie coś, do czego nie chcesz, aby Bóg się " wtrącał "? Jak bardzo jesteś od Niego uzależniony? Czy we wszystkim, czy masz swój "mały plan ", na wypadek gdyby ten Boży nie przypadł ci do gustu? Jeżeli dzieje się coś nie po twojej myśli, jak reagujesz? Nasza wiara ma wzrastać w doświadczeniach. Przez próby, Jezus sprawdza nieraz jak bardzo Go kochamy: czy tylko
wtedy, gdy wszystko idzie, "jak po maśle"? Największą miłość, największe zaufanie możemy okazać Bogu, gdy napotykamy przeciwności.

Jak odpowiadasz, gdy tak właśnie jesteś "próbowany"? Co odzywa się w tobie? Lęk? Niewiara? Zgorzknienie? Biblia mówi, że mamy zawsze się radować. Jeśli Pan jest „wszystkim", będzie też "wszystkim" w kłopotach. Z której strony wyglądasz wybawienia? Czy "wznosisz swoje oczy ku górze", czy też próbujesz rozwiązać problem "cielesnymi" środkami, przy pomocy twoich własnych możliwości? Kiedy nie wiesz co zrobić - czy szukasz rady Pana, czy też udajesz się po radę do znajomych?

SZCZEROŚĆ PRZEDE WSZYSTKIM

Takich pytań można postawić wiele. W naszym życiu jest wiele okoliczności, które jasno pokazują stan naszego serca. W każdej sytuacji zakochani widzą przede wszystkim siebie i stawiają - siebie nawzajem - na pierwszym miejscu. Jeśli z radością „tracisz” swoje życie dla Jezusa - jesteś w dobrym punkcie. Ale co zrobić, kiedy miłość stygnie - nie ma duchowego wzrostu, brak owoców, panuje zastój? W takim przypadku musisz się upamiętać. Powiedzieliśmy, że nim dojdzie do „rozstania”, wiele jeszcze można uratować, a nawet wszystko. Zaś początek zmiany leży w ludzkim sercu. Tam musi zapaść decyzja: czy pragnę, aby coś się zmieniło, a jeszcze wcześniej: czy odważę się być szczery? Bóg może w naszych sercach rozpalić nowy ogień, ale nie zrobi tego, gdy upieramy się, twierdząc, że wszystko jest w porządku. Jeśli oddalasz się od Boga, wciąż możesz wrócić, lecz przede wszystkim wyznaj, że coś jest źle.
Szczera rozmowa z samym sobą - to pierwszy krok. Drugi - to szczera rozmowa z Panem. Pamiętajmy, że Bóg nas nie potępia, nie odrzuca, że jest zawsze gotów przyjść nam z pomocą. Nie polegaj tylko na swojej gorliwości. Prawdziwy ogień może rozpalić tylko Duch Święty. Jeśli pokutujesz, On z pewnością to zrobi. Trwaj w oczekiwaniu. Poproś kogoś, do kogo masz zaufanie, aby przez pewien czas modlił się o ciebie.
Gdy Jezus przychodzi, wszystko znów nabiera blasku; pod dotknięciem Pana, nawet to co było już obumarłe - zaczyna tętnić życiem..Może byłeś "suchy", lecz oto możesz zostać "nawodniony". Bóg nas zachęca, abyśmy ponad wszystko pragnęli Jego Ducha. I On chce zaspokoić to pragnienie. A kiedy Duch jest na nas "wylewany z wysokości", wówczas " pustynia staje się urodzajnym polem, a urodzajne pole może być uważane za las" (Iz.32:15)

Artykuł udostępniamy dzięki uprzejmości czasopisma "Chrześcijanin"