Błogosławieni owi słudzy, których pan, gdy przyjdzie, zastanie czuwających. Zaprawdę powiadam wam, iż się przepasze i posadzi ich przy stole, i przystąpiwszy, będzie im usługiwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie. (Ewangelia Łukasza 12,37 + Ewangelia Mateusza 24,42)
Zwiedzałem posiadłość Areconati. Począwszy od bramy, zajął się mną ogrodnik, który oprowadził mnie po terenie tej wspaniałej rezydencji.
"Od kiedy pan pracuje w tym ogrodzie? – zapytałem przewodnika.
– Dwadzieścia pięć lat.– A ile razy właściciel przyjechał, by podziwiać swoją posiadłość?
– Cztery razy.
– Kiedy był tu po raz ostatni?
– Przed dwunasty laty.
– Sądzę, że chyba utrzymuje z panem jakiś kontakt listowny lub co najmniej dzwoni co pewien czas?
– Nie, nigdy nie pisze ani nie rozmawiamy przez telefon.
– Od kogo więc otrzymuje pan dyspozycje?
– Od zarządcy mieszkającego w Mediolanie.
– Ależ to bardzo daleko!
– Czy często tu do pana przyjeżdża?
– Nigdy.
– Kto w takim razie kontroluje pańską pracę?
– Nikt. Na ogół pozostaję tu zupełnie sam. Rzadko tu kogoś widuję.
– A mimo to widzę, że utrzymuje pan ten majątek w wielkim porządku, zaś zieleń jest wspaniale zadbana! Można by pomyśleć, że jutro oczekuje pan przyjazdu właściciela.
– Jutro? O, nie, proszę pana, dzisiaj – odpowiada głośno i radośnie stary ogrodnik.
Takimi winniśmy być my, chrześcijanie. Nasze postępowanie, wszystkie nasze sprawy, wszystko winno być prowadzone tak, jak gdybyśmy oczekiwali Zbawiciela jeszcze DZISIAJ.
Tekst pochodzi z projektu "Dobry zasiew".
|