Gdzieś w Twoją cichą noc... Drukuj Email
Autor: Aleksandra Kwiecień   
wtorek, 26 grudnia 2017 00:00

Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby zbawić to, co zginęło. Mat 18:11

Trafiłam ostatnio na piękny utwór zespołu Casting Crowns. A ponieważ tak już mam, że jeśli jakaś piosenka mi się spodoba mogę jej słuchać na okrągło, tak więc Somewhere In Your Silent Night towarzyszy mi nieustannie od kilku dni, a wraz z nią refleksje wywołane jej treścią.


cicha noc święta noc

wszędzie tylko nie w twoim sercu

słyszysz kolędy o pokoju i radości

ty jednak czujesz, że jesteś zbyt daleko, poza zasięgiem


gdzieś w twoją cichą noc

niebo słyszy pieśń twojego złamanego serca

nadzieja jest tutaj, unieś tylko swoją głowę

ponieważ miłość przyszła by cię odnaleźć

gdzieś w twoją cichą noc


z wysokości nieba na niskości żłobu

nie ma takiej odległości, której Książę Pokoju nie pokona

z niskości żłobu na wzgórze Golgoty

nawet gdy twój ból sięga głęboko

Jego miłość sięga jeszcze głębiej

On cały czas cię kocha, synu

zawsze będzie kochał


gdzieś w twoją cichą noc

niebo słyszy pieśń twojego złamanego serca

nadzieja jest tutaj, unieś tylko swoją głowę

ponieważ miłość przyszła by cię odnaleźć

gdzieś w twoją cichą noc


podnieś swoją głowę

podnieś sowje serce

Emmanuel spotka cię tam, gdzie jesteś

On zna twój ból

On zna twoje imię

ty właśnie jesteś powodem, dla którego przyszedł


gdzieś w twoją cichą noc

niebo słyszy pieśń twojego złamanego serca

nadzieja jest tutaj, unieś tylko swoją głowę

ponieważ miłość przyszła by cię odnaleźć

gdzieś w twoją cichą noc


miłość cię odnajdzie

miłość cię odnajdzie

miłość cię odnajdzie


Zwiastuję wam radość wielką... 

Nie bójcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu... Nowina ta rozmbrzmiała w tamtą niezwykłą noc, gdy chwała Pańska rozświetliła ciemności przyprawiając o wielką bojaźń pasterzy w polu czuwających i trzymających nocne straże. Tych właśnie prostych, strwożonych ludzi Bóg wybrał, aby jako pierwsi, za sprawą anioła, dowiedzieli się o narodzinach Bożego Syna. Ogromnie cieszę się, że dokładny, skrupulatny Łukasz opisał wydarzenia tamtej nocy. Jakże niezwykły i piękny musiał być to widok: mnóstwo wojsk niebieskich chwalących Boga i mówiących: Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie (Łuk 2:13-14). Przede wszystkim jednak najważniejsza nowina: narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan.

O tej właśnie najwspanialszej Dobrej Nowinie rozmyślam słuchając utworu Casting Crowns.

Nie bójcie się!

Zarówno gdy Gabriel przyszedł oznajmić Marii, że pocznie i porodzi Syna, jak i później, gdy anioł obwieszczał przestraszonym pasterzom radosną nowinę, swoje zwiastowanie rozpoczynali zachęcającymi słowami nie bój(cie) się!  Ileż razy poźniej Jezus będzie powtarzał to samo swoim uczniom. Te właśnie słowa uderzają mnie jako pierwsza składowa tej niezwykłej Dobrej Nowiny, zaraz bowiem przypominają mi się, jakże odmienne i kontrastujące, starotestamentowe obrazy zbliżenia się Boga do czlowieka. Autor listu do Hebrajczyków niezwykle obrazowo opisuje moment spotkania Izraelitów z Bogiem pod górą Synaj: Wy nie podeszliście bowiem do góry, której można dotknąć, do płonącego ognia, mroku, ciemności i burzy ani do dźwięku trąby i głośnych słów, na których odgłos ci, którzy je słyszeli, prosili, aby już do nich nie przemawiano; nie mogli bowiem znieść nakazu: Gdyby nawet zwierzę dotknęło się góry, ukamienowane będzie. A tak straszne było to zjawisko, iż Mojżesz powiedział: Jestem przerażony i drżący (Hbr 12:18-21). W Starym Testamencie, po trzecim rozdziale księgi Rodzaju, spotkania śmiertelnego człowieka ze świętym Bogiem wzbudzały przerażenie w tym pierwszym. Jednak przyjście na upadły świat Księcia Pokoju diametralnie zmienia sytuację. Od teraz jakże często rozbrzmiewać będzie podczas takich spotkan "Nie bój się!" Co więcej, Boże Słowo zachęca nas, by wszystkie nasze lęki i strach składać w ręce Chrystusa, które zostały za nas przebite. Wszelką troskę swoją złóżcie na niego, gdyż On ma o was staranie (1 Ptr 5:7).

...narodził się wam Zbawiciel

Od momentu, gdy w Ogrodzie Eden przekroczony został Boży nakaz doprowadzając do upadku ludzkości i sprowadzenia na Ziemię przekleństwa, desperacko potrzebowała ona zbawiciela - kogoś, kto przyniósłby ukojenie i nadzieję. Naród izraelski na podstawie prorockich przepowiedni oczekiwał obiecanego Mesjasza. Niestety większość z oczekujących nie rozpoznała Go w malutkim chłopcu, którego po urodzeniu i owinięciu w pieluszki Maria położyła w żłobie, ponieważ w gospodzie nie było dla nich miejsca. Wielu odrzuciło Go, ponieważ wydawał się być tylko synem zwykłego cieśli, który później zaczął nauczać nie zawsze łatwych do zrozumienia i przyjęcia rzeczy. Jeśli chodzi o to, sytuacja z pierwszego wieku naszej ery - która wszak liczona jest od Jego narodzin (sic!) - niewiele różni się od tej z XXI wieku. Coraz więcej ludzi odrzuca Go zupełnie, czasem wręcz arogancko lub agresywnie, inni przyznają mu tytuł "wielkiego nauczyciela moralności", odmawiając jednak wstępu do swojego życia. Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoim go nie przyjęli, jak trafnie opisał to Jan w napisanej przez siebie Ewangelii (1:10-11). Pomimo tego Chrystus przyszedł na świat, by zbawić to, co zginęło. Wszystkich, którzy tylko zaakceptują Jego dar, nie chce bowiem, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania (2 Ptr 3:9). W tym bowiem objawiła się miłość Boża, że kiedy my byliśmy zagubionymi grzesznikami, Ojciec posłał na świat Zbawiciela (Rz 5:8), swojego ukochanego jednorodzonego Syna, by przez swoją ofiarę na krzyżu dał On prawo stać się dziećmi Bożymi tym, którzy Go przyjęli i wierzą w Jego imię (Jan 1:12).

Gdzieś w Twoją cichą noc

Choć okres świąteczny ogólnie kojarzy się z radosnym nastrojem, dla tych, którzy przeżywają w tym czasie trudne doświadczenia może być on niezwkle ciężki. Warto wrócić wtedy do serca Dobrej Nowiny, którą w tamtą cichą noc zwiastowały pasterzom zastępny aniołów, a która ucieleśniła się w maleńkim noworodku ułożonym w żłobie. Wszechpotężne, wszechmocne, które powołało wszystko co jest do istnienia Słowo przyjęło postać bezbronnego dziecka. Jezus jednak nie pozostał dzieciątkiem w żłobku, któremu trzeba śpiewać kołysanki. Przeżył swoje życie wypełniając wolę Ojca, głosząc Prawdę, wskazując Drogę, obdarzając Życiem (Jan 14:6), a zakończył je umierając na krzyżu, by raz na zawsze potępić grzech i pokonać śmierć, i ofiarować nam grzesznikom usprawiedliwienie, odkupienie i uświęcenie. Po trzech dniach zmartwychwstał, a później odszedł do Ojca, jak sam powiedział swoim naśladowcom, by przygotować im miejsce (Jan 14:1-3). Obiecał, że powróci, a Jego słowo jest Tak i Amen. Być może nastąpi to szybciej niż nam się wydaje.

Gdy więc przytłaczają Ci troski lub problemy, skieruj wzrok na Zbawiciela, który przyszedł, aby zbawić to, co zginęło, by natchnąć nadzieją, wypełnić serce pokojem, obdarzyć życiem i radością. Nawet gdzieś w twoją cichą noc Zbawiciel z miłością wyciąga do Ciebie swoją dłoń. On - Immanuel czyli Bóg z nami. Dzięki Chrystusowi możemy ufać obietnicy, że już nigdy nie pozostaniemi z naszym cierpieniem, troską lub zmaganiem sami. Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie (Mt 11:28).