Maria i Marta Drukuj
Autor: Piotr Andrzejewski   
wtorek, 07 stycznia 2014 02:00

Zapis tekstowy kazania wygłoszonego przez br. Piotra Andrzejewskiego podczas nabożeństwa w Kościele Zielonoświątkowym zbór w Nowej Soli przy ul.Wyspiańskiego 13.

Witajcie bracia i siostry, otwórzmy nasze Biblie i przeczytajmy historię zapisaną w Ew. Św. Łukasza 10:38-42:

38. A gdy szli, wstąpił (Pan Jezus) do pewnej wioski; a pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła go do domu.

39. Ta miała siostrę, a na imię jej było Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała jego słowa.

40. Marta zaś krzątała się koło różnej posługi; a przystąpiwszy, rzekła: Panie, czy nie dbasz o to, że siostra moja pozostawiła mnie samą, abym pełniła posługi?

Powiedz jej więc, aby mi pomogła.

41. A odpowiadając rzekł do niej Pan: Marto, Marto, troszczysz się i kłopoczesz o wiele rzeczy;

42. Niewiele zaś potrzeba, bo tylko jednego; Maria bowiem dobrą cząstkę wybrała, która nie będzie jej odjęta.

Moi drodzy, ta historia rzuca nam światło na postawę dwóch wierzących, rodzonych sióstr. Zauważmy, jak rożne mogą być postawy, charaktery, temperamenty wierzących nawet jeśli są spokrewnieni. Obie siostry były uczennicami Jezusa. Obie kochały Jezusa i wiemy, że Jezus także je kochał.Ale przyglądając się im wyraźnie widać, że były to kobiety o rożnym usposobieniu.

Pierwsza starsza siostra Marta była - pracowita, gościnna, energiczna, bezpośrednia, prostolinijna - mówiącą wprost to co myśli. Młodsza o imieniu Maria (nazywana powszechnie Marią z Betanii) była cicha, spokojna, nieco skryta.

Pierwszymi nasuwającymi się wnioskami jest to, że:

  • wskazana historia uczy nas, że nie wolno nam oczekiwać, że wszyscy wierzący w Chrystusa będą dokładnie tacy sami jak my i będą tak samo myśleć i reagować. Bo drzewa w ogrodzie naszego Pana nie są jednakowe. I ich owoce też są różne. Owce w trzodzie naszego Pana mogą mieć swoje osobliwości. W kościele zawsze będą Marty i Marie dopóki nie powróci ponownie Chrystus.

Wracając do naszej historii zwróćmy uwagę na zachowanie Marii. W tych okolicznościach Maria zachowuje się dość niepoprawnie. Zamiast pomóc starszej siostrze w przygotowaniach, beztrosko siada u stóp Pana Jezusa i nie przejmując się, ignoruje ogólnie przyjęte kulturowe zasady ( należy zadbać i zatroszczyć się o gości).

Zaskoczona tą postawą siostry Marta, która w tamtej chwili najwyraźniej nie miała na młodszą wpływu, zwraca się do gościa – do Pana Jezusa, oczekując ingerwencji.W tej sytuacji, o dziwo, Pan Jezus chwali postawę młodszej siostry Marii mówiąc: Marto, Marto o wiele się troszczysz i kłopoczesz A w tym czasie i miejscu potrzeba czegoś innego to Maria tą dobrą cząstkę wybrała, która nie będzie jej odjęta.

Wniosek drugi :

  • słowa Pana Jezusa mogły by oznaczać, że Marta pozwoliła, by jej troska o gościnę przysłoniła całą radość z odwiedzin w jej domu Pana Jezusa. W dzisiejszym społeczeństwie jest to bardzo widoczne choćby w czasie okresów przedświątecznych( Świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy). Tak szczególnie w tym okresie można mocno się skupić na przygotowaniach, zakupach, że umyka prawdziwy sens, przesłanie i przyjemność z pamiątki tych Świąt.

    Przesada Marty o zaopatrzenie sprawiła, że na pewien czas zapomniała o swojej duchowej potrzebie. Czytamy w wersecie 40, że Krzątała się (była zajęta) wokół rożnej posługi. Była zbyt mocno zajęta pracą, przygotowaniami aby móc chodź na chwilę skupić się na tym co Pan Jezus miał im w tamtym momencie do powiedzenia, a zwróćmy uwagę było koło kogo pochodzić Pan Jezus z dwunastoma uczniami, domownicy, w sumie kilkanaście osób. Gdy Marta zorientowała się, że sama podaje do stołu, a jej siostra beztrosko sobie siedzi słuchając nauczania mówiąc wprost, była zbulwersowana do tego stopnia, że skierowała skargę do gościa Panie – powiedziała, czy nie dbasz o to, że siostra moja pozostawiła mnie samą żebym pełniła posługę, Powiedz jej więc żeby mi pomogła. Musimy pamiętać, że Pan Jezus nie miał na myśli, że zajęcie Marty w tamtej chwili było niewłaściwe, po prostu zajęcie Marii było w tamtej chwili lepsze (bo lepszym było posłuchać nauczania, a przygotować wszystko można by było również później). Maria wybrała to co przynosi korzyść duszy. Dążyła do bliższej i lepszej społeczności z Chrystusem, szukała większej łaski. To właśnie była dobra cząstka, którą wybrała - o której mówił Pan Jezus.

Bracia i siostry jeśli pragniemy wzrastać w łasce i cieszyć się pomyślnością duchową, musimy strzec się przed pochłonięciem nas przez troski dnia codziennego.

Dla wielu z nas nie jest to proste, ciągle uczymy się tego. Ale jest pewne, że jeśli zaniedbujemy czuwanie, modlitwę, niepostrzeżenie troski pochłoną naszą duchowość. Czy wiecie bracia i siostry o czym mówię? Przeżywaliście to? Dlatego w czasie naszego codziennego znoju, trosk, naszej pracy, licznych zobowiązań i obowiązków warto się wyciszyć, pomodlić, usiąść u stóp Pana Jezusa i choć przez chwilę Go posłuchać - idąc za przykładem właśnie Marii z Betanii.

Marta i Maria to te same siostry, o których czytamy również w Ew. Św. Jana 11 i 12 rozdziale 12:wersety 1-11.

Opisują kolejne odwiedziny Pana Jezusa w Betanii w domu Marii, Marty i Łazarza. Jest to ostatnie sześć dni przed Świętem Paschy i śmiercią Pan Jezusa.

3. A Maria wzięła funt czystej, bardzo drogiej maści nardowej, namaściła nogi Jezusa i otarła je swoimi włosami, a dom napełnił się wonią maści.

4. A Judasz Iskariot, jeden z uczniów jego, syn Szymona, który miał go wydać, rzekł:

5. Czemu nie sprzedano tej wonnej maści za trzysta denarów i nie rozdano ubogim?

6. A to rzekł nie dlatego, iż się troszczył o ubogich, lecz ponieważ był złodziejem, imając sakiewkę, sprzeniewierzał to, co wkładano.

7. Tedy rzekł Jezus: Zostaw ją; chowała to na dzień mojego pogrzebu.

8. Albowiem ubogich zawsze u siebie mieć będziecie, lecz mnie nie zawsze mieć będziecie.

Bez wątpienia w tym domu znajdowały się osoby, które kochały Pana Jezusa. Analizując historię można zobaczyć co w tamtym czasie robiła Marta. Jak zwykle krząta się, wokół posługi. Natomiast zachowanie Marii po raz kolejny zaskakuje, łamie wszelkie konwenanse. Na chwilę opuszcza swoją siostrę w posłudze. Wchodzi do pomieszczenia, w którym przebywają sami mężczyźni i zachowuje się co najmniej dziwnie. Rozpuszcza włosy, namaszcza nogi Pana Jezusa i wyciera je swoimi włosami.

Zupełnie nie bacząc na to, co pomyślą inni, ona to robi wyłącznie dla swojego Nauczyciela. To zachowanie bezwzględnie jest wyrazem głębokiej miłości i oddania. I choć to zachowanie spotyka się z niezrozumieniem wręcz nawet z oburzeniem Judasza. To jednak należy przyznać, że Maria ponowniewyczuła ten właściwy moment i nie zważając na presje i opinie innych namaściła nogi Pana Jezusa.

Spójrzmy jeszcze na trzeci, ostatni epizod z życia naszych bohaterek zapisany Ew. Jana 11:1-44

Dowiadujemy się, że zachorował przyjaciel Jezusa – Łazarz. Maria i Marta posłały wiadomość o tym zdarzeniu do Jezusa, który nie od razu wyrusza, ale informuje uczniów, że postanowił uczynić coś wyjątkowego. W końcu po czterech dniach postanawia pójść i wzbudzić go z martwych. Przeczytajmy od 20 wersetu.

20. Gdy więc Marta usłyszała, że Jezus idzie, wybiegła na jego spotkanie; ale Mariasiedziała w domu.

21. Rzekła więc Marta do Jezusa: Panie! Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój.

22. Ale i teraz wiem, że o cokolwiek byś prosił Boga, da ci to Bóg.

23. Rzekł jej Jezus: Zmartwychwstanie brat twój.

24. Odpowiedziała mu Marta: Wiem, że zmartwychwstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym.

25. Rzekł jej Jezus: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie.

26. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to?

27. Rzecze mu: Tak, Panie! Ja uwierzyłam, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boży, który miał przyjść na świat.

28. A gdy to powiedziała, odeszła i zawołała Marię, siostrę swoją, i rzekła jej w tajemnicy: Nauczyciel tu jest i woła cię.

29. A ta, skoro to usłyszała, wstała śpiesznie i poszła do niego.

30. A Jezus jeszcze nie przyszedł do miasteczka, ale był na tym miejscu, gdzie go spotkała Marta.

31. Żydzi więc, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, ujrzawszy, że Maria szybko wstała i wyszła, poszli za nią w mniemaniu, że idzie do grobu, aby tam płakać.

32. Lecz gdy Maria przyszła tam, gdzie był Jezus i ujrzała go, padła mu do nóg, mówiąc do niego: Panie, gdybyś tu był, nie byłby umarł mój brat.

33. Jezus tedy, widząc ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy z nią przyszli, rozrzewnił się w duchu i wzruszył się,

34. I rzekł: Gdzie go położyliście? Rzekli do niego: Panie, pójdź i zobacz.

35. I zapłakał Jezus.

36. Rzekli więc Żydzi: Patrz, jak go miłował.

37. A niektórzy z nich mówili: Nie mógł ten, który ślepemu otworzył oczy, uczynić, aby i ten nie umarł?

38. Jezus znowu rozrzewniwszy się w sobie, poszedł do grobu; była tam pieczara,u której wejścia leżał kamień.

39. Rzekł Jezus: Usuńcie ten kamień. Rzekła mu Marta, siostra umarłego: Panie! Już cuchnie, bo już jest czwarty dzień w grobie.

40. Rzekł jej Jezus: Czyż ci nie powiedziałem, że, jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą?

41. Usunęli więc kamień, gdzie leżał umarły. A Jezus, wzniósłszy oczy w górę, rzekł: Ojcze, dziękuję ci, żeś mnie wysłuchał.

42. A Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na lud stojący wkoło, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał.

43. A gdy to rzekł, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź!

44. I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść.

45. Wielu więc z Żydów, którzy przyszli doMarii i ujrzeli to, czego dokonał Jezus, uwierzyło w niego.

46. A niektórzy z nich odeszli do faryzeuszów i powiedzieli im, czego dokonał Jezus.

W tej ostatniej historii toczy się rozmowa pomiędzy Panem Jezusem, a dwoma dobrze znanymi nam siostrami. Padają dokładnie te same słowa: Panie gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój, wypowiadane po kolei przez każdą z nich. Zwróćmy uwagę mimo, że słowa te same, ale jakże inaczej wypowiedziane. Marta, wypowiadając te słowa, doprowadziła do dyskusji teologicznej. Teoretycznie wszystko doskonale rozumiała, wypowiedziała swój żal, co chciała usłyszeć – usłyszała, ale skoro niczego więcej nie oczekiwała, nic więcej się nie wydarzyło ! Natomiast Maria te same słowa wyraża zupełnie inaczej: pada do stóp, płacze, jest głęboko przejęta. Jezus widząc płacz Marii, również się wzrusza, płacze. A potem wzbudza z martwych Łazarza. Dwie siostry, te same słowa, ale jakże inaczej wypowiedziane, zupełnie inne oczekiwania.

Wnioski?

Po pierwsze ludzie z pasją tacy jak Maria mogą poruszać Boga w sposób szczególny.

Po drugie ludzie bez pasji, nie rozumieją Bożego działania i nawet czasami nie świadomie próbują powstrzymać Boga niczym Marta przed grobem Łazarza :(werset 39) Panie, co robisz już cuchnie, te wysiłki są zbyteczne, jest już za późno.

Po trzecie nasz Pan Jezus pragnie, żeby w każdym z nas płonęła pasja do niego, a zależy od naszych codziennych decyzji i wyborów.

Bracia i siostry przemyślmy to Boże Słowo. Zostańmy z Bogiem.