Ludzie wielkanocy Drukuj
Autor: Zdzisław Józefowicz   
sobota, 18 kwietnia 2020 00:00

„Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie powiedzieli mu: Widzieliśmy Pana. On jednak powiedział: Jeśli nie zobaczę na Jego rękach śladu gwoździ i nie włożę palca w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki w Jego bok, nie uwierzę. A po ośmiu dniach Jego uczniowie znowu byli w domu, a z nimi Tomasz. Chociaż drzwi były zamknięte, Jezus przyszedł, stanął pośrodku i powiedział: Pokój wam! Następnie oznajmił Tomaszowi: Podnieś tu swój palec i zobacz Moje ręce, podnieś swoją rękę i włóż w Mój bok, i nie bądź niewierzącym, lecz wierzącym. Wyznał Mu Tomasz: Mój Pan i mój Bóg. Jezus mu powiedział: Uwierzyłeś, ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (Jan 20.24–29).

„Powiedz mi dziadku, o Jezusie, gdy on umarł. Powiedz mi, jak włożyłeś Twoje ręce w Jego rany. Powiedz mi, jak nauczyłeś się prawdy o zmartwychwstaniu. Powiedz mi, jak Twoje życie zostało zmienione tamtego dnia. Czuję się tak sfrustrowany, że urodziłem się zbyt późno, by widzieć i dotknąć. Ty byłeś tak szczęśliwy, mogłeś Go spotkać i zobaczyć Jego zmartwychwstanie”.
Tomasz popatrzał na wnuka, młody człowiek, otwarty, wrażliwy, pytający i wątpiący. Tomasz widział się w swoim wnuku. Tomasz znalazł wygodne miejsce pomiędzy poduszkami fotela i zaczął.
„Chcę powiedzieć Ci wszystko o moim spotkaniu ze Zmartwychwstałym Chrystusem. Chcę powiedzieć Ci, że moje doświadczenie nie może być Twoim doświadczeniem, chcę powiedzieć, co zdarzyło się, ponieważ to był zwrotny punkt mojego życia …chociaż być może trudno będzie to wyobrazić sobie”.
„Czy od tamtego czasu Ty byłeś w stanie zaufać w wierze, nie miałeś nigdy więcej zwątpień i pytań? Nie myślę, że mógłbym kiedykolwiek być tak silny w mojej wierze” – powiedział wnuk.
„Oczywiście, zwątpiłem, i ciągle potrzebuję odnowienia i zaangażowania w codziennym życiu dla Jezusa. To moja naturawątpić. Wyraźnie, odziedziczyłeś ten rodzinny rys wnuczku”.

Kilkadziesiąt lat temu niektórzy sceptycy uważali, że chrześcijaństwo umiera, a ludzie są w stanie żyć bez religii. Wydarzenia ostatnich kilkunastu lat jednak przeczą temu: film Mela Gibsona „Pasja”, książka Browna „Kod Leonarda da Vinci”, niewiarygodny sukces „Left Behind” („Pozostawieni”) opowieści, która sprzedała się w ponad 40.000.000 egzemplarzy. Nie wnikam w biblijną poprawność, ale patrzę na zjawisko. Co się stało? Dlaczego tak jest? Co jest tajemnicą dynamiki chrześcijaństwa? Ewangelia Jana mówi, że uczniowie zebrali się po ukrzyżowaniu Jezusa w zamkniętym pomieszczeniu z obawy przed represjami. Jezus nagle pojawił się, przywitał ich i pokazał rany na dłoniach i boku. Powiedział, że wysyła ich, tak jak Ojciec wysłał Jego, a potem zrobił bardzo dziwną rzeczy. Biblia mówi: „…tchnął na nich i powiedział: Weźcie Ducha Świętego”. Co to było?
Jezus rozpoczął rewolucję przemian, która nigdy się nie zatrzymała. Chrześcijaństwo kształtowało sztukę i myśl wszystkich wieków. Doprowadziło do powstania wielkich uniwersytetów, rozwoju medycyny i filantropii, etyki. Gdy Jezus tchnął Ducha Św. na uczniów w tym małym pokoju, przekształcił świat na wieki.
Duch i moc Boga są nadal aktywne i są przypomnieniem, że Duch Boży, który unosił się nad powierzchnią wód w stworzeniu, nadal pracuje. Duch Boży będzie przejawiać się w tak twórczy sposób, że będziemy całkowicie zaskoczeni. Ludzie boją się nieznanego. Przed uczniami było nieznane, ale Bóg nie zawiedzie.
Reakcja Tomasza na wieść o zmartwychwstałym Chrystusie nie powinna dziwić. Był realistą.
Czemu mówię jeszcze o zmartwychwstaniu? Tomasza nie było, gdy Jezus objawił się innym jako zmartwychwstały. Mówię o tym, aby przypomnieć, że Wielkanoc to nie tylko jeden dzień wspomnień. Wielkanoc to nie tylko święto, to sposób życia.
Część ludzi, jak Tomasz, boi się uwierzyć. Wątpliwości nie dopadają nas w nocy. One skradają się powoli, krok za krokiem.
Pierwszym krokiem w kierunku wątpliwości jest nieobecność w gronie ludu Bożego.
Drugą rzeczą, którą musisz zrobić, to otoczyć się ludźmi wiary.
Kawałek węgla drzewnego pozostanie czarnym kawałkiem, jeśli będzie z boku paleniska. Gdy jesteśmy z wierzącymi, będziemy rozpalać naszą wiarę ponownie.
Wierzę, że wewnątrz nas jest iskierka nadziei, która pozwala nam zerknąć zza naszych drzwi wątpliwości i strachu, spojrzeć jak przez dziurkę od klucza, i dostrzec Zmartwychwstałego. Pierwszy dzień tygodnia był emocjonalną mieszanką rozpaczy i smutku. Strach i lęk wypełniają powietrze i tylko słowa Marii Magdaleny, „Widziałam Pana”, otrzymują potwierdzenie. Stanął Jezus między nimi. Pokazuje ręce i bok, mimo że nie oczekują takiego dowodu — nie oni.
Co, gdyby Jezus ukazał się uczniom, bez blizn? Nie byliby w stanie zaufać, że ten naprawdę jest ich zmartwychwstałym Panem, który umarł na krzyżu. Brak blizn rodziłby pytanie, czy Chrystus rzeczywiście rozumiał ludzki ból i cierpienie.
Tomasz oświadczył: „Mój Pan i mój Bóg”. Tym wyznaniem wypowiedział najpotężniejsze wyznanie tożsamości Jezusa w Ewangelii.
Czy to nie jest dziwne, że Bóg może wzbudzić Jezusa z martwych, ale nie usunąć ran po gwoździach? Przeoczenie? Na pewno nie.

Kiedy Jezus pokazał uczniom swoje blizny, mówił: „Tu jest mój podpis”.

Te blizny służą jako przypomnienie, że Bóg jest z nami we wszystkich sytuacjach. Kiedy cierpimy, wiemy, że Chrystus może powiedzieć: „Byłem w tym i mam rany jako dowód”. Nie wszystko i nie zawsze musimy mieć uzdrowione. Blizny są też potrzebne.
Osiem dni później, Tomasz dołączył do grona wierzących, przechodząc od niewiernych do wiary. Przypomina to nam, że droga wiary jest niezbędne dla wszystkich.
Oszałamia w tym tekście fakt, że Jezus nie ma żadnej pretensji, mimo że miał prawo do tego. Powiedział „Pokój wam”. Mogli spodziewać się wykładu: „sądzicie, że jesteście w porządku, myślałem, że mogę na was liczyć. Okazało się, że jesteście tchórzami. Zobaczcie przebite ręce, bok. Co z tym zrobić?” Przywitał ich tak jak za dawnych czasów: „Shalom”, jakby nic się nie stało. Oto zapowiedź nowej jakości życia.

„Na początku swojej wspaniałej powieści „Nędznicy” Victor Hugo opisuje robotnika Jeana Valjeana, który jest skazany na pięć lat więzienia za kradzież bochenka chleba, aby ratować rodzinę od głodu. Po 19 latach opuszcza więzienie i wyczerpany, trafia do domu starego biskupa, który wita go grzecznie i traktuje jak honorowego gościa.
Valjean, kradnie srebrne sztućce i ucieka. Następnego dnia przyprowadza go policja do domu biskupa. Za taką zdradę Valjean wie, że trafi ponownie do więzienia i wtedy stary biskup zadziwia jego i policjantów.
A, jest pan wreszcie! Zawołał patrząc na Jana Valjean. Rad jestem, że pana widzę. Jak to, darowałem panu przecież również i lichtarze, które są też ze srebra i za które dostałbyś co najmniej dwieście franków. Czemu nie zabrałeś ich razem z nakryciem”?
Jan Valjean otwarł oczy i patrzył na czcigodnego biskupa wzrokiem, którego żaden język nie wysłowi.
Ekscelencjo, odezwał się wachmistrz żandarmów – a więc to prawda, co mówił ten człowiek? Spotkaliśmy go na drodze. Szedł tak, jakby uciekał. Zatrzymaliśmy go i przejrzeliśmy jego rzeczy. Miał przy sobie to srebro…
I powiedział wam, przerwał z uśmiechem biskup, że mu je dał stary poczciwiec, ksiądz, u którego nocował? Rozumiem, o co chodzi. I przyprowadziliście go tutaj? To pomyłka.
A więc – odrzekł wachmistrz – możemy go puścić?
Oczywiście – odpowiedział biskup.
Żandarmi puścili Jana Valjean, a on cofnął się.
Przyjacielu – odezwał się biskup – oto twoje lichtarze. Weź je.
Zdjął z kominka dwa srebrne lichtarze i przyniósł Janowi Valjean.
A teraz – rzekł biskup – niech pan odejdzie w spokoju. A gdybyś chciał kiedyś wrócić tutaj, przyjacielu, nie trzeba przechodzić ogrodem. Zawsze możesz i wejść, i wyjść przez drzwi od ulicy. Zamknięte są tylko na klamkę i w dzień, i w nocy”.

„Pokój wam” mówi Chrystus, to nowa jakość życia.
Większość z nas woli mówić, analizując życie: „nie byliśmy tak źli, jesteśmy dobrzy”. Jezus nigdy by nas nie zatrudnił na tych warunkach. Uczniostwo zaczyna się w miejscu, w którym uświadamiam sobie, co zostało mi przebaczone. Ap. Paweł wie o tym, ponieważ Jezus wybrał go, człowieka, który prześladował chrześcijan.
Nasze życie może czasem wydawać się bardzo ciemne i Bóg nie obiecuje, że nie będziemy zmagali się z duchową nocą, ale On obiecuje nam świt. Jezus nie powiedział: „Będę Zmartwychwstaniem i Życiem”. On powiedział: „Jestem Zmartwychwstanie i Życie”.

Jesteśmy ludźmi Wielkanocy.

Czy Tomasz słusznie nazywany jest niewiernym Tomaszem?
Martin Luther King powiedział: „Wiara jest pierwszym krokiem, nawet jeśli nie widać całej klatki schodowej”.
Żyjmy w wierze życiem Zmartwychwstałego. Trzymajmy się społeczności, by nie podglądać przez dziurkę od klucza, czy na pewno zmartwychwstał?

On przebacza, kocha i powiada: „IDŹCIE, LUDZIE WIELKANOCY!!!”