"Jaki był ten rok?" – spytała mnie kilka dni temu moja siostra. Zaskoczyła mnie tym pytaniem, choć w sumie nie było w nim nic dziwnego – za kilka dni skończy się grudzień, a wraz z nim kalendarzowy rok. Kiedy byłyśmy młodsze pod koniec grudnia zawsze robiłyśmy podsumowanie minionego roku, oglądając zdjęcia przypominałyśmy sobie wszystkie dobre chwile, a wspominając o gorszych pocieszałyśmy się, że Nowy Rok będzie lepszy. Kiedy jednak kilka dni temu nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na to niby proste pytanie, sama zaczęłam się zastanawiać jaki był ten rok. Czy był dobry?
Na pewno trudny do zdefiniowania.Wydarzyło się dużo, były lepsze i gorsze chwile, jednak żyjąc dniem dzisiejszym, zmagając się z wyzwaniami codzienności czasami nie dostrzega się tego, co jest widoczne z pewnej perspektywy. Moje oczy otworzyły się wczoraj, kiedy kuzyn wziął gitarę, a kuzynka zaproponowała dobrze nam znany utwór: „Jak wielka o Panie zachodzi przemiana…”. Wędrując wraz z bliskimi przez kolejne zwrotki, zdałam sobie sprawę, że śpiewane słowa opowiadają o mnie i minionym roku, o moich klęska, ale i zwycięstwach, o lekcjach, jakie odebrałam i jakich się nauczyłam.
1. Jak wielka, o Panie, zachodzi przemiana,
Gdy przed Twym obliczem uginam kolana.
Jak wielkie z mej duszy spadają ciężary,
Pustynia na ogród przemienia się wiary.
Ref.: Klękamy, a wszystko ucicha wokoło
Wstajemy, a zorza otacza nam czoło.
Klękamy, a wszystko ucicha wokoło
Wstajemy, a zorza otacza nam czoło
2. Klękamy w słabości i pełni boleści,
Wstajemy, by z mocą ogłaszać Twe wieści.
Więc po co się sami i innych krzywdzimy
I zamiast być mocni - się stale martwimy?
Ref.: Klękamy, a wszystko ucicha wokoło
Wstajemy, a zorza otacza nam czoło.
3. Wzdychamy, że troski nas ciężar przygniata
Gdy mamy modlitwę, co w niebo ulata
Sprawiając i moc, i odwaga, i radość,
Bo Ty naszym troskom uczynić chcesz zadość.
Ref.: Klękamy, a wszystko ucicha wokoło
Wstajemy, a zorza otacza nam czoło.
Spoglądając za siebie, widzę rok obfitujący w wiele przełomowych wydarzeń. Zawsze wydawało mi się, że cudom muszą towarzyszyć fanfary, jakieś nadprzyrodzone zjawiska czy gromy z nieba. Właśnie w tym roku nauczyłam się, że w rzeczywistości jest inaczej. Doniosłe wydarzenia rozgrywają się na naszych oczach, w realiach codzienności. Wpasowane w szare tło normalności niepostrzeżenie wkraczają w rzeczywistość, a my dopiero po chwili ze zdziwieniem zauważamy, że nasza modlitwa została wysłuchana. To, o co prosiliśmy zostało dane, ale zrealizowane całkiem inaczej niż oczekiwaliśmy. Czasami muszą towarzyszyć temu łzy, może rozczarowanie czy nawet zwątpienie. Kiedy jednak patrzymy z perspektywy czasu, możemy tylko pokiwać głową i powiedzieć: „Miałeś rację Boże. Choć wcześniej tego nie rozumiałam, to był mądry, dobry plan, dziękuję!”.
Czego się nauczyłam? A raczej - co zrozumiałam i czego ciągle się uczę? By się stale nie martwić… nie krzywdzić tym siebie oraz innych, ale klękać i pozwalać, aby ulatująca w niebo modlitwa na nowo sprawiła i moc, i odwagę, i radość. Znów bliskie stają się tak dobrze znane wersety: wszelką troskę swoją złóżcie na Niego, gdyż On ma o was staranie (1 Ptr 5:7) oraz nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie (Flp 4:6-7). O tym właśnie pragnę pamiętać każdego dnia Nowego (i każdego następnego) Roku. A powyższe wersety, wraz z życzeniami Bożego błogosławieństwa, dedykuję wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom! :)
Wiele cudów uczyniłeś, Panie, Boże mój, a w zamysłach Twoich wobec nas nikt Ci nie dorówna. Gdybym je chciał oznajmić i ogłosić, są liczniejsze niż zdołałbym opowiedzieć. (Ps 40:6)