Nie ma rzeczy niemożliwych |
Autor: Pat Robertson | |||
poniedziałek, 14 grudnia 2009 00:00 | |||
Chłopczyk był nie w pełni rozwinięty. Cierpiał na porażenie mózgowe i miał operacyjnie usunięte gałki oczne. Spodziewano się, że wkrótce umrze. May, przełożona pielęgniarek, została poproszona o opiekę nad tym sześciomiesięcznym dzieckiem o imieniu Leslie. Bóg obdarował May wielką miłością do niego, a ona zaczęła traktować go jak normalne dziecko. Naśladując odgłosy ssania, nauczyła go pić z butelki. Z czasem zrezygnowała z wszelkich innych zajęć, cały swój czas poświęcając Lesliemu. - Teraz zatrudniłam się u Jezusa - oświadczyła - I mam zamiar dobrze wykonać swą pracę. Kiedy Leslie skończył 10 lat, mógł poruszać tylko jedną ręką. Przyjaciele May tłumaczyli jej, że marnuje czas. Ona jednak się nie poddawała. - Opiekuję się niewinnym chłopczykiem, który pewnego dnia będzie kimś - mawiała - w Bogu, a dla Niego nie ma rzeczy nie możliwych. Brała chłopca na ręce i mówiła mu, że go kocha, przytulała go i traktowała jak normalne dziecko. Z czasem Leslie nauczył się stać, a potem stawiać pierwsze kroki, trzymając się płotu. Przez cały ten czas May nie przestawała się modlić o Lesliego. Wkrótce do licznych próśb kierowanych do Boga dodała jeszcze jedną: "Panie - Biblia mówi, że każdy z nas został obdarzony jakimś talentem. Pomóż mi odkryć ów talent w tym biednym chłopcu, który przez większość dnia leży i nic nie robi." May zauważyła, że chłopiec żywo reaguje na muzykę. Kupili więc z mężem pianino, na którym grała mu rozmaite utwory. Często też włączała radio i odtwarzała muzykę z płyt gramofonowych. Leslie potrafił ich słuchać godzinami. Po czterech latach modlitw o objawienie się u chłopca jakiegoś talentu May i jej mąż, Joe, zostali obudzeni w środku nocy przez dźwięki pianina. Zerwali się z łóżka i znaleźli Lesliego siedzącego przy instrumencie, grającego z wprawą zawodowego muzyka. Miał wtedy 16 lat. W ciągu następnych 10 - ciu lat chłopiec nauczył się grać wiele nowych utworów - klasycznych, jazzowych, muzyki popularnej - a także śpiewać przy własnym akompaniamencie. Jego talent w pełni rozwinął się dzięki miłości May i jej wierze, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Potrafiła dostrzec Boży plan, a następnie go zrealizować, odrzucając zdecydowanie jałowy sceptycyzm. Nie zachwiała się. Chociaż widziała "obumarłe" ciało chłopca, wzmocniona wiarą-oddała chwałę Bogu, który do niej się przyznał.
|