Oczekujemy Jego przyjścia w chwale |
Autor: Edward Czajko | |
poniedziałek, 01 lutego 2010 00:00 | |
„Wierzymy w Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, poczętego z Ducha Świętego, narodzonego z Marii Dziewicy; w Jego śmierć na krzyżu za grzech świata i Jego zmartwychwstanie w ciele; w Jego wniebowstąpienie i powtórne przyjście w chwale”. Już przed wieloma laty do porządku liturgicznego sprawowanej przeze mnie Wieczerzy Pańskiej zarówno we własnym zborze, jak i gościnnie w innych zborach naszej wspólnoty kościelnej wprowadziłem – wzorem liturgii wczesnego chrześcijaństwa – następującą potrójną aklamację, zmawianą chóralnie przez całe zgromadzenie wierzących: • Chrystus umarł, • Chrystus zmartwychwstał, • Chrystus przyjdzie w chwale. Ten dobry, moim zdaniem, zwyczaj istnieje w naszym zborze do dzisiaj. Uważamy bowiem, że wyznanie ust, a nie tylko wiara serca, ma wielkie znaczenie (por. Rz 10, 10). O śmierci Jezusa Chrystusa i Jego zmartwychwstaniu była tu już mowa. Teraz chciejmy się przyjrzeć biblijnej prawdzie o Jego powtórnym przyjściu – o przyjściu Chrystusa w chwale. Pismo mówi, że gdy nadeszło wypełnienie czasu, Bóg posłał na tę ziemię swojego Syna, Jezusa Chrystusa, Mesjasza, by rozpocząć swoje królewskie panowanie wśród ludzi. Jezus głosił, że przybliżyło się Królestwo Boże. A dowodów, że Bóg zaczął interweniować w życie świata, nie brakowało. Albowiem przyjściu Jezusa towarzyszyły znaki i cuda, które powodowały, że ludzie mogli i musieli wyznać, że „Bóg nawiedził swój lud” (Łk 7, 16). Jezus nawoływał ludzi, by weszli do tego Królestwa. Po Jego śmierci i zmartwychwstaniu Duch Święty został wylany, a Jego uczniowie zaczęli w mocy głosić Ewangelię, Dobrą Nowinę o zbawieniu przez wiarę w Niego. Nadeszła rzeczywiście nowa era dla wszystkich, którzy mają oczy, aby widzieć. Nie wszyscy jednak tej dobrej wieści uwierzyli i zewnętrznie ten upadły świat nie wydaje się inny. A to z tego względu, że nasz obecny świat, wiek obecny, jest swego rodzaju okresem przejściowym. Stara era została osądzona i skazana na zginienie, a nowa już dla nas, wierzących, nadeszła. Chrześcijanie, choć żyją jeszcze w starej erze, są już członkami nowej ery. Miłosierny Bóg, zanim doprowadzi starą erę do ostatecznego końca, przewidział okres przejściowy, ten „interwał” po to, by wszyscy ludzie mogli usłyszeć Ewangelię i przez wiarę stać się uczestnikami ery nowej, obywatelami Królestwa Bożego. Powtarzam: Bóg już rozpoczął swoje rządy. Takie jest bowiem znaczenie pierwszego przyjścia Jezusa Chrystusa. Ale jeszcze nie wszystko zostało Mu poddane. Świat obecny nie jest jeszcze tym miejscem, o jakim marzyli starotestamentowi prorocy. Bóg nie jest jeszcze w pełni uznanym Królem, a zło i niesprawiedliwość nadal istnieją. Mamy jednak w Nowym Testamencie obietnicę, że Bóg, który przez pierwsze przyjście Chrystusa rozpoczął panowanie, pewnego dnia obejmie rządy nad wszystkimi ludźmi. Obecny wiek zły przeminie, a Bóg powoła do istnienia nowe niebo i nową ziemię, w których mieszka sprawiedliwość. W dniu tym Bóg będzie sądził wszystkich ludzi, a ci, którzy poddali się Jego panowaniu przez wiarę w Chrystusa, staną się obywatelami Nowego Jeruzalem, miasta Bożego, i będą panować z Nim na wieki. Bóg dokona tego w chwili powtórnego przyjścia Jego Syna, Jezusa Chrystusa, Zbawiciela i Sędziego wszystkich ludzi. O powtórnym przyjściu Jezusa Chrystusa mówi wyraźnie Nowy Testament. Oczywiście pewnych szczegółów, jakie znajdujemy w opisie tego przyjścia, nie należy dogmatyzować. To wielkie wydarzenie, które będzie oznaczać koniec ludzkich dziejów, może być przedstawione jedynie w symbolach, podobnie jak i natura samego Boga może być opisana jedynie za pomocą symboli. Niemniej jednak na podstawie tych symboli możemy ustalić pewne prawdy odnośnie do powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Byłoby jednak rzeczą niezbyt mądrą traktować symbole dosłownie lub wpisywać w nie nasze własne poglądy. Nieprzestrzeganie tej zasady doprowadziło do powstania wielu bezpodstawnych spekulacji na temat powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Dlaczego Jezus przyjdzie powtórnie? Lektura Pisma pozwala stwierdzić, że Biblia więcej uwagi poświęca pytaniu: „Dlaczego Jezus powtórnie przyjdzie?”, niż temu, jak będzie wyglądało Jego przyjście. Myślę, że takie powinno być również nasze podejście do tego zagadnienia. Dwa główne cele powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa to zmartwychwstanie i sąd. Tymczasem spójrzmy na cztery inne cele. Po pierwsze, Bóg wykona plan, który już rozpoczął w Chrystusie. Boże panowanie, które Chrystus przyniósł ludziom, zostanie ostatecznie i całkowicie dopełnione. Będzie to oznaczać koniec cierpienia, umierania i kuszenia do złego. Po drugie, Bóg doprowadzi historię do jej szczytu. Wbrew pozorom historia nie jest pozbawioną sensu sekwencją wydarzeń. Patrząc na historię z perspektywy wiary biblijnej, widzimy, że wszystkie pozornie chaotyczne zdarzenia, wszystkie wzloty i upadki są częściami jednego dążenia do spełnienia zamiaru Boga. Nadejdzie więc dzień, gdy historia osiągnie swój cel i przejdzie w Bożą wieczność. Po trzecie, nadzieja na przyjście Chrystusa podkreśla, że ustanowienie Królestwa Bożego jest aktem Bożego działania. Królestwo Boże nie jest czymś, co my „zbudujemy” czy „tworzymy”. Zbyt groźne są siły zła. Ustanowienie Królestwa Bożego to czyn samego Boga. Prorocy, apostołowie i sam Jezus zgadzali się, że doskonałe Królestwo Boże może stać się rzeczywistością tylko poprzez nadnaturalny, przekształcający świat akt Bożego działania. Czekamy więc na dzień powtórnego przyjścia Chrystusa, aby pełnia Królestwa Bożego stała się rzeczywistością. Radosnym faktem, po czwarte, jest to, że powtórne przyjście będzie przyjściem Jezusa Chrystusa. Gdy dojdziemy do kresu historii, nie napotkamy tam jakiejś dalekiej, nieznanej istoty. Bóg już nam pokazał, jakiego rodzaju Osobą jest Ten, który będzie na nas tam czekał. Spotkamy tam tę samą Osobę, której świętość, wierność i gorącą miłość poznaliśmy już w Chrystusie. Koniec świata będzie spotkaniem z Osobą, której cierpiąca miłość przybliżyła nam panowanie Boga. Dlatego też w Obj 5 Lew z pokolenia Judy jest również Barankiem, który został zabity i nosi znaki swojego cierpienia i śmierci. To właśnie Miłość spotka nas w dniu ostatecznym. O swoim powtórnym przyjściu mówił sam Jezus: „A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy aniołowie z nim, wtedy zasiądzie na tronie swej chwały” (Mt 25, 31); „Kto bowiem wstydzi się mnie i słów moich przed tym cudzołożnym i grzeszny rodem, tego i Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami świętymi” (Mk 8, 38); „A wtedy ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach z wielką mocą i chwałą” (Mk 13, 26). Wskazywał też, że Jego przyjście poprzedzą różne wydarzenia: pojawienie się fałszywych zbawicieli, prześladowanie ludu Bożego oraz wzrost ludzkiej nieprawości. Powiedział też, że nikt nie zna daty Jego przyjścia, a tylko Ojciec wie, kiedy ono nastąpi. Mamy w tej sprawie także świadectwo apostołów. Piotr tak mówi: „A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną” (2 P 3, 10). Jan zaś powiada: „oto przychodzi wśród obłoków, i ujrzy go wszelkie oko, a także ci, którzy go przebili, i będą biadać nad nim wszystkie plemiona ziemi. Tak jest! Amen” (Obj 1, 7). I dalej: „Trwajcie w nim, abyśmy, gdy się objawi, mogli śmiało stanąć przed nim i nie zostali zawstydzeni przy przyjściu Jego” (1 J 2, 28). Apostołowie nawoływali wierzących do prowadzenia świętego życia jako przygotowania na ów dzień. Mamy prowadzić życie sług oczekujących powrotu swojego Pana. W dniu Jego wniebowstąpienia o powtórnym przyjściu Jezusa mówili też aniołowie: „Ten Jezus, który od was został wzięty w górę do nieba, tak przyjdzie, jak go widzieliście idącego do nieba” (Dz 1, 11). Wezwanie do gotowości Powtórne przyjście Chrystusa będzie nagłe i niespodziewane. „Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy. Gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada, jak bóle na kobietę brzemienną, i nie umkną” (1 Tes 5, 2-3). A tak oto mówi sam Pan u Łukasza: „A jak było za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego. Jedli, pili, żenili się i za mąż wychodzili aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki i nastał potop, i wytracił wszystkich. Podobnie też było za dni Lota: jedli, pili, kupowali i sprzedawali, szczepili, budowali. A w dniu, w którym Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba ogień z siarką i wytracił wszystko. Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi” (17, 26-39). Cóż jest złego w jedzeniu i piciu, wychodzeniu za mąż i budowaniu domów? Nic. I na tym rzecz cała polega. Podobnie jak w chwilach, kiedy Bóg zsyłał karę, ludzie zajmowali się swoimi codziennymi czynnościami, nie myśląc o Bogu, tak też będzie w momencie powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Będą miliony zwykłych ludzi, którzy nie będą winni żadnego przestępstwa poza tym, że żadnej myśli nie poświęcili temu, co w życiu najważniejsze. Wyznawcy Chrystusa też mogą być zaskoczeni. Nie znamy daty Jego przyjścia, ale nasza niewiedza w tej sprawie nie jest wytłumaczeniem dla braku gotowości. Potrzeba więc stałego czuwania. Dla zilustrowania tej potrzeby Jezus posłużył się następującym podobieństwem: „Jest to tak, jak u człowieka, który odjechał, zostawił dom swój, dał władzę sługom swoim, każdemu wyznaczył jego zadanie, a odźwiernemu nakazał, aby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie” (Mk 13, 34-35). Powtórne przyjście Jezusa Chrystusa jest zawsze bliskie. Akcentuje to przypowieść, jaką znajdujemy u Mk 13: „A od figowego drzewa uczcie się podobieństwa: Gdy jego gałąź już mięknie i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje [o czym mowa w tym właśnie rozdziale – przyp. mój] wiedzcie, że blisko jest [powtórne przyjście Chrystusa – przyp. mój], tuż u drzwi. Zaprawdę powiadam wam, że nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie” (13, 28-30). Nasuwa się tu pytanie. Jeżeli znaki miały mieć miejsce za życia słuchaczy Jezusa – a tak było, to co z Jego przyjściem za ich życia? Czy Jezus się pomylił? I czyż słowa, że Jego przyjście jest bliskie, nie są sprzeczne z Jego stwierdzeniem, że nikt nie zna godziny, kiedy to nastąpi? Otóż prawdą jest, że Jego wcielenie, ukrzyżowanie, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie i powtórne przyjście są w istocie częściami jednego aktu Bożego działania. Są one świadectwami mówiącymi o nadejściu Bożego panowania. Opóźnienie jego uwieńczenia przez powtórne przyjście zawdzięczamy wyłącznie łasce Boga, który daje ludziom czas na opamiętanie i uwierzenie w Ewangelię. Tak więc powtórne przyjście Jezusa Chrystusa jest zawsze bliskie od momentu, kiedy On przez swoje życie, śmierć i zmartwychwstanie zainaugurował nową erę. Chociaż niełatwo to pojąć, wydaje się, że w ten sposób można znaleźć odpowiedź na pozorną sprzeczność w nauczaniu Jezusa. Podobną myśl znajdujemy u Mk 9, 1: „Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, zanim nie ujrzą Królestwa Bożego, nadchodzącego w mocy”. Królestwo Boże w mocy! W tym sensie Królestwo było blisko. Moc Królestwa Bożego objawiła się, zanim wszyscy uczniowie Jezusa pomarli. Wydarzenie Pięćdziesiątnicy, sąd nad Jerozolimą, rozprzestrzenienie się Ewangelii po całym Imperium Rzymskim są tego dowodem. Ale Królestwo Boże nie nadeszło jeszcze w sposób ostateczny. Jego pełnia znajduje się wciąż w nieznanej przyszłości. Jednakże „w nieznanej” może oznaczać „w mającej nadejść wkrótce”. Powtórne przyjście Jezusa Chrystusa będzie wydarzeniem publicznym, będzie widzialne. W przeciwieństwie do Jego przyjścia jako niemowlęcia w Betlejem, tym razem nie będzie nic ukrytego czy niejawnego. „Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego” (Mt 24, 27). „Ale w owe dni, które nastaną po tej udręce, zaćmi się słońce i księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem. I gwiazdy spadać będą z nieba, i moce niebieskie będą poruszone. A wtedy ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach z wielką mocą i chwałą” (Mk 13, 24-26). Ten dramatyczny, obrazowy język jest zaczerpnięty ze Starego Testamentu. Niezależnie od szczegółów, Jezus z pewnością podkreślał publiczny charakter swojego ostatecznego przyjścia. Powtórne przyjście Pańskie będzie osobowe, jawne, oczywiste i dostrzegalne dla wszystkich. „Oto wam przepowiedziałem. Gdyby więc wam powiedzie: Oto jest na pustyni – nie wychodźcie; oto jest w kryjówce – nie wierzcie. Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego […] I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego […] przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą” (Mt 24, 25-27.30). W cytowanych wyżej wersetach Nowego Testamentu widzieliśmy już, że powtórne przyjście Jezusa Chrystusa będzie przyjściem w chwale. Jego pierwsze przyjście było pełne upokorzenia i cierpienia. Ludzie Nim pogardzali i Go odrzucili. Nie tak będzie w czasie drugiego przyjścia. Odwołanie do obłoków, mocy i chwały dowodzi, że przyjdzie On tryumfalnie, mając za sobą całą władzę Boga. Poprzez cierpienie zwyciężył siły zła. Jego powtórne przyjście ogłosi to zwycięstwo tak, aby „wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panam, ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 11). Jedno przyjście Pańskie Powtórne przyjście Jezusa Chrystusa będzie jedno. Manuel de Lucunza (zm. 1801), jezuita chilijski, jest autorem poglądu o dwóch przyjściach Pana, czy też dwóch etapach, jednym sekretnym, a drugim widzialnym. Podczas sekretnego przyjścia Pan weźmie do siebie tylko wierzących, a czasem zwolennicy tego poglądu głoszą, że tylko „lepszych” wierzących, a na cały świat to przyjście nie będzie miało żadnego wpływu, poza uświadomieniem przez niektórych, że ich sąsiedzi tajemniczo zniknęli. A dopiero po siedmiu latach Chrystus pojawi się widzialnie i w blasku swojej chwały. To pierwsze przyjście nazywają paruzją, a drugie, widzialne epifanią, choć – jak wiadomo – są to nowotestamentowe synonimy. Pogląd Manuela de Lucunzy włączył do swojej dyspensacjalnej eschatologii John N. Darby, a rozpropagował poprzez swoje przypisy do Biblii Cyrus I. Scofield. Ten pogląd jest dość powszechny wśród ewangelikalnych chrześcijan, szczególnie w Ameryce, ale i w Polsce. Piszący te słowa należy do tego skrzydła ewangelikalnej eschatologii, które nie widzi biblijnej podstawy dla podwójnego czy dwuetapowego powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Powtórne przyjście Jezusa Chrystusa jest zawsze bliskie, będzie jedno, nagłe i niespodziewane, widzialne, a nie sekretne, od razu w mocy i chwale. W związku z powyższym spójrzmy na trzy greckie terminy używane w Nowym Testamencie odnośnie do powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Oto dłuższy cytat1: „Parousia to najczęściej używany termin w Nowym Testamencie w odniesieniu do powtórnego przyjścia Chrystusa (Mt 24, 3; 1 Kor 15, 23; 1 Tes 2, 1.8). Oznacza ono »nadejście«, »przybycie« lub »obecność«. Słowo to stosowane było w I wieku na określenie wizyty cesarza lub innej wybitnej osobistości. Niesie z sobą myśl, że powrót Pana będzie konkretnym i rozstrzygającym działaniem, podjętym z Jego strony. Przybędzie On osobiście, tak jak było przy wcieleniu. Będzie to powrót Króla (Łk 19, 12). Apokalypsis oznacza »objawienie« (1 Kor 1, 7; 2 Tes 1, 7; 1 P 1, 7). Nadejście Pana objawi, kim On jest i jaki jest świat. Będzie to czas, w którym rzeczy ukryte zostaną ujawnione. Epiphaneia oznacza »pojawienie się« lub »manifestację« (2 Tes 2, 8; Tt 2, 13). Słowo to nawiązuje również do czynności odsunięcia zasłony, aby to, co się za nią kryje, mogło zostać w pełni dostrzeżone”. Uważna lektura Nowego Testamentu pozwala stwierdzić, że te trzy greckie terminy, odnoszące się do chwalebnego powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa, są synonimami. Sąd Ostateczny Z powtórnym przyjściem Jezusa Chrystusa łączy się sprawa Sądu Ostatecznego. On „przyjdzie sądzić żywych i umarłych”. Jezus powiedział, że gdy przyjdzie, „pośle aniołów, i zgromadzi wybranych swoich z czterech stron świata, od krańca ziemi aż po kraniec świata” (Mk 13, 27). Z pewnością oznacza to podział na tych, którzy należą do wybranych Boga, i na tych, którzy do nich nie należą. Ludzie już teraz dzielą się, podejmując decyzje o wierze lub niewierze. Nie należy przypuszczać, iż inaczej się będzie działo na Sądzie Ostatecznym, gdy Bóg będzie podkreślał wybory, których dokonaliśmy. Jeżeli już teraz jesteśmy w bliskim związku z Bogiem, to wówczas doznamy pełnego kontaktu i Jego obecności. Jeżeli teraz Go nie znamy, nie poznamy Go i wówczas. Bóg dał nam wspaniały przywilej wolności wyboru. To czyni nas ludźmi. Ofiarowawszy nam tę wolność, Bóg nie będzie jej odbierał, ciągnąc zbuntowanych siłą do nieba. Miłość Boga nie jest nadrzędna w stosunku do danej nam wolności. Miłość nigdy nie używa siły, w przeciwnym razie przestałaby być miłością. Bóg nie może chwycić nas za kark i powiedzieć: „Masz wierzyć!”. Gdyby tak uczynił, nie kochałby nas. Ponieważ Bóg nas kocha, nie będzie przeciwdziałał naszej wolności. Gdy zaś stale będziemy Go odrzucali, pozwoli nam odejść – podobnie jak ojciec, który pozwolił synowi marnotrawnemu odejść, choć tęsknił i pragnął, aby syn wrócił do domu. To szacunek Boga dla ludzkiej wolności powoduje, iż piekło jest możliwe. Dzień sądu oznacza przyjęcie ludzi Bożych do Jego obecności. Oznaczać to będzie koniec oporu przeciwko Jego woli. Ale przede wszystkim będzie to dzień, w którym Jezus Chrystus zasiądzie na środku sceny, gdy przyjdzie, „aby być uwielbionym wśród świętych swoich i podziwianym przez wszystkich, którzy uwierzyli” (2 Tes 1, 10). Zanim jednak to nastąpi, aktualna jest wciąż propozycja Boga, by zacząć na nowo. Jeżeli powtórne przyjście Chrystusa nie następuje, to dlatego, że „Pan […] okazuje cierpliwość względem was, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do opamiętania” (2 P 3, 9). „Tak, przyjdę wkrótce. Amen, przyjdź, Panie Jezu!”
|