Duch 8 marca w Kościele |
Autor: Marian Biernacki | |||
piątek, 12 marca 2010 00:00 | |||
Niemal każdy w Polsce wie, że 8 marca to Międzynarodowy Dzień Kobiet. Idea święta zrodziła się w Stanach Zjednoczonych, a oficjalnie zostało ono ustanowione w 1910 roku w Kopenhadze. Obecnie Dzień Kobiet świętowany jest w ponad pięćdziesięciu krajach na świecie.Nie każdy jednak wie, że Dzień Kobiet ustanowiono nie tyle po to, by stworzyć mężczyznom okazję do wręczenia kobietom kwiatów i podarunków, co przede wszystkim w celu wyrażenia poparcia dla walki o równouprawnienie kobiet. Chodziło nie o to, by tego dnia mężczyźni wypowiedzieli pod adresem płci pięknej trochę miłych słów i wyrazili wdzięczność za obecność kobiet u swego boku. Dzień Kobiet miał raczej służyć krzewieniu idei praw kobiet oraz utorowaniu dla nich dostępu do list wyborczych. Czy ten duch wygasł w polskich umysłach wraz z odejściem minionej epoki? Najnowsze dyskusje o wprowadzenie obowiązkowego parytetu w parlamencie i samorządach, jasno wskazuje, że niezależnie od tego, co w Polsce mówi się o Dniu Kobiet, duch tego święta wciąż mocno kształtuje i inspiruje nasze społeczeństwo. Ze zdumieniem zauważam, że nawet kręgi chrześcijańskie nie uchroniły się przed tym wpływem. Znana nauka nowotestamentowa o jednakowym dostępie mężczyzn i kobiet do zbawienia, a zarazem różnym podziale funkcji w Ciele Chrystusa, jest obecnie coraz bardziej pomijana lub modyfikowana. W niektórych kościołach i środowiskach charyzmatycznych kobiety już od dawna są ordynowane i powoływane do pełnienia funkcji kierowniczych i nauczycielskich, funkcji, które we wczesnym Kościele były przypisane mężczyznom. Nowy Testament naucza (a Pismo nie może być naruszone) [Jn 10,35], że Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał. A jeśliby wszystkie były jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? A tak członków jest wiele, ale ciało jedno. Nie może więc oko powiedzieć ręce: Nie potrzebuję ciebie; albo głowa nogom: Nie potrzebuję was. Wprost przeciwnie: Te członki ciała, które zdają się być słabszymi, są potrzebniejsze, a te, które w ciele uważamy za mniej zacne, otaczamy większym szacunkiem, a dla wstydliwych członków naszych dbamy o większą przyzwoitość, podczas gdy przyzwoite członki nasze tego nie potrzebują. Lecz Bóg tak ukształtował ciało, iż dał pośledniejszemu większą zacność, aby nie było w ciele rozdwojenia, lecz aby członki miały nawzajem o sobie jednakie staranie. I jeśli jeden członek cierpi, cierpią z nim wszystkie członki; a jeśli doznaje czci jeden członek, radują się z nim wszystkie członki. Wy zaś jesteście ciałem Chrystusowym, a z osobna członkami [1Ko 12,18–27]. Z powyższych słów Pisma wynika, że nawet jeżeli w wyjątkowych sytuacjach np. noga przejmuje na chwilę funkcję ręki, to jednak w obrębie zdrowego ciała nie dochodzi do trwałego przekazania ról. Bóg ukształtował rękę inaczej niż nogę, by ręka wykonywała swoje zadania, a noga swoje. Podobnie jest w Ciele Chrystusowym. Kobiety, z natury fizycznie słabsze, są w Kościele potrzebne i mają być otoczone szacunkiem. Podobnie wy, mężowie, postępujcie z nimi z wyrozumiałością jako ze słabszym rodzajem niewieścim i okazujcie im cześć, skoro i one są dziedziczkami łaski żywota [1Pt 3,7]. Nie oznacza to jednak, że są one powołane do pełnienia każdej roli. Kobieta niech się uczy w cichości i w pełnej uległości; nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża [1Tm 2,11–12]. Apostołowie zadbali o to, aby wierzący wiedzieli, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żywego, filarem i podwaliną prawdy [1Tm 3,15]. Zlekceważenie tych instrukcji nie pozostaje bez wpływu na zbór. Coraz wyraźniej widać, do czego już doprowadziło w niektórych kręgach chrześcijańskich zbagatelizowanie biblijnego podziału ról. Przestrzegam kobiety przed kościelną kazalnicą i kierownicą, choćby nie wiem jak bardzo je do tego ciągnęło. Są po prostu typowo męskie zadania, jak np. wywóz śmieci czy oczyszczanie szamba, i jakoś nie widzę, żeby kobiety domagały się w tym parytetu ;) Kobietom życzę wiele radości i pełnego spełnienia w rolach im przypisanych. Moim zdaniem z Biblii wynika, że kobieta zasadniczo nie jest powołana do funkcji przywódczych w Kościele. A jeśli się komuś wydaje, że może się upierać przy swoim, niech to robi, ale my takiego zwyczaju nie mamy ani też zbory Boże [1Ko 11,16].
|