Pokonaj zniechęcenie |
Autor: Iwona Dreger | |||
sobota, 01 lutego 2014 11:43 | |||
Zniechęcenie jest pułapką. Zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy z tego, że w którymś momencie pojawia się w naszym życiu. Nie jest ono wynikiem jakiejś decyzji, nie przychodzi znienacka, ale pojawia się jako efekt długotrwałych porażek w jakiejś dziedzinie naszego życia albo w wyniku poddania w wątpliwość Bożego Słowa lub postępowania. Zaskoczeni i rozczarowani tym, że Boże działanie w naszym życiu nie wygląda tak jak sobie wyobrażaliśmy wpadamy w pułapkę zniechęcenia. Zazwyczaj świetnie potrafimy wytłumaczyć i usprawiedliwić ten stan - długie oczekiwanie na coś, nieudana relacja, w której wydaje się, że „ta osoba już nigdy się nie zmieni” czy odnoszenie kolejnych niepowodzeń w jakiejś dziedzinie życia - to wystarczające powody do tego, aby „odechciało nam się chcieć”. Zniechęcenie jest warownią budowaną w naszym umyśle. Powodami pojawiania się zniechęcenia w naszym życiu mogą być niewłaściwe oczekiwania, nieuporządkowane motywacje i źle ukierunkowana wiara. Nasze oczekiwania i marzenia muszą być poddane Jezusowi. Niewłaściwe oczekiwania sprawiają, że zmierzamy w złym kierunku, nie dostrzegamy działania Boga, nie rozpoznajemy dnia zwycięstwa. Podobnie, uczniowie idący do Emaus, oczekujący przecież zbawienia Izraela, nie rozpoznali go w śmierci Jezusa i nie byli w stanie wziąć pod uwagę możliwości zmartwychwstania. Nawet jeśli mamy wyraźną obietnicę od Boga, musimy czekać na jej wypełnienie w określonym przez Niego czasie. Nie możemy oczekiwać, że Bóg będzie się dopasowywał do naszych planów i warunków. Nasze motywacje muszą zostać oczyszczone. Chęć osiągnięcia sukcesu jest bodźcem do działania i nie jest niczym złym. Rzecz w tym, jak definiujemy sukces. Jeśli mierzymy go w liczbach czy innych namacalnych efektach, możemy się liczyć z rozczarowaniem i zniechęceniem. Musimy brać pod uwagę to, że Boże spojrzenie na sukces jest inne niż nasze. On patrzy przede wszystkim na to, co jest niewidzialne dla oka (l Sam l6:7b). Dla Niego miarą naszych sukcesów i porażek jest przede wszystkim postęp w osiąganiu dojrzałości, w rozwijaniu charakteru - On chce nade wszystko zdobyć nasze serce, a nie miasto. To drugie przyjdzie z czasem. Nasza wiara w Boga musi stać się wiarą w wielkiego Boga. Czasem wydaje nam się, że popełnienie przez nas błędu popsuje Boży plan i tym samym pozbawi nas możliwości osiągnięcia celu wyznaczonego przez Niego. Kiedy Bóg nas powoływał do życia i do służby, doskonale zdawał sobie sprawę ze wszystkich naszych niedociągnięć i wiedział o wszystkich błędach, które popełnimy. Żaden z nich nie jest w stanie zniweczyć Bożego planu, bo On jest większy od każdej naszej niedoskonałości czy złego wyboru. Niewłaściwe decyzje mogą skomplikować nasze życie, ale nie zniszczą Bożego planu (Rzym.11:29). Życie w zniechęceniu jest tożsame z wycofaniem się z walki. I chociaż przez jakiś czas możemy przekonywać samych siebie, że lepiej nie czekać i nie walczyć, bo „przynajmniej się człowiek nie rozczaruje brakiem spełnienia” i że „nadzieja jest strasznie męcząca”, to na dłuższą metę okazuje się, że sam ten stan przynosi kolejne zdradliwe efekty - zamienia radość oczekiwania na spełnienie w smutek poddania się, przynosi niechęć, lenistwo i beznadzieję. Życie w zniechęceniu to życie w kłamstwie. Dlaczego? Dlatego, że każda zniechęcająca myśl stoi w sprzeczności z Bogiem i Jego Słowem. Bóg mówi: „Ja jestem w stanie spełnić to, co obiecałem” (por. Rzym. 4:21) i doprowadzić rzeczy do końca. Zniechęcenie natomiast podpowiada: „I tak się nie uda, nie ma sensu dalej się starać”. Bóg zachęca do działania i wytrwania, zniechęcenie - do bierności i poddania się. O ile zniechęcenie nie pojawia się w naszym życiu w wyniku decyzji, ale zwiedzenia, o tyle pozostanie w tym stanie jest już decyzją - decyzją o życiu w fałszu. W zniechęcenie się wpada, a wyjście z niego wymaga decyzji i konkretnych działań. Bóg nie zostawia nas w tej walce samych. Zostawiając nas na ziemi i przekazując nam swój autorytet, powiedział również, że nie spotka nas w życiu nic, do walki z czym nie bylibyśmy wyposażeni. Nazywając zniechęcenie kłamstwem, od razu odkrywamy Bożą broń przeciwko niemu - Prawdę. Biblia mówi: Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały (Fil. 4:8). Regularne czytanie Biblii powoduje odnowienie naszego umysłu i sprawia, że taki sposób myślenia staje się dla nas dostępny. Prawda Bożego Słowa ujawnia fałsz zawarty w kłamstwach hamujących nasz rozwój i daje nam właściwą perspektywę rzeczywistości. Bóg mówi, że Jego drogi są inne niż nasze, tzn. że przez ludzkie myślenie nie jesteśmy w stanie zrozumieć Bożych planów, dopóki nie zostaną nam one objawione. Fałszywe myśli postawione w świetle Bożego Słowa muszą zostać zniszczone, a nasz umysł przemieniony. Wypowiadanie na głos Bożego Słowa dodaje sił i ustawia nas we właściwym kierunku. Przeciwieństwem zniechęcenia jest wiara i wytrwałość. Rodzą się one ze znajomości Słowa. Jedenasty rozdział Listu do Hebrajczyków zawiera przegląd postaci biblijnych, które nazywamy bohaterami wiary. Zapoznanie się z ich losami i poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, dlaczego znaleźli się na tej liście, może stać się inspiracją do radzenia sobie z przeciwnościami i zrozumieniem sytuacji, w których jesteśmy. Na końcu listy bohaterów znajduje się Jezus. Chodząc po ziemi, miał powody do zniechęcenia. Widział ludzi, którzy nie rozumiejąc głoszonej przez Niego nauki, szukali w niej korzyści dla siebie. Kiedy umierał za grzech całego świata, zdawał sobie sprawę, że większość ludzi odrzuci Jego ofiarę. Wiedział, że głównym celem Jego życia jest śmierć, a mimo to znajdował w sobie dość motywacji, żeby żyć i zmagać się z rzeczywistością. Bóg doprowadza rzeczy do końca. My, widząc tylko teraźniejszość, łatwo popadamy w zwątpienie. Ale jeżeli Bóg dał obietnicę, On ją wypełni. Kiedy żyjemy w Chrystusie, nie możemy ponieść porażki. Jak długo podnosimy się, wyciągamy wnioski i idziemy dalej, tak długo zmierzamy do zwycięstwa w tym, do czego Bóg nas powołał. Porażkę możemy ponieść, poddając się zniechęceniu i odmawiając współpracy z Bogiem. Jak długo chcemy być z Nim, tak długo możemy się podnosić i wracać na właściwy tor. I tak naprawdę to jest ta rzecz, którą mamy do wykonania na ziemi - za każdym razem się podnosić. Artykuł pochodzi z czasopisma "Inspiracje" nr 2005/1.
|