Proklamacja płynąca z krzyża Drukuj Email
Autor: Herbert Carson   
sobota, 26 marca 2016 20:00

Punktem centralnym Wieczerzy Pańskiej jest śmierć Chrystusa. Bóg ogłasza w chlebie i winie swój bezinteresowny dar w postaci Zbawiciela i to Zbawiciela ukrzyżowanego, ku któremu zostajemy skierowani. W istocie jednak Bóg nie tylko ogłasza śmierć Chrystusa dla nas, ale słyszymy jakby echo tej deklaracji, gdy my z kolei zwiastujemy wieść o tej śmierci innym. Zdaniem wszystkich nasze odwzajemnione świadectwo jest słabym jedynie echem potężnego głosu trąb niebieskich, ale niemniej jednak to jest to samo poselstwo. Poprzez ten obrządek, czy to w słowach ustanowienia z całym łaskawym zaproszeniem do przyjęcia darów, czy w naszym przyjęciu tychże darów, Bóg przedstawia się nam i bierzemy razem udział w wielkiej fundamentalnej prawdzie ewangelicznej, o tym, ze Chrystus umarł za nasze grzechy.

To scentralizowanie zagadnienia krzyża w poselstwie Wieczerzy zgadza się z głównym tematem Nowego Testamentu, którym jest ukrzyżowany Chrystus – serce objawienia danego w świadectwie apostołów. Widać to na przykład w samej strukturze Ewangelii.

Normalne życiorysy przedstawiane są tak, że czas biegnie na tle głównej postaci i osiągnięć jej życia. Ale w Ewangeliach, jak może się wydawać komuś niezbyt zorientowanemu w zagadnieniu, znajduje się nadmierna przestrzeń czasowa przed opisem wydarzeń ostatniego tygodnia, a nawet ostatnich godzin życia Jezusa. Najwyraźniej z czymś takim spotykamy się dlatego, że chodziło o szczególne zaakcentowanie najwyższego znaczenia Golgoty.

To samo występuje w zwiastowaniu. Gdy apostoł Paweł przypominał Koryntianom swoją pierwszą wizytę u nich i zwiastowanie jakiego słuchali położył nacisk na jego istotną treść w słowach: „Albowiem nie uznałem za właściwe nic innego umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego” (1Kor 2,2). Był on w pełni świadomy na podstawie swego żydowskiego wychowania i rabinistycznego wykształcenia, że to poselstwo było swego rodzaju afrontem wobec Żydów, jak jest wciąż dla wszystkich, którzy pokładają swoje nadzieje w swoich własnych wysiłkach – mających na celu zdobycie przychylności Bożej. Tak też na podstawie swego greckiego wykształcenia zdawał sobie sprawę z pogardliwego lekceważenia, z jakim intelektualiści odnosili się do jego Ewangelii traktując to jako głupstwo. Ale apostoł nie przejmował się tym i pisał z ufnością: „My zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo, natomiast dla powołanych – i Żydów i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą” (1 Kor 1,23-24).

Temat Chrystusa ukrzyżowanego, zwiastowanego przez sługi Ewangelii i przestawianego w sposób okazały przy stole Pańskim, pozostaje temat uwielbionych świętych w niebie. Widzenie, które było udziałem Jana na wyspie Patmos jest jednym z tych, w których Bóg odsłania zasłonę i daje nam przelotne spojrzenie na wspaniałość tego, co znajduje się w niebie. Tłum ludzi z każdego pokolenia, narodu i języka kontynuuje temat, jaki dominował przez wieki w życiu Kościoła na ziemi. Wieczerza Pańska była drogą do uczty weselnej Baranka; ale temat chwały pozostaje ten sam. Tak więc możemy usłyszeć tych, którzy radowali się na ziemi śpiewając pieśni chwały na cześć ukrzyżowanego Zbawiciela, a teraz znajdując się w wielkim chórze odkupionych czynią to samo mówiąc: „Jemu, który nas miłuje i który wyzwolił nas z grzechów naszych przez krew swoją, i uczynił nas rodem królewskim, kapłanami Boga i Ojca swojego, niech będzie chwała i moc na wieki wieków. Amen” (Ap 1,5-6). A więc czy jest zwiastowane Słowo słyszane z kazalnicy, czy też spotykamy się ze Słowem widzialnym przy stole Pańskim, serce poselstwa pozostaje to samo, a jest nim Chrystus ukrzyżowany.

Oświadczenie o śmierci Jezus rozpoczyna się od podania powodu Jego ukrzyżowania. Znaleźć można bez trudu szereg czynników, które doprowadziły do krzyża. Była tam więc gorzka nienawiść przywódców duchowych, którzy uknuli Jego śmierć i byli gotowi zastosować każdą metodę, nawet krzywoprzysięstwo, aby sprawę doprowadzić do końca. Był tchórzliwy Piłat, który powinien był stosować prawo z tradycyjną dla Rzymian bezstronnością. Byli wreszcie w to wszystko zaangażowani skromni ludzie – żołnierze, którzy chłostali Go i biczowali, szydzili z Niego i wreszcie przybili Go do krzyża. Ale ponad wszystko było jeszcze coś skrytego, lecz o najistotniejszym znaczeniu. Ostatecznie Jezus mógł bez trudu wyrwać się z ich rąk, jak sam o tym powiedział w Ogrodzie Getsemani, mógł poprosić o legion wojsk anielskich do pomocy. Ale z niczego nie skorzystał, uznał bowiem i z radością zaakceptował ostateczny powód swojej śmierci. Jest on trafnie przedstawiony przez proroka Izajasza. „Ale Panu upodobało się utrapić go cierpieniem” (Iz 53,1c). Tak więc za każdym razem możemy przypomnieć sobie znajdując się przy stole Pańskim, że ciało Chrystusa zostało wydane za nas a jego krew została za nas przelana i możemy wskazać na Tego, który wydał Go na krzyż. Abraham był gotowy ofiarować swego syna Izaaka, ale Bóg oszczędził chłopca i zwrócił mu wolność. Ale Paweł napisał takie słowa: „On (…) nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał” (Rz 8,32).

Jest jeszcze inna prawda odnośnie do śmierci Chrystusa, która jest nam przedstawiona w związku z Wieczerzą – jej absolutna ostateczność. Jego śmierć, powiada Pismo Święte, była „raz za wszystkich”; ofiara była zupełna i niepowtarzalna. Gdy Jezus zawołał na krzyżu: „Wykonało się!” – nie był to okrzyk słabości umierającego człowieka, ale okrzyk ufności Zwycięzcy, którego dzieło zostało triumfalnie zakończone. Można tu zacytować wspaniałe słowa Tomasza Cranmera z okazji usługiwania przy komunii: „Przez ofiarowanie samego siebie Chrystus dokonał doskonałej i wystarczającej ofiary za grzechy całego świata”.

W „górnej izbie” nastąpiła w pewnym momencie znacząca przerwa między podaniem chleba i wina. Po Wieczerzy Chrystus wziął kielich. Ta przerwa ukazuje w sposób dramatyczny oddzielenie ciała i krwi, jakie następuje przy śmierci. Uwydatnia się tu ostateczność Jego ofiary. Można obok tego przejść obojętnie, ale warto zwrócić uwagę na to, ze w naszym nabożeństwie komunijnym utrzymujemy, nawet w słabej formie, to oddzielenie chleba i wina. Następuje zmawianie modlitwy dziękczynnej za chleb i jego rozdzielanie. Następnie ma miejsce rozdzielanie wina. Manifestuje się w tym obrządku to, że podczas śmierci Chrystusa doszło do rozłączenia ciała i krwi.

Ale jeszcze coś można dodać do bogatej deklaracji Jego śmierci ukazanej w Wieczerzy. Mamy do czynienia z chlebem, który jest łamany i winem wylewanym, co stanowi znów szczególne poselstwo do nas. Chrystus nie umierał w ciszy własnego domu otoczony przez przyjaciół. Został brutalnie zaprowadzony na śmierć na rzymskie narzędzie śmierci. Krew w żyłach mówi o życiu, ale krew przelana świadczy o śmierci. I tu właśnie ukazana jest śmierć. Nie mówi ona tylko o śmierci, która została zadana w warunkach przemocy, mówi o śmierci ofiary, która oddała życie w miejsce Jego ludu.

Złamany chleb mówi nam o Jego złamanym ciele. Oczywiste jest jednak, co wynika z modlitwy przy Stole Pańskim, że chrześcijanie znajdują coś trudniejszego, aby należycie pojąć znaczenie złamania Jego ciała. Przelanie krwi Zbawiciela potrafią zrozumieć, bowiem baranek paschalny jest tego dokładnym wyjaśnieniem. Ale jaka jest prawda przedstawiona przez gwałt zadany Jego ciału? W odpowiedzi pytamy o cel, jakiemu służyło Jego ciało, tak dalece, jak dotyczyło to Jego życia i służby. W pierwszym rzędzie było ono mechanizmem posłuszeństwa. Gdy dokonało się ucieleśnienie w łonie Marii nastąpił istotny moment samoupokorzenia tak trafnie przedstawiony przez apostoła Pawła jako „przyjęcie postaci sługi” (Flp 2,7). Co więcej było ono narzędziem Jego służby. Jego nogi nosiły Go w sprawach miłosierdzia. Jego oczy widziały potrzeby ludzkie. Jego ręce wyciągały się, aby dotknąć trędowatych i błogosławić dzieci, a wreszcie zostały wyciągnięte na krzyżu. Tak więc Jego ciało mówi o całkowitym posłuszeństwie woli Ojca, a gdy to ciało zostało złamane na drzewie, był to ostatni stopień Jego posłuszeństwa. „I był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej” (Flp 2,8).

Ale chleb jest podawany tym, którzy przychodzą w skrusze. Słowo stąd płynące jest bardzo osobiste: „Ciało Chrystusa zostało złamane za ciebie”. Bóg konfrontuje nas z naszą własną niesprawiedliwością. Całkowicie zaniechaliśmy osiągnięcia poziomu sprawiedliwości, jaką narzuca zakon. Wołanie serca stoi w miejsce sprawiedliwości, która zadowoli wymagania świętego Boga. Tu, powiada Ojciec, jest doskonała sprawiedliwość. Została ona wypracowana w istocie w życiu cielesnym Tego, który został ucieleśniony i jest zapisywana na konto tych, którzy niezadowoleni z poziomu własnej dobroci, skierowali się do Chrystusa i w Nim znaleźli sprawiedliwość, która może się ostać w Dniu Sądu.

Skoro złamany chleb mówi o Jego złamanym ciele i o Jego aktywnym posłuszeństwie, zatem kielich mówi o Jego przelanej krwi i dobrowolnym przyjęciu kary za nasze nieposłuszeństwo. Był On nie tylko wyjątkowym poddanym prawa, ale także Istotą, która w swojej łasce przyjęła winę przestępców prawa. Był posłuszny prawu Bożemu w imieniu swego niesprawiedliwego ludu i cierpiał w konsekwencji pogwałcenia tego prawa przez nich, przelawszy swoją drogocenną krew. Za każdym razem, gdy złamany chleb znajduje się na stole, w naszych rękach i ustach, przypomina nam to Jego złamane ciało. Zwiastuje to wciąż na nowo chwałę Jego sprawiedliwości, udoskonalonej niejako przez Jego śmierć, która została zapisana na nasze konto.

Skoro myślą przewodnią daru Jego ciała jest doskonała sprawiedliwość osiągnięta w naszym imieniu, zatem przelanie Jego krwi uwydatnia karę, jaka została zapłacona, winę, którą poniósł i konsekwentne oczyszczenie, jakie stało się naszym udziałem przez wiarę w tę przelaną krew. Złamane ciało mówi o Jego całkowitym posłuszeństwie, a Jego przelana krew podkreśla nieodwołalność Jego ofiary, która spełniła wszystkie wymagania zhańbionej sprawiedliwości Bożej i nie musi być nigdy powtórzona. W obu przypadkach mocno zaakcentowana jest strona osobista tej ofiary: „To jest moje ciało za was (…) to jest moja krew wylana za was”. Gdy wypowiadane są Jego słowa i gdy chleb i kielich znajdują się w naszych rękach, Pan przypomina nam, że Jego śmierć nie była jakimś oderwanym wydarzeniem sądowym, ale miała na uwadze szczególny lud, który On przyszedł odkupić.