Kraina mroku za rzeką Tumen Drukuj Email
Autor: Maliszak Donata   
piątek, 04 maja 2012 18:23

Nad ponad stu dwudziestotysięczną powierzchnią Korei Północnej zapada zmrok. Jasny sierp księżyca tylko chwilami widoczny jest zza ciężkich chmur. Gwiazdy również pochowały się za nimi. Wieje przenikliwy i zimny wiatr. W wioskach pozamykano drzwi i okna. Wszystko spowija wszechobecny mrok. Na ciemnych podwórkach panuje cisza. Nie szczeka żaden pies pilnujący obejścia, nie słychać ryku bydląt, ani kwiku prosiąt. Zresztą, nie widać tutaj żadnej budy, obory ani chlewu a sąsiadujących ze sobą domostw nie oddzielają płoty.

W miastach również zaległa cisza. Nie świecą neony zachęcające przechodniów do wstąpienia do restauracji, kina, sklepu. Ulicami można przechadzać się bez strachu przed wpadnięciem pod koła rozpędzonych aut. Na żadnym ze skrzyżowań nie ma sygnalizacji świetlnej. Nieliczne latarnie syczą i trzaskają wypalającymi się żarówkami. Pomimo, że nazajutrz jest wolny dzień od pracy i szkoły, nie widać głośno śmiejących się grup młodzieży ani dorosłych spieszących na spotkanie do znajomych.

Daleko od miasta i wsi, po - ogrodzonych czterometrowym, kolczastym płotem, chylących się - barakach przejeżdża snop światła. W zakratowanych oknach baraków nie ma szyb, wiatr wpada do środka i wylatuje z przeciwnej strony. Wraz z nim na zewnątrz wydostają się jęki, nieustający kaszel i ciężkie oddechy oraz duszący zapach potu, krwi i odchodów. Nieopodal stoi kilku strażników z drewnianymi kijami. Właśnie wyszli z baraków. Jeden z obrzydzeniem patrzy na zakrwawiony drąg w swoich rękach i głośno wyrzuca z siebie przekleństwa. Kiedy kolejny snop światła pada na ogrodzenie, można odczytać wielki napis: Nie ma pojednania ani kompromisu z wrogami klasy! To Yongpyon - jeden z trzydziestu obozów dla więźniów w Korei Północnej.

Gdzie podziały się zwierzęta we wsi? Gdzie ludzie, którzy spieszyliby się w miastach do domów, barów, kin? Skąd ta wszechogarniająca cisza i ciemność? Kim są przeraźliwie wychudzeni więźniowie obozu Yongpyon?

Zwierzęta już dawno zostały zjedzone. Zresztą nie tylko one. Mieszkańcy zjedli również korę z drzew a z trawy z pobliskich łąk sporządzają sobie zupę, od której bolą i puchną im brzuchy. Nikt we wsi nie ma prądu, a w stolicy dostarcza się go jedynie przez kilka godziny dziennie. Po ulicach wieczorami chodzi jedynie liczna milicja – tej lepiej nie rzucać się w oczy. Restauracje, kina – nikt nie zaprząta sobie głowy takimi rzeczami… Oby tylko było czym napełnić wiecznie pusty brzuch – oto codzienna troska obywateli tego kraju.

Wreszcie jeden z około trzydziestu obozów – więzień w Korei Północnej. A w nim tysiące skazanych: za przemycanie leków z Chin dla chorej matki, za słuchanie południowokoreańskiego radia, za pękniętą szybkę na portrecie nieżyjącego (ale wiecznie żywego) „Ukochanego Przywódcy” kraju – Kim Ir Sena. Do tych ciężkich zbrodni przeciwko narodowi i Demokratyczno–Ludowej Republice Korei zalicza się również modlitwę, posiadanie Biblii oraz każdy przejaw wiary w Boga. Dlatego też w ciężkich obozach znajduje się około 70 tysięcy chrześcijan ( spośród 400 tysięcy żyjących w ukryciu w Korei Północnej ). Żaden ze skazanych chrześcijan nigdy nie wyjdzie na wolność. W obozie wraz z nim muszą przebywać również jego rodzice i dzieci, bez względu na to, czy i oni popełnili „zbrodnię wiary”, czy też nie. I nigdy już nie wolno im podnieść głowy, by spojrzeć w niebo, do swego Boga. Pochyleni do ziemi, torturowani i wycieńczeni głodem, zimnem i chorobami odchodzą do swego Pana.

W ten ciemny i chłodny wieczór dzieje się jednak coś jeszcze. Nad brzegiem rzeki Tumen, stanowiącej granicę Korei Północnej z Chinami, słuchać plusk wody. Kiedy na chwilę chmury odkrywają księżyc, w jego nikłym świetle można dostrzec ludzką sylwetkę. Trzymając nad głową jakiś pakunek powoli posuwa się do przodu. Kiedy wydostaje się z wody, drżąc z zimna i rozglądając się dookoła, odwija pakunek i wyciąga ubranie , które nakłada na mokre jeszcze ciało. W foliowym worku jest jednak coś jeszcze oprócz suchej koszuli , spodni i kurtki. Człowiek wyciąga stamtąd małe czarne książeczki i upycha je szybko za pazuchą kurtki. Na jednej z tajemniczych książeczek można dostrzec koreański napis: Pismo Święte.

Tych kilka „zakazanych książek” trafi niebawem do mieszkańców „krainy mroku” po tej stronie rzeki. Przyniesie światłość i nadzieję. Trzeba tylko być bardzo ostrożnym, aby tajne służby, tak liczne w tym kraju, nie trafiły na ślad tych Ksiąg.

Od wielu lat chrześcijanie z tego kraju przeprawiają się rzeką do Chin a potem z powrotem, niosąc szczelnie opakowane Biblie, podarowane im przez chiński kościół podziemny. Czasami się nie udaje, czasami zbyt jasne światło księżyca ujawni brodzącego po szyję w wodzie człowieka, czasami dostrzeże to jakiś strażnik… . Wówczas ginie ślad zarówno po Bibliach, jak i po tym, który je przenosił. A jednak wciąż od nowa Bóg znajduje następnych, którzy zaniosą Jego światło: do wiejskich chat, do miejskich domów, do całej „krainy mroku” za rzeką Tumen.


Więcej informacji o sytuacji Kościoła w Korei Północnej uzyskasz na stronie www.opendoors.pl.

Możesz również zaprosić do swojej społeczności pracownika Open Doors, który przedstawi sytuację Prześladowanego Kościoła we współczesnym świecie, abyś Ty i Twoja Społeczność mógł wesprzeć modlitwą tych, którzy płacą najwyższą cenę za wiarę w Jezusa Chrystusa.