Reklama...szczęścia Drukuj
Autor: Maliszak Donata   
piątek, 02 kwietnia 2010 02:00

„By być szczęśliwym wystarczy pić colę, jeździć dobrym samochodem, mieć piękne włosy, bez śladu siwizny, gładką twarz dzięki doskonałym kremom, nosić modne ubrania, mieszkać w dobrze urządzonym domu, najlepiej z jakimś szczupłym i ładnym partnerem, oraz posiadać zdrowe dzieci . Oczywiście po drodze zebrać można też parę innych drobiazgów, uzupełniających to szczęście… ”

Taki jest świat z reklamy.

A skoro wszyscy pragniemy i poszukujemy szczęścia, dążymy do zdobycia tych rzeczy, które szczęście prawdopodobnie dają.

Niektórym  to się udaje, innym nie. Znam wielu takich, którym brakuje dobrego samochodu, domu itp. Uważają się za niespełnionych. Są smutni a ich radości są chwilowe i mijają jak tęcza po deszczu.

Są jednak i ci mniej liczni, którym udało się w życiu. Mają piękne domy, do których mogą kupować nowe, gustowne drobiazgi, mają ładnych partnerów i sami są ładni. Co się jednak dzieje, gdy tracą coś z tego "szczęścia"? Gdy przychodzi kryzys finansowy, albo choroba, gdy tracą urodę lub ich dziecko zejdzie na złą drogę?

Kilka lat temu kraj obiegła wiadomość się o tragicznym końcu życia polskiego biznesmena. Człowiek ten popadł w ogromne długi. Nie mógł sobie poradzic z utratą majątku i niestety, popełnił samobójstwo. Popadając w kłopoty i tracąc to, co posiada nie widział już sensu życia.
W Hong Kongu 62- letni właściciel sieci restauracji będąc w podobnej sytuacji postąpił tak samo. Była to pierwsza ofiara obecnego światowego kryzysu finansowego.
Takich jak wyżej wymienieni, nieszczęśliwych ludzi jest więcej. W roku 2009 samych Polaków próbujących zakończyć swoje życie z różnych powodów, było aż 9 tysięcy! Nie wszyscy jednak, ktorzy mają jakieś trudności decydują się na ten krok. Większość żyje nie widząc nadzieji, bez uśmiechu i bez radości.

Jednak wcale tak nie musi być. My, którzy wybraliśmy życie z Jezusem, wiemy o tym dobrze. Przecież i nas spotykają małe lub większe katastrofy życiowe. Ci, których kochamy chorują, umierają. Tracimy pracę i miewamy okresy w których musimy liczyć każdy grosz, jaki pozostał w porfelu. Tracimy zdrowie, przechodzimy przez trudne operacje. Płaczemy i cierpimy, tak jak wszyscy ludzie, na tym świecie.

Niedawno słuchałam historii kobiety – starszej ode mnie i doświadczonej przez życie. Poważna choroba córki a teraz, niedawno też i męża nie starła jednak na zawsze uśmiechu z jej twarzy. Emanowała wewnętrzną radości, spokojem i siłą. Wszystko to, nie wynikało w żaden sposób z posiadanych dóbr, ale z bliskości przebywania z jej Panem i Zbawicielem. Bliskości, która ukoiła ból, zgoiła rany i uciszyła płacz. Tej bliskości, która dała siłę, żeby szła dalej i to coraz pewniejszym krokiem.

Inna, tym razem młoda osoba - Magda, choć jest dziewczyną niepełnosprawną i posiadającą w zwiazku z tym duże ograniczenia, obdziela uśmiechem wszystkich dookoła. Wiem, że miewa czasami trudne i bolesne dni, pomimo tego na nabożeństwach słychać jej głośną i wdzięczną modlitwę. Radości i spokoju, który ma w sobie mogłoby wystarczyć dla wielu. A źródłem tego jest jej Bóg, któremu oddała życie.

Mnie samej zdarzyło się kilka razy usłyszeć: ty to chyba nie masz problemów w życiu.
Nie, tak nie jest - mam, jak chyba każdy człowiek. Ale to Jezus Chrystus, który jest ze mną, pozwala mi podnosić się i iść do przodu. Bo też wiem dokąd zdążam: do kraju gdzie o żadnym kryzysie finansowym, o żadnej chorobie, o żadnym smutku nie będzie mowy.

Ale póki jestem tu, Jego Duch sprawia, że mogę odczuwać szczęście i to pomimo nieposiadania wielu z rzeczy, które (patrząc na reklamy) budują udane życie.
Jezus odchodząc obiecał, że da nam pokój, inny niż daje świat wokół nas. Poznałam, nie tylko w swoim życiu, ale też widząc innych chrześcijan, że obietnicy dotrzymał.

Dzięki temu możemy na niedzielnych nabożeństwach śpiewać pieśni chwalące Boga i bez pretensji za niepowodzenia opowiadać o Zbawicielu. Możemy być prawdziwie szczęśliwymi ludźmi.

"Szczęśliwy, komu pomocą jest Bóg Jakuba, kto ma nadzieję w Panu, Bogu swoim..." Psalm 146