Nie na sprzedaż Drukuj Email
sobota, 31 października 2009 12:31

Pewna młoda para weszła do największego sklepu z zabawkami w całym mieście. Mężczyzna i kobieta długo oglądali kolorowe zabawki ułożone na półkach, uczepione pod sufitem, radośnie rozłożone na krzesłach. Były tam płaczące i śmiejące się lalki, gry elektroniczne, małe kuchenki, w których można było upiec pizzę i ciasto.

Klienci jednak nie potrafili się zdecydować i poprosili o radę uprzejmą sprzedawczynię.

- Widzi pani - rzekła kobieta - mamy małą córeczkę, lecz bardzo często przebywamy poza domem, zarówno w dzień, jak i wieczorem.
- Zauważyliśmy, że dziewczynka rzadko się uśmiecha - dodał mężczyzna.
- Chcielibyśmy kupić coś, co uczyniłoby ją szczęśliwą - podjęła kobieta - nawet wtedy, gdy nie ma nas w domu... Coś, co sprawiłoby jej radość, gdy jest sama.
- Przykro mi - uśmiechnęła się grzecznie sprzedawczyni - ale my nie sprzedajemy rodziców.

Wraz z poczęciem dziecka zaciągamy wobec niego dług, znacznie większy niż to jesteśmy sobie w stanie wyobrazić...

Tekst zaczerpnięty z biuletynu Zboru w Nowej Hucie