Góra Karmel |
Autor: Świątkowski Waldemar | |||
sobota, 15 października 2011 00:00 | |||
„Aż zostanie wylany na was Duch z wysokości” Iz. 32,15 W wierszach poprzedzających powyższy wiersz panuje klimat pesymizmu i destrukcji. Czytamy tam, że rola porasta cierniem i ostem, pałace są opuszczone, zamek i baszta stają się jaskiniami. Po tym wierszu zaczyna się nowa rzeczywistość. Cechuje ją nadzieja, radość, rozwój. Przyczyną jest „wylanie Ducha”. Jest to wyłącznie działanie Boga. To niepodzielna część Jego dzieła. Duch Boży zmienia w niezwykły sposób rzeczywistość. Dla ilustracji powyższych słów przypomnijmy sobie jeszcze raz znane wydarzenie z życia proroka Eliasza. Wydarzenie na górze Karmel. Do tego przełomowego momentu w Izraelu również panuje klimat destrukcji. Pan Bóg i Jego Prawo idzie w zapomnienie, panoszy się coraz większe bałwochwalstwo i odstępstwo. Zdaje się, że ludzie oszaleli w swojej bezbożności i nieprawości. Na nic zdają się ostrzeżenia i napomnienia. Dochodzi do tego, że prorocy nawołujący do pokuty są bezlitośnie mordowani. W tym niesprzyjającym klimacie zaczyna się bój Eliasza. Bolejąc w głębi duszy nad bezbożnością Izraela, zaczyna wołać do Boga. Wszystkie okoliczności mówią, że nie ma najmniejszej szansy na zmianę tej ponurej rzeczywistości, ale mimo to Eliasz nie ustępuje. W jego boju, w jego służbie, w jego zaangażowaniu, możemy wyodrębnić następujące elementy: Płacz nad odstępstwem Izraela Usilna modlitwa o zatrzymanie deszczu Zwołanie całego narodu na górę Karmel Zbudowanie ołtarza Nałożenie drew Położenie ofiary na ołtarzu Więcej już nic nie mógł zrobić. Nie mógł zmienić serc zgromadzonych tam ludzi. Ci, co przyszli na górę Karmel, mieli różne nastawienie. Od poważnego do kpiącego. Byli tam w większości ludzie, którzy przyszli by pokpić z Eliasza. Dobrze im było z obcymi bogami. Życie z nimi było ciekawsze. Więcej przyjemnych dla ciała wrażeń. Choćby te atrakcyjne kapłanki, zmysłowe tańce rytualne, ten klimat pociągającego grzechu w czasie składania ofiar... Nie tyle o ofiary tam chodziło, co o zaspokajanie zmysłów. Siedzieli w tym po uszy i ani śniło im się z tego wychodzić. Co ten Eliasz wyprawia? Czym chce nas zaskoczyć? Czyżby chciał nas pozbawić tych przyjemności? Nie doczekanie jego.... Eliasz stanął wobec twardego jak skała oporu serc. Serc skażonych grzechem bałwochwalstwa i rozwiązłości. Jego możliwości już się skończyły. Tak wiele zrobił, tak wiele zmagań, modlitwy i płaczu ...i nic! Gdyby był zdany tylko na siebie – musiałby skapitulować. Ale oto Eliasz wobec całego narodu pada na swoje kolana i wyciągając ręce do Boga woła: „Odezwij się, Panie, odpowiedz mi, a niech ten lud pozna, że Ty, Panie, jesteś Bogiem prawdziwym, i że Ty odmieniasz serca!”(1Król. 18,37) I stało się... „Wtedy spadł ogień Pana....” Strawił ofiarę i drwa, spalił na popiół kamienie i ziemię wokół ołtarza, woda w rowie wyparowała w jednej chwili.... „Aż zostanie wylany na was Duch z wysokości”. Tak działa Bóg. Ten, któremu na Imię Potężny, Wszechmocny, Niezrównany! Alleluja!! Mało tego – Bóg odmienił serca wszystkich, którzy przyszli na górę Karmel! I tych co przyszli z nabożeństwem w sercu, i tych, którzy przyszli z drwiną. Tych co dopiero próbowali grzechu bałwochwalstwa i tych, co byli tak zatwardziałymi w swym odstępstwie, że burzyli ołtarze Pana i zabijali Jego proroków (1Król. 19,14) Wszyscy, jak jeden mąż zawołali:” Pan jest Bogiem, Pan jest Bogiem!” Nie ma rzeczy niemożliwej dla naszego Boga! „Jeśli Ja coś czynię, któż to zmieni?”! Iz.43,13 Dobrze o tym wiedzieć i dobrze jest o tym pamiętać w naszych zmaganiach i walkach. Są takie rzeczy w życiu każdego z nas, kiedy stajemy w pewnym momencie bezradni. Ileż to modlitw zanosimy przed Pana? Ile razy świadczymy swojemu mężowi o panu Jezusie, nie pamiętamy już ilości cytowanych wierszy z Biblii. Ile łez wylałyśmy, ile nocy nie przespałyśmy. A efektu nie ma! Przeciwnie, wydaje się, że jest z nim gorzej. Więcej pije, jest bardziej złośliwy, częściej słyszymy przykre słowa. Czy należy już opuścić górę Karmel z pochyloną głową? Nie!! W tym dziele mamy swój dział, którego nikt za nas nie wykona. Podobnie jak Eliasz: bolejemy nad faktem, że nasz współmałżonek jest w więzach grzechu i śmierci świadczymy, używając Słowa Bożego (nie za często) i dając dobry przykład własnym życiem (jak najczęściej – zgodnie z 1P 3,1) budujemy ołtarz (modlitwy do Boga o zmianę ich życia, modlitwy z postem) składamy ofiarę (znoszenie w milczeniu cierpienia z powodu niezrozumienia, niesprawiedliwości, niewdzięczności) Jest to nasz ciężki i żmudny wkład w rozwiązywanie problemu. Nasz osobisty „dział Eliasza”. Często problem jest tak wielki, że nawet to nie wystarcza. Jednak na tym nie musi kończyć się nasza walka. Nie musimy schodzić z góry Karmel. Mamy obietnicę: „aż będzie wylany na nas Duch z wysokości. Wtedy pustynia stanie się urodzajnym polem...” Iz. 32,15-16. Alleluja! Chwała Panu Bogu! Mamy wielkie i wspaniałe obietnice! Jeśli wypełniliśmy to, co należy do nas – mamy prawo i przywilej wznieść ręce do Boga i wołać, jak Eliasz: „Odezwij się, Panie, odpowiedz mi, a niech ten lud pozna, że Ty, Panie, jesteś Bogiem prawdziwym i że Ty odmieniasz serca!”. Bóg Eliasza jest również naszym Bogiem. On się nie zmienia! Nam też odpowie!! Albo problem jakiegoś osobistego grzechu. Ukrywanego, głębokiego, dokuczliwego. Ile razy obiecałem Bogu, że już się nie powtórzy. Ile razy z rana wstawałem i w sercu było mocne postanowienie – dzisiaj nie dam się złamać grzechowi! A potem – znowu porażka... Wielkie, gorzkie rozczarowanie. Znowu zawiodłem... Nie rezygnuj z walki! Podnieś się z upadku i walcz dalej z uporem, aż do zwycięstwa! Módl się żarliwie do Boga, załóż post. Wołaj i nie ustawaj! Eliasz wołał do Boga usilnie – aż niebo zatrzymało deszcz na 3,5 roku. Płacz nad swoją słabością i wyznawaj to Bogu. Proś o łaskę i pomoc. Stawką jest twoje zbawienie, twoja wieczność! Warto toczyć bój aż do końca, aż do zwycięstwa! Słuchaj pilnie głosu Ducha Świętego. On poprowadzi cię we właściwym kierunku. Za Jego radą dojdziesz wreszcie do góry Karmel. On podpowie ci kiedy i jak masz zbudować ołtarz i złożyć ofiarę. Może wtedy będziesz już mocno wyczerpany. Prawdopodobnie będziesz przekonany, że zrobiłeś wszystko, co było w twojej mocy i na nic więcej już cię nie stać. I o to właśnie chodzi! Teraz, kiedy zrobiłeś wszystko, co niegdyś Eliasz, możesz podnieść swoje ręce do góry i zawołać z całą mocą: „Teraz odezwij się Ty, Panie, odpowiedz mi!” W każdej sprawie, w każdej walce duchowej jest nasz dział i nasza praca. Ona musi zostać wykonana. Ale na tym się nie kończy. Jest też dział, który należy wyłącznie do Pana Boga. I ta prawda sprawia, że każda walka może być wygrana, każdy bój może skończyć się zwycięstwem. Bez względu na to, co mówią okoliczności, bez względu na to, jak zaciekle walczy szatan. Kiedy wkracza Duch Święty, Duch mocy – następuje niezwykły zwrot. Nic i nikt nie może Jemu stawić oporu. Kamienie palą się jak wata, woda wysycha w mgnieniu oka, chromy od urodzenia skacze na równe nogi, demony uciekają w otchłań, otwierają się groby... Grzech – choćby najbardziej „wrośnięty” w nasze serce – znika! Pełne zwycięstwo!! Alleluja! To, co wtedy przeżywamy nie da się opisać słowami. Tak jest zawsze, gdy zostaje wylany Duch z wysokości, gdy przychodzi odpowiedź od Boga, z Nieba. Niemożliwe staje się możliwym, nieosiągalne – osiągalnym. Słabość i bezradność zamienia się w moc. Smutek – w radość, łzy – w olejek wesela. Pustynia staje się urodzajnym polem, a miejsce nieprawości i grzechu zajmuje prawo i sprawiedliwość Boża. W jednej pieśni śpiewamy: „do zwycięstwa prowadzi mnie mój Bóg!” Pan Bóg chce, byśmy mogli jeszcze raz przeżyć w swoim życiu górę Karmel. I jeszcze raz, i jeszcze raz, gdy tylko zajdzie potrzeba. On nie jest skąpy. I bardzo chce, byśmy osiągnęli zwycięstwo! Przecież tylko dla zwycięzców jest nagroda. Bóg ma nagrodę dla każdego z nas. Jeśli zwyciężymy – otrzymamy ją w Niebie. Wobec całego zgromadzenia ludu Bożego i aniołów. To będzie radość!! Dla tej radości warto teraz toczyć „dobry bój wiary”! Warto wyrzec się wszystkiego i odrzucić wszystko, co przeszkadza. „Warto Dlań cierpieć, warto bojować. Warto dla Niego cały świat zbyć” (Śp. P. 495)
|