Nasz Dom |
Autor: Paweł Bajko | |||
wtorek, 22 listopada 2016 20:09 | |||
... ja i dom mój służyć będziemy Panu. (Joz. 24,14) Tak kościół jak i władze państwowe jednogłośnie stwierdzają, że dom - rodzina jest podstawą społeczeństwa. Wie o tym i szatan, i dlatego wszelkimi sposobami stara się rozbić dom, zniszczyć rodzinę. I często mu się to udaje. Dom jest cichą przystanią, gdzie dzieci czują się bezpiecznie pod opieką rodziców gdzie ojciec, zmęczony całodzienną pracą zawodową, znajduje ciepło, spokój i miłość, gdzie matka, tworząc ciepły, przytulny kąt dla swoich najbliższych, cieszy się ich szczęściem i ich miłością. To jest idealny dom, którego Bóg jest budowniczym i głową, bo jeśli Pan domu nie zbuduje, próżno trudzą się ci, którzy go budują (Ps. 127,1). Bóg stworzył pierwszy dom, pierwszą rodzinę, gdy po stworzeniu Adama i Ewy zaślubił ich: Dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem (1Mojż. 2,24). W Nowym Testamencie Jezus poświęcił małżeństwo swoją obecnością na weselu w Kanie Galilejskiej (Jana 2,11). Gdy Bóg kończył dzieło tworzenia, w szóstym dniu stworzył człowieka na swój obraz – mężczyznę i kobietę. Błogosławił im i rzekł: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię...” (1Mojż. 1,28). I tak oto Bóg stwarza rodzinę!... Z chwilą przyjścia na świat dziecka, rodzice stają w obliczu wielkiej odpowiedzialności – jego WYCHOWANIA. Dzieci są dla nas wielkim, wspaniałym darem od Boga: Oto dzieci są darem Pana, podarunkiem jest owoc łona (Ps. 127,3). Od dnia ich narodzenia aż do śmierci rodziców trwa ich wychowywanie, poniekąd nawet ich zależność od rodziców. Dom jest pierwszą i najważniejszą szkołą dziecka. Czego się w domu nauczą, zaważy na ich całym życiu. Zaś pierwszą i najważniejszą nauczycielką dziecka jest jego matka, gdyż ona najwięcej przebywa z dzieckiem. Wierząca, bogobojna matka będzie uczyć swoje dzieci miłości do Boga i bliźnich, będzie w nie wpajać duchowe, biblijne prawdy i skieruje na drogę prawdy i służenia Bogu. Matka to uosobienie miłości. Otacza swoją rodzinę miłością jak pancerzem i cały dom tchnie ciepłem jej wielkiego serca. Matka jest sercem domu. Tylko ona potrafi stworzyć w domu ciepłą, zdrową atmosferę, w której dzieci rozwijają się i wyrastają na odpowiedzialnych, uczciwych ludzi, a mąż znajduje wytchnienie, pokrzepienie i otuchę na dalsze, pracowite dni. Tajemnicą szczęśliwego domu jest MIŁOŚĆ, która najpierw złączyła małżonków, a potem ogromną, niepowstrzymaną falą ogarnia ich dzieci i cały dom. Miłość rodziców jak złota nić przewija się jasnym promieniem przez życie ich dzieci. Miłość matki i ojca jest obrazem Bożej miłości do człowieka: Jak matka pociesza syna, tak ja was będę pocieszał (Iz 66,13). Psalmista Dawid głosi: Jak się lituje ojciec nad dziećmi, tak się lituje Pan nad tymi, którzy się Go boją (Ps. 103,13). Ale choć miłość jest osnową wychowania dzieci, samej miłości nie wystarczy. Dzieciom trzeba również dać dobry przykład. Przykład to obraz wymalowany jaskrawymi farbami, który się pamięta na całe życie. Przykład uczy więcej niż słowa. Nasz przykład nauczy nasze dzieci poszanowania człowieka albo pogardzania i lekceważenia bliźnich. Dzieci wszystko widzą, wszystko słyszą i we wszystkim naśladują rodziców. Pewien ojciec pojechał z synem do miasta i po drodze bez przerwy krytykował innych kierowców, nie szczędząc im mocnych epitetów. Gdy wrócili do domu, mama zapytała, jak się udała przejażdżka samochodem. „Nic szczególnego” - odpowiedział chłopak - „ale po drodze spotkaliśmy trzech wariatów, czterech głupców i jedno bydlę.” Jak często zapominamy, że dzieci od nas się uczą i z nas biorą przykład! Zadajmy więc sobie pytanie: Czego uczymy dzieci naszym przykładem? Jeśli kiedyś staną się podobni do nas to, czy będą to ludzie oddani Bogu i służący Mu, czy też dalecy od Boga, obojętni lub wręcz niewierzący i wrodzy Wszechmogącemu? A wtedy kogo będziemy winić? Sąsiadów, ulicę, szkołę, czy samych siebie? Apostoł Paweł napomina młodego Tymoteusza, by był dla wierzących wzorem w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości (1 Tym. 4,12). O ile więcej rodzice powinni się starać, by być wzorem dla swoich dzieci Pan Jezus również ostrzegał przed złym przykładem, gdy strofował faryzeuszów za rozbieżność między tym, co mówią, a tym, co czynią, zalecając: Według ich uczynków nie postępujcie, mówią bowiem, ale nie czynią (Mat 23,3). Jacy więc powinni być rodzice, by być dobrym przykładem dla dzieci? – Przede wszystkim powinni być uczciwi. Człowiek uczciwy to nie tylko taki, który nie kradnie i nie oszukuje. Człowiek uczciwy to człowiek prawy, rzetelny, sumienny, godny, dobry, porządny, przyzwoity i prawdomówny. Dzieci mają doskonałą pamięć. Jeśli raz skłamiemy lub nie dotrzymamy słowa – przestaną nam wierzyć i przestaną nam ufać. A przecież jakże ważne jest wzajemne zaufanie w rodzinie! Dzieci nie przyjdą do rodziców ze swoimi troskami, trudnościami i radościami, nie powierzą swoich tajemnic, jeśli im nie ufają. W takich warunkach dzieci i rodzice powoli stają się sobie obcy. Jaka smutna, jaka ciężka atmosfera panuje w takim domu!?... Dom staje się zimny i pusty, bo z zanikiem zaufania ucieka i miłość. Zastanówmy się, czym jest dom rodzinny dla naszych dzieci? Więzieniem? Domem noclegowym? Czy też zacisznym schronieniem, cichą przystanią, domem Bożym, gdzie panuje pokój, radość, wzajemne poszanowanie i zaufanie, gdzie dzieci i rodzice znajdują odpoczynek, ukojenie, uspokojenie i zrozumienie? Taką atmosferę można stworzyć jedynie z Bożą pomocą, karmiąc się Słowem Bożym i wytrwałą modlitwą. Rodzice, a przede wszystkim ojcowie, mają obowiązek UCZENIA dzieci Bożych prawd: Niechaj słowa te, które Ja ci dziś nakazuję, będą w twoim sercu. Będziesz je wpajał w twoich synów i będziesz o nich mówił, przebywając w swoim domu, idąc drogą, kładąc się i wstając (5Moj 6,6-7). Jeśli rodzice nie nauczą dzieci Bożych przykazań, nie nauczą ich miłować Boga i bliźnich, szkoła tego nie zrobi, a i kościół niewiele zrobi, bo ma ich tylko przez godzinę w tygodniu. Wychowanie dzieci wymaga wiele CIERPLIWOŚCI, a rodzice często tak niewiele jej mają. Ale wiemy, że cierpliwość jest jednym z owoców Ducha Świętego, a więc jako wierzący ludzie możemy ją „wyhodować”. Małe dzieci ze swoimi psotami i dziecinnym nieposłuszeństwem wymagają wiele cierpliwości, ale jeszcze więcej potrzeba jej z nastolatkami. To jest wiek, kiedy już nie tylko dom i najbliższa rodzina ma na dziecko wpływ, ale jeszcze więcej – i chyba przede wszystkim – otoczenie. Nastolatek bombardowany jest najróżnorodniejszymi poglądami, myślami, opiniami, spostrzeżeniami, doznaniami, uczuciami. On wchłania to wszystko w siebie i nie bardzo umie sobie poradzić z ogromem tych doznań. Dlatego jest bardzo zmienny i niestały i kierowanie nim wymaga wiele cierpliwości i mądrości od Boga. Nastolatek nie wie jeszcze, co naprawdę lubi, co go naprawdę pociąga, w jakim kierunku iść, czego się uczyć. Jednego dnia chce być nauczycielem, drugiego – policjantem, a trzeciego – artystą. To jest charakterystyczne i dla starszej młodzieży, dlatego pierwsze dwa lata na wyższych uczelniach studenci powinni brać przedmioty ogólne, obowiązkowe dla wszystkich kierunków, by mieli czas na sformułowanie swoich zainteresowań i celów. Nastolatka charakteryzuje nieśmiałość, upór i nierzadko objawy buntu. Dlatego w tym trudnym dla dziecka wieku rodzice powinni okazywać mu wiele wyrozumiałości, miłości i cierpliwości. W żadnym wypadku nie wolno go krytykować, wyśmiewać, nazywać głupim, niedorozwiniętym, do niczego się nie nadającym. To go tylko zniechęci, bardziej rozgoryczy i oddali od rodziców. Nastolatkowi trzeba okazywać wiele miłości, zdobyć jego zaufanie, być jego przyjacielem, a przede wszystkim pokazać, że się w niego wierzy, nie szczędząc pochwał i zachęty.
Nikt nie wątpi, jak ważną rolę w wychowaniu dziecka odgrywa DYSCYPLINA. Słowo „dyscyplina” pochodzi od łacińskiego „discere”, co oznacza uczyć, uczyć się reguł, ograniczenie, napomnienie Młodszych napominaj, aby byli wstrzemięźliwi (Tyt. 2,6). Niektórzy liberalni rodzice, pod wpływem współczesnych psychologów, usprawiedliwiają swoje dzieci: „To taki przejściowy okres, z czasem zmądrzeją, a zresztą – wszyscy to robią...”itp. Takie rozumowanie to rodzicielska krótkowzroczność. W ostatnich 30-40 latach wielu hołdowało poglądowi, że dyscyplina ugniata, hamuje swobodne wypowiadanie się rozwijającego się dziecka, a więc wszystko mu wolno. Wynikiem takiego wychowania był wzrost przestępczości, niemoralności, rozwiązłości, nieposłuszeństwa, brak poszanowania praw Bożych i państwowych, rozkład rodziny. Liberalne pojęcie o dyscyplinie jest niezgodne ze Słowem Bożym, które uczy: Ćwicz swego syna, póki jeszcze jest nadzieja (Przyp. Sal. 19,18). kto miłuje karność, miłuje mądrość, a kto nienawidzi karności, jest głupi (Przyp. 12, 1). Surowa kara spada na tego, kto zbacza z drogi, kto nienawidzi napomnienia, musi umrzeć (Przyp. 15, 10). Kto żałuje swojej rózgi, nienawidzi swojego syna, lecz kto go kocha, karci go zawczasu (Przyp. 13,24). Widzimy, że dyscyplina to nie jest wymysł ludzi. To Boży nakaz wychowania dzieci w taki sposób, by były dobrze przygotowane do życia w społeczeństwie, szanowały rodziców i przestrzegały praw kraju, w którym żyją. Zdyscyplinowane dzieci unikają wielu przykrości i nieprzyjemności w życiu, zaś brak dyscypliny przyniesie niejedno rozczarowanie i wiele przykrych konsekwencji. Dzieci niezdyscyplinowane wyrosną na ludzi samowolnych, często tyranów. Dyscyplina stwarza poczucie bezpieczeństwa, wyznaczając granicę rozumnego postępowania i zachowania. Dyscyplina w życiu dzieci zapobiega wielu przykrościom, gdyż one często nie wiedzą, co wolno, a czego nie wolno. Dyscyplina uczy posłuszeństwa. Biblia mówi, że sam Jezus Chrystus był uległy swoim rodzicom i dlatego przybywało Mu mądrości i wzrostu oraz łaski u Boga i u ludzi (Łuk. 2,51-52). Pewne wskazówki co do stosowania dyscypliny:
Lecz najważniejsza w stosowaniu dyscypliny jest miłość. Dyscyplina bez miłości to bezlitosna kara, granicząca często z zemstą, to wyładowanie złości. Zaś dyscyplina stosowana z miłością, to strofowanie, mające na celu nauczenia dziecka poprawnego zachowania. Niegrzeczne dziecko dostało lanie i płacze. „Czemu mnie tak zbiłaś?” pyta matkę. „Bo cię bardzo kocham,” odpowiada matka. „Wolałabym, żebyś mnie tak bardzo nie kochała...” pochlipuje dzieciak. Pewien brytyjski psycholog przeprowadził wywiad z 100.000 dzieci w wieku 8-14 lat w 24 krajach świata, każąc im sporządzić wykaz reguł dla rodziców. Oto, co otrzymał:
Jeśli uważnie przeanalizujemy te punkty, zauważymy, że można je streścić trzema słowami: miłość, stałość, i akceptacja. Zdrowe rodziny to zdrowe państwo. Jakże ogromny wpływ ma rodzina na stan duchowy zborów, na społeczeństwo, a zatem na całe państwo! Jak bardzo ważne są zatem wierzące, chrześcijańskie rodziny, zaczynające od chrześcijańskiego ślubu i żyjące potem we wzajemnej wierności i miłości – mąż w stosunku do żony i żona do męża, w posłuszeństwie dzieci do rodziców i w miłości w troscce rodzice do dzieci. Tak buduje się chrześcijański dom. W budowie chrześcijańskiego domu ogromną rolę odgrywa ojciec jako głowa rodziny. Na nim spoczywa obowiązek zaopatrzenia rodziny w fizycznym i duchowym sensie. Często bywa tak, że ojcu łatwiej jest rodzinę nakarmić i przyodziać pracując zawodowo, ale daleko trudniej jest zadbać o jej potrzeby duchowe – a to przecież najważniejsze! Bóg tego od niego oczekuje: Będziesz wpajał Boże słowa w twoich synów! – nakazuje Bóg (5Moj 6,7). Ojciec w oczach dzieci – duży, silny, mądry – jest dla nich absolutnym autorytetem i powinien ten autorytet wykorzystać jako kapłan rodzinnego ołtarza, aby obraz takiego ojca pozostał w sercach dzieci na zawsze! Sercem domu jest matka, bo tylko ona potrafi stworzyć w domu ciepłą, zdrową atmosferę, w której dzieci się rozwijają i wyrastają na odpowiedzialnych, uczciwych ludzi, a mąż znajduje wytchnienie, otuchę i pokrzepienie na dalsze, pracowite dnie. Tajemnicą szczęśliwego domu jest miłość, która najpierw złączyła rodziców, a potem ogromną, niepowstrzymaną falą ogarnia i ich dzieci, i cały dom, której źródło jest w Bogu.
|