Głoszenie ewangelii w czasach współczesnych (08) Drukuj Email
Autor: Cieślar Stanisław   
poniedziałek, 05 lutego 2018 00:00

8. Głoszenie ewangelii w czasach współczesnych

Służba Jezusa, apostołów i uczniów Jezusa w pierwszym wieku charakteryzowała się gorliwością, spontanicznością i była codziennym zadaniem naśladowców Chrystusa.

My również, podobnie jak pierwsi chrześcijanie powołani zostaliśmy do głoszenia ewangelii. Wszyscy wierzący w Chrystusa zostali posłani na świat, aby zwiastować dobrą nowinę. Pierwszy Kościół bardzo mocno zaangażował się i wypełnił polecenie Chrystusa. Współczesny Kościół także w wielu miejscach na ziemi odnosi sukcesy w dziedzinie ewangelizacji.

Polska, nasz kraj stoi w przededniu wielkiego przebudzenia. Odniesiemy nie mniejszy sukces w zdobywaniu rodaków dla Chrystusa, pod warunkiem, że z taką sam mocą i przekonaniem przekazywać będziemy ewangelię. Każdy chrześcijanin, indywidualnie może odnosić zwycięstwo w zdobywaniu ludzi dla Królestwa Bożego. Potrzebne nam są dwie rzeczy: modlitwa i posłuszeństwo nakazowi Mistrza. Dopóki nie będziesz posłuszny rozkazowi Chrystusa i nie zaangażujesz się, nie zobaczysz ludzi zbawionych. Jeśli podejmiesz zobowiązanie i będziesz głosił ewangelię, doświadczysz tej samej radości co apostołowie i przeżyjesz najwspanialszą przygodę z Jezusem w swoim życiu. Posłuszeństwo Słowu Bożemu zawsze przynosi radość, satysfakcję, błogosławieństwo i nowe, świeże namaszczenie. Bóg chce objawiać nam ciągle nowe rzeczy i sprawiać niespodzianki, jeśli mu się poddamy.

Powstaje pytanie, dlaczego chrześcijanie w czasach współczesnych nie świadczą tak jak w czasach pierwszego Kościoła.

  • Obawa, co mam powiedzieć

Obawa, że jeśli rozpocznę świadczyć, może zdarzyć się, że nie poradzę sobie, nie potrafię do końca wyjaśnić ewangelii. Mam trudności w wyrażaniu myśli, słów o zbawieniu.

Problem ten często polega na braku umiejętności ubrania w słowa tego co wiem i co przeżyłem. Musimy być gotowi do tego, abyśmy potrafili określić słowami swą wiarę. Tego można się nauczyć, ale trzeba zadać sobie trud, aby nauczyć się świadczyć i umieć wyrazić to, w co naprawdę wierzę.

Wielu chrześcijan w czasach współczesnych przepełnionych jest strachem, lękiem przed niepowodzeniem w dziedzinie głoszenia ewangelii. Strach ten pochodzi od przeciwnika, szatana, który wszelkimi sposobami przeciwstawia się głoszeniu ewangelii. Strach posiada paraliżującą moc. Przeciwieństwem strachu nie jest odwaga, lecz wiara, dlatego Słowo Boże wielokrotnie zachęca nas: „Nie bój się, tylko wierz”. Wiara jest naszym zwycięstwem. Przez wiarę, w posłuszeństwie nakazowi Jezusa idziemy głosić ewangelię i zwyciężamy strach. Apostoł Jan powiada: „Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza” (1Jan 5,4). Wiara w działaniu przeraża szatana. „Przeciwstawcie mu się (szatanowi) mocni w wierze” (1Piotr 5,9).

Osoby zajmujące się sprzedażą bezpośrednią różnych towarów poświęcają mnóstwo czasu na to, aby nauczyć się przedstawiać i prezentować towar, który chcą sprzedać. Często używają słów: wspaniałe, jedyne, najlepsze, rewelacyjne i w ten sposób pozyskują słuchaczy i klientów.

Ewangelia jest czymś jeszcze wspanialszym, działającym naprawdę, bo Słowo jest żywe, skuteczne, ma moc zmieniać, uzdrawiać. Dlatego jeśli nie poświęcamy czasu na nauczenie się, jak prezentować ewangelię, obawy te będą się pojawiać i paraliżować nas przed otwarciem ust i złożeniem świadectwa o Chrystusie.

  • Obawa, co mam odpowiedzieć

Niektórzy chrześcijanie obawiają się, że nie potrafią odpowiedzieć na wszystkie pytania kierowane do nich, dlatego odpowiadają, że wolą nie robić zamieszania i kompromitować się.

Obawa ta jest oczywiście niepotrzebna, ponieważ nikt z ludzi nie zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Ponadto nie chodzi o posiadanie całkowitej wiedzy na temat chrześcijaństwa, a raczej na wyczuleniu i zrozumieniu Ducha Świętego.

Stając się chrześcijaninem nie stajesz się teologiem. Nasza wiedza, poznanie rośnie z latami i pragnieniem, zdolnością przyswajania sobie wiadomości. Jeżeli nie znam odpowiedzi na zadane mi pytanie to odpowiadam: Nie wiem, albo spróbuję znaleźć odpowiedź i można wtedy umówić się na kolejne spotkanie.

  • Czy kogoś nie obrażę?

Lęk przed zranieniem czyichś uczuć. Boimy się, że kiedy rozpoczniemy rozmawiać o Jezusie ze swoim sąsiadem, odsunie się od nas, będzie się odnosił z rezerwą.

Jest to kłamstwo szatana. Oczywiście, jeżeli będziemy natrętni, aroganccy w głoszeniu ewangelii, sąsiedzi, przyjaciele się obrażą i odsuną, dlatego nasze podejście musi być łagodne, taktowne, delikatne.

Ponadto zawsze powinniśmy mieć właściwą postawę i świadomość, że przekazujemy dobrą nowinę. Jeśli wiem, że mój sąsiad, czy przyjaciel pali papierosy, to nie daję mu broszurki o szkodliwości palenia. Nie możemy ludzi oskarżać, osądzać, ale rozmowa nasza musi iść w tym kierunku, aby naszego rozmówcę zainteresować ewangelią.

  • Obawa przed niepowodzeniem

Co będzie jeżeli mi się nie uda? Niektórzy chrześcijanie z góry zakładają, że im się nie uda. Nie posiadam zdolności do świadczenia, nie potrafię nikogo zainteresować ewangelią, wolę zostawić to innym, oni to lepiej zrobią.

Problem polega na tym, że inni też tak samo się wymawiają. Taka postawa jest jednym z największych niebezpieczeństw, które doprowadza chrześcijan do rezygnacji ze swego zaangażowania w świadczeniu o Chrystusie, ponieważ nasze zaangażowanie jest uzależnione od powodzenia w tej dziedzinie.

Nigdy nie powinniśmy obawiać się, że osoba, której świadczymy odrzuca ewangelię. Nawet jeśli tak się stanie, to nie jest to porażką. Porażką w głoszeniu ewangelii jest zrezygnowanie ze składania świadectwa. Sukcesem w głoszeniu Dobrej Nowiny jest podjęcie inicjatywy, aby dzielić się Chrystusem w mocy Ducha Świętego, a rezultaty pozostawić Bogu.

Nieudane ewangelizacje nie istnieją, ponieważ Bóg czuwa nad swoim Słowem, aby wydało właściwy plon we właściwym czasie. Nie powinniśmy rezygnować z roli świadka, jeżeli osoby, którym świadczymy nie wybiorą drogi chrześcijańskiej. My mamy głosić, natomiast rezultaty zostawmy Duchowi Świętemu. Naszym zadaniem jest dobrze zasiewać ziarno Słowa Bożego, a Bóg zatroszczy się o wzrost. Jesteśmy świadkami wszyscy, nie tylko wymowni, wprawni w mówieniu. Jeżeli chcemy być wierni Chrystusowi nie możemy zaniedbać tego polecenia.

  • Moje świadczenie będzie obłudne

Ta obawa pojawia się u chrześcijan, którzy sami zaniedbują modlitwę, studiowanie Słowa, udział w społecznościach i nie doświadczają na co dzień mocy Bożej, dobroci i łaski. Za bardzo zajęci są innymi obowiązkami i brakuje im czasu na to, aby żyć blisko Boga. W takiej sytuacji Chrystus wydaje im się bardzo daleki i pojawia się strach, obawa, jak mam świadczyć, skoro sam jestem daleko od Boga.

Jeśli uświadamiamy sobie taki stan, to jest to pierwszy krok, aby to zmienić. Nie powinniśmy pozostać biernymi, ale podjąć decyzję, by to zmienić. Przede wszystkim musimy wygrać walkę o czas i odsunąć niektóre obowiązki, a spędzić czas z Panem. Tylko poprzez Słowo Boże i modlitwę uzyskujemy wgląd w siebie, w Chrystusa i świat. Dawanie świadectwa o Chrystusie nawet w chwilach, kiedy nie odczuwamy, że Bóg jest blisko mnie, jest czymś naturalnym w życiu dziecka Bożego.

  • Nie mogę być świadkiem Chrystusa, ponieważ sam nie jestem doskonały

Oczywiście nikt nie jest doskonały. Wszyscy posiadamy pewne potrzeby i problemy, ale przychodzimy z nimi do Chrystusa i w nim znajdujemy odpowiedź i rozwiązanie.

Niewierzącego pociąga ku zaufaniu Chrystusowi nie doskonałość wierzących, a raczej odkrycie, że osoba tak samo niedoskonała jak on i mająca podobne problemy dzięki zadziwiającej mocy Chrystusa potrafi sobie z nimi radzić. Dawanie świadectwa to uczciwe przedstawienie swoich zwycięstw i słabości, z których Chrystus mnie podnosi. Ludzie w świecie wcale nie oczekują, że ujrzą doskonałych chrześcijan, lecz chcą zobaczyć cud łaski Bożej w działaniu słabych i niedoskonałych chrześcijan

  • Braku czasu

Brak czasu, wypełnione dni, praca, zaangażowanie w różne dziedziny powodują, że nie znajdujemy czasu na głoszenie ewangelii. A jednak często okazuje się, że znajdujemy czas na obejrzenie filmu, meczu czy innego programu telewizyjnego. Kiedy ktoś zaprosi nas nagle na jakąś uroczystość, przyjęcie, odkładamy wtedy nawet najważniejsze, zaplanowane prace i znajdujemy czas, aby tam pójść. Nasz Pan powiedział: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mt 6,33).

Często zdarza się, że robimy to na co mamy ochotę, a co nie wnosi nic do naszego życia, ani innym nie pomoże, a zupełnie zapominamy po co Bóg nas zbawił. Warto zastanowić się nad tym, ile czasu spędzamy przed telewizorem, na innych sprawach, zajęciach, a ile czasu oddajemy Bogu dla sprawy Królestwa Bożego. „Baczcie więc pilnie, jak macie postępować, nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy, wykorzystując czas, gdyż dni są złe” (Ef 5, 15-16). Jednym z warunków, aby być skutecznym świadkiem Chrystusa jest umiejętność wykorzystania czasu danego nam przez Boga.

Jak wykorzystać ten czas, kiedy żniwo jest dojrzałe. Żniwiarz, kiedy widzi dojrzałe kłosy swojego zboża, bierze kosę bądź kombajn i zabiera się do pracy. Jezus powiedział już do swoich uczniów: „Czy wy nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdzie żniwo? Otóż mówię wam: Podnieście oczy swoje i spójrzcie na pola, że już są dojrzałe do żniwa” (Jan 4,35).

Dzisiaj ciągle jeszcze zdarzają się chrześcijanie, którzy twierdzą, że jeszcze nie jest czas na żniwa. Winniśmy ten czas jak najlepiej wykorzystać, gdyż stracony czas, to stracona szansa na głoszenie ewangelii.

Nasz czas biegnie tylko do przodu i nie jesteśmy w stanie go wycofać. W czasie możemy posuwać się tylko naprzód, dlatego tak niezwykle ważne jest nie zmarnować czasu. W czasie zawsze posuwamy się w kierunku przyszłości. Wielu ludzi chciałoby wrócić do przeszłości, dzieciństwa, młodości, lecz jest to niemożliwe. Miniony czas możemy tylko powspominać. Czasu nie możemy też zatrzymać. Wskazówki ciągle idą dalej.

W przeciwieństwie do innych wartości czas jest bardzo cenny i nie można go od nikogo odkupić. Nie możemy też czasu zaoszczędzić, aby go w przyszłości lepiej wykorzystać. Jeśli go źle wykorzystamy teraz, jest już stracony.

Bóg jest właścicielem naszego czasu i On ustalił czas trwania naszego życia. Każdemu z nas dał inny, ale ten najwłaściwszy okres. Przed Bogiem jesteśmy odpowiedzialni za wykorzystanie darowanego nam czasu. Baczcie więc pilnie, dołóżcie starań, aby poświęcenie czasu dla Boga, wykorzystanie tego czasu było właściwe.

  • Brak motywacji lub niewystarczająca motywacja

Problem czasu jest problemem motywacji. Jeżeli mamy odpowiednią motywację, to na pewno znajdziemy czas, aby daną rzecz zrobić. Dlaczego zdarza się i to dość często, że chrześcijanie nie posiadają motywacji, by dzielić się swoją wiarą z innymi. Przecież posiadamy poselstwo, które jest prawdziwe i którego świat rozpaczliwie potrzebuje. Po pierwsze musimy bardziej poważnie traktować nakaz Chrystusa, aby iść i głosić ewangelię.

Kiedy stajemy się dziećmi Bożymi, stajemy się również armią Chrystusa. Naszym zadaniem jest podejmować walkę i być dobrymi żołnierzami Chrystusa. Tak więc, gdy nasz dowódca wydaje rozkaz: Głoście ewangelię, czynimy to i jest to akt naszego posłuszeństwa.

Jeszcze głębszą i mocniejszą motywacją jest to, co wypływa z naszego osobistego doświadczania obecności i realności Chrystusa w nas. Poznaliśmy miłość Chrystusa i nie możemy jej zatrzymać tylko dla siebie. Miłość Chrystusowa przynagla nas.

  • Brak współczującego serca

Współczucie to uczuciowa solidarność z osobą cierpiącą, litość, ubolewanie okazywane osobie nieszczęśliwej. Warunkiem, aby mieć rezultaty w służbie ewangelizacyjnej jest współczujące, kochające, miłosierne serce.

Boże serce jest przepełnione miłością do każdego grzesznika, jest w nim także pragnienie uratowania od wiecznej śmierci i współczucie dla tych, których szatan wiedzie na zatracenie. Wszystkie czyny Jezusa Chrystusa na ziemi wypływały z serca przepełnionego miłością, współczuciem i troską o człowieka. To współczucie posiadać będziemy wtedy, gdy będziemy żyć w bliskiej społeczności ze współczującym Chrystusem oraz będziemy świadomi strasznego losu zgubionych.

  • Brak przekonania, że ludzie są zgubieni

Bogacz, który znalazł się w krainie umarłych przekonał się co należy robić. „Proszę cię więc, ojcze, abyś go posłał do domu ojca mego. Mam bowiem pięciu braci, niechaj złoży świadectwo wobec nich, aby i oni nie przyszli na to miejsce męki” (Łk 16,27-28). Cierpienia w krainie umarłych są tak straszne, że gdyby mogli wrócić ci, co są w piekle, bardzo szybko rozgłosiliby ewangelię.

Czy jesteś przekonany o tym, że twoja żona, mąż, matka, brat... są zgubieni, znajdują się w pułapce, zaślepieni, potępieni i jedynie Chrystus może im pomóc, a Bóg ma ciebie, aby im to powiedzieć.

  • Brak zainteresowania zgubionymi - brak miłości, egoizm

Apostoł Paweł modlił się i przeżywał „wielki smutek i nieustanny ból w sercu swoim” z powodu niewiary Izraelitów i odrzucenia Chrystusa przez jego braci (Rz 9,1-3). O właściwej postawie Pawła czytamy w Dz 20,24 - „Lecz o życiu moim mówić nie warto i nie przywiązuję do niego wagi, bylebym tylko dokonał biegu mego i służby, który przyjąłem od Pana Jezusa, żeby składać świadectwo o ewangelii łaski Bożej”.

Nasz Pan podaje nam w Ew. Marka 12,30-31 przykazanie miłości: „Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej. A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Innego przykazania, większego ponad te, nie masz”. Naszą miłość do Jezusa wyrażamy przez to, w jaki sposób reagujemy na potrzeby i cierpienia innych. Na podstawie naszego zaangażowania Jezus przyjmuje nas do swego Królestwa. Jeśli nie będziemy dostrzegać potrzeb wokół nas, zostaniemy odrzuceni precz. Życie chrześcijańskie to nie tylko trzymanie się z dala od zła, lecz także okazywanie Chrystusowego współczucia tym, którzy go potrzebują.

W podobieństwie o wielkiej wieczerzy, zaproszeni goście zainteresowani byli swoimi sprawami (Łk 14,15-24). Brak zainteresowania Królestwem Bożym zakończy się dla nich tragicznie. „Mam tyle zajęć, miej mię za wytłumaczonego” - wyjaśniali zapracowani goście. Pole, woły, żona, samochód, praca, kariera, dom są bardzo ważnymi dziedzinami, o które powinniśmy się troszczyć, jednak nie możemy pozwolić, aby stały na pierwszym miejscu. Jezus powiedział: „Jeśli kto przychodzi do mnie i nie ma w nienawiści tego, co doczesne, nie może być uczniem moim” (Łk 14,26-27).

Pewien stary farmer pobudzony w czasie kazania na temat zainteresowania zgubionymi, wybrał się następnego dnia do pewnego kowala. Tego dnia rozpętała się straszna burza śnieżna. Farmer zaprzągł do swoich sań konia i ruszył do odległego o sześć kilometrów kowala. Kiedy dojechał, cały pokryty śniegiem, wszedł do warsztatu kowala. Kowal zapytał: Cóż to pana sprowadza, dzisiaj, w tak okropny, śnieżny dzień?

Stary farmer zbliżył się, położył swoją rękę na ramieniu kowala i powiedział: Tomie - a łzy zaczęły spływać mu po policzkach; jego głos był dławiony szlochaniem - Tomie, kiedy twój ojciec umierał, wtedy ciebie i twojego brata oddał pod moją opiekę. Ja pozwoliłem wam obu dorosnąć do męskości a nigdy nie prosiłem was, abyście stali się chrześcijanami. To wszystko co powiedział. Wrócił ze łzami do swoich sań i odjechał do domu. Potem przez wiele miesięcy chorował, aż w końcu umarł na zapalenie płuc.

Tamtego jednak wieczoru na nabożeństwie pojawił się kowal i powiedział: Przyjaciele, w całym swoim życiu nie byłem tak mocno poruszony żadnym kazaniem, ale kiedy mój stary znajomy stanął dziś rano przede mną zalany łzami i szlochający, przybyły pomimo burzy śnieżnej, postanowiłem, że najwyższy czas uporządkować swoje życie z Bogiem. Kazania mogą niekiedy zawieść, ale indywidualne zainteresowanie się zgubionymi nie zawodzi.

  • Brak uświadomienia sobie wartości ludzkiego życia

Stopień zaangażowania w ratowanie ginących osób zależny jest od tego, na ile uświadamiamy sobie wartość istoty ludzkiej. „Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją” (Mt 8,36).

„Wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa jako Baranka niewinnego i nieskalanego” (1Piotr 1,18-19). Dla Chrystusa dusza ludzka miała tak wielką wartość, że był On chętny zamienić chwałę niebios na życie w ubóstwie, cierpieniu i śmierci za mnie.