Kilka lat temu miałam poważny problem, kiedy ktoś pytał mnie czym się interesuję. Zawsze to pytanie wprawiało mnie w zakłopotanie. Owszem miałam pewne zainteresowania, ale... Jak wytłumaczyć jednym słowem, że interesują mnie ludzie?... Ich zwyczajne życie, sposób postrzegania rzeczywistości, kreowania małej codzienności, ich zwyczaje i obyczaje, wyznawane wartości, priorytety, przyjmowane postawy i zachowania w różnych sytuacjach. Jak wytłumaczyć, że moje zainteresowanie historią to nie daty, wielkie bitwy, podboje Napoleona i polityka Józefa Piłsudskiego, tylko losy szarego człowieka w kontekście czasów w jakich przeszło mu żyć? Jak wyjaśnić, że interesuje mnie codzienność na tle wielkich wydarzeń historycznych i zwyczajne życie uwarunkowane obyczajami i kulturą w jakie zostało wpisane? Jak?...
Jednak moje zainteresowania nie odnosiły się tylko do przeszłości - z pasją obserwowałem również otaczającą mnie rzeczywistość i ludzi z którymi się stykałam. Marzyłam o napisaniu książki, która, niczym patchworkowa kołdra stworzona z setek zszytych ze sobą małych kwadracików, dałaby obraz kobiety moich czasów, poprzez przedstawienie różnych portretów szczególnie tych kobiet, które swoim podejściem do życia (lub niektórych jego aspektów) mi imponowały i inspirowały mnie. Niemiej jednak obserwując ludzi, nawet zupełnie przypadkowo, nie da się nie zauważyć, iż obok zachęcających ludzkich historii, wspaniałych postaw i czynów, znajduje się wiele życiowych tragedii. Nie, nie myślę tu o chorobach, tzw. sytuacjach losowych, wojnach i kataklizmach niosących nieszczęścia, lecz raczej tragediach spowodowanych ludzkimi błędami, złymi decyzjami, upadkami. Tym ludziom starałam przyjrzeć się bliżej, spróbować ich zrozumieć, dociec dlaczego… Wiedziałam, że należy uczyć się na błędach, szczególnie własnych, ale „przecież można też na cudzych, tak by uniknąć ich w swoim życiu” – myślałam. Próbowałam więc odnaleźć jakieś zależności, jakiś wzór chrześcijańskiego życia, schemat według którego mogłabym żyć, aby nie dopuścić do podobnych sytuacji w moim życiu. Pragnęłam posiadać „Poradnik chrześcijanina”, który podpowiadałby jak się zachować w każdej sytuacji albo „Przewodnik po życiu”, który instruowałby, w jaki sposób pokierować swoim życiem, aby nie przegapić tego, na co warto zwrócić uwagę, co ważne, cenne i wartościowe. Niestety, nic takiego nie posiadałam. Obserwując więc bliźnich próbowałam stworzyć mapę, na którą – niczym poszukiwacz skarbów – chciałam nanieść wszystkie czyhające na mnie niebezpieczeństwa, zaznaczyć pułapki w które wpadli inni, tak abym mogła szczęśliwie ominąć te miejsca. Niestety, pomimo tego, że ciągle nanosiła poprawki, okazało się, że nie jestem w stanie stworzyć mapy, która bezpiecznie przeprowadziłaby mnie przez życie. Gdybym wierzyła w fatum, doszłabym do wniosku, że ciąży nade mną. Gdybym wszystko zrzucała na karby ślepego losu, ciągle słyszałabym jego szyderczy śmiech. Jednak wierzyłam w Boga… którego, jak się później okazała jeszcze dobrze nie znałam.
Minęło kilka lat, zmieniłem się, dojrzałam, wiele spraw przewartościowałam, zmieniły się też mój sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości nadając zupełnie nowy kształt wcześniejszym zainteresowaniom. Przede wszystkim zanurzyłam się w miłości Chrystusa. C. S. Lewis napisał: W naszym cierpieniu Bóg krzyczy do nas; cierpienie to Jego megafon, który służy do obudzenia głuchego świata. „Ciążące fatum” i „szyderczy chichot losu” w rzeczywistości były Bożym megafonem; odpowiedzią na modlitwę pewnej małej dziewczynki, która chciała „kochać Pana Boga z całego swojego serduszka” oraz sposobem wysłuchania cichych westchnień młodej dziewczyny, „która nie wiedziała, co ma zrobić, aby kochać Jezusa tak naprawdę… ponad wszystko… tak, aby ta miłość nadawała kierunek jej życiu”. Właśnie ten Boży megafon obudził mnie, abym mogła dostrzec miłości największą, bo większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich (Jan 15:13); abym mogła dostrzec i zakosztować miłość Chrystusa . Ta miłość przemieniła mnie i zaczęła zmieniać mój sposób postrzegania otaczającej mnie rzeczywistości – powoli odchodziły na bok antropocentryczne poglądy, rozważania i przemyślenia. Zachwycona Chrystusem chciałam, aby On zawsze był w centrum mojego życia, a moje życie koncentrowało się na Nim. Zaczęłam też dostrzegać, że w ziemskiej wędrówce nie chodzi o to, aby uniknąć błędów. Zrozumiałam, że nie istnieje żaden „Poradnik chrześcijanina” ani „Przewodnik po życiu”, które krok po kroku instruowałby nas jak żyć podając gotowe rozwiązania. Bóg dał nam coś znacznie lepszego, swoje Słowo, które – będąc zarazem poradnikiem (2 Tym 3:16), przewodnikiem (Ps 32:8) i lampą oświetlającą drogę (Ps 119:105) – uczy nas postrzegania życia z Bożej perspektywy. To właśnie tam znajduje się jedna z najpiękniejszych wskazów dotyczących radzenia sobie z błędami:
Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie, pamiętaj o Nim na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki (Przyp Sal 3:3-4)
Kiedy człowiek pamięta o Bogu na wszystkich swoich drogach, On je prostuje. „Pamiętać” nie znaczy chodzić w każdą niedzielę do kościoła i nosić plakietkę z napisem „chrześcijanin”. Według mnie „pamiętać” to być skoncentrowanym na Nim, kochać i poznawać Go z każdym dniem coraz więcej oraz żyć pragnieniem wypełnienia Jego woli i uwielbienia Go swoim życiem. Czy wtedy nie popełnimy żadnych błędów? Nie. Popełnimy. Upadki zostały wpisane w naszą skażoną grzechem i upadłą ludzką naturę. Nawet jako nowonarodzeni popełniamy błędy i dopóki żyjemy na ziemi będziemy błądzić. Jednak Bóg chce się uwielbić poprzez nasze słabości. Jak to możliwe?
Zostaliśmy stworzeni, aby wysławiać Boga i oddawać Jemu chwałę. Celem naszego życia jest uwielbienie Bożej łaski, którą Bóg w Jezusie Chrystusie nam okazał uwalniając nas od naszych grzechów i otwierając nasze oczy na swoją wspaniałą rzeczywistość (Efez 1:5-12). Łaska jest to niczym niezasłużona Boża przychylność dla nas i nie dotyczy tylko przebaczenia naszych grzechów – to jest dopiero otwarcie drzwi. Bóg chce okazywać swoją łaskę w całym naszym życiu i w ten sposób – uwielbić się. Kiedy my popełniamy błędy, On pozostaje wierny i okazuje nam swoją przychylność prowadząc nas przez życie, opiekując się nami, dają wyjście z różnych sytuacji i posilając nas. On również odwraca zło (wyrządzone przez nasze upadki lub spowodowane naszymi pomyłkami) w dobro ku swojej chwale. Właśnie na naszych błędach uczy nas zależności od siebie i zaufania, bo łaska zaczyna się tam, gdzie my sami, o własnych siłach, nic już zrobić nie możemy. Zamiast więc obsesyjnie próbować uniknąć błędów, nie lepiej całkowicie oprzeć się na Bożej łasce? Powierzać Panu, każdy swój krok, prosić o Jego mądrość, prowadzenie i… prostowanie ścieżek, kiedy błądzimy? Czasami popełniamy błędy, gdyż w danym momencie brakuje nam wiedzy, zrozumienia, doświadczenia… Kiedy prosimy, by On prostował nasze ścieżki, właśnie przez te błędy może biec droga, którą Pan chce nas poprowadzić, abyśmy nabyli brakującą nam wiedzę, zrozumienie i doświadczenie. Wtedy ciemna dolina okazuje się być przez wczesny deszcz błogosławieństwami okrytą…(Ps 84:7) Błogosławieństwem jakiego doświadczamy, kiedy Bóg uczy nas czegoś nowego i otwiera nasze oczy na to, czego wcześniej nie dostrzegaliśmy… Błogosławieństwem, jakim możemy stać się dla innych przez daną sytuację lub przez to, iż w tej sytuacji Pan kształtuje nas w narzędzie, które później użyje dla swojej chwały. To sprawia Boża łaska, niczym niezasłużona przez nas Jego przychylność względem nas. Żyjemy ku uwielbieniu chwalebnej łaski Bożej i możemy spełniać ten cel właśnie wtedy, kiedy ta łaska objawia się w naszym życiu. Dlatego apostoł Paweł pisał o bogactwie łaski, której Bóg udzielił nam w postaci wszelkiej mądrości i roztropności (Efez 1:7-8) a Piotr apelował w swoim liście: wzrastajcie raczej w łasce i poznaniu Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa (2 Ptr 3:18).
Podsumowując, nasze pomyłki nie są przekleństwem, którego powinniśmy unikać za wszelką cenę. Są naturalną częścią naszej ziemskiej wędrówki i tak jak nasze życie ma oddawać Bogu chwałę, tak na tle naszych błędów Bóg chce ukazywać swoją chwalebną łaskę, jeśli tylko na wszystkich swoich drogach będziemy o Nim pamiętać. Nie chcę wiec „brać życie we własne ręce” i sprawować nad nim kontrolę. Pragnę ciągle żyć słowami Psalmisty: Powierz Panu drogę swoją, zaufaj Mu, a On wszystko dobrze uczyni (Ps 37:5).
Zmiana mojego sposobu myślenia i postrzegania rzeczywistości nadała też zupełnie nowy kształt moim wcześniejszym zainteresowaniom. Dalej interesują mnie ludzie i ich życie, jednak przede wszystkim fascynuje mnie dostrzeganie tego, jak w ich historiach i Historii uwielbia się Bóg.