Potrzebni specjaliści od modlitwy |
Autor: Edwin i Lilian Harvey | |||
niedziela, 12 stycznia 2014 06:00 | |||
Gehazi ... położył laskę na twarzy chłopca, lecz ten nie odezwał się, ani nie dał znaku życia. ...Wszedł więc tam (Elizeusz), zamknął drzwi przed nimi obojgiem i zaczął się modlić do Pana. ...Wtem chłopiec otworzył oczy. II Królewska 4:31, 33, 35 Naukowcy często poświęcają całe lata, czasem całe życie, aby dokonać ważnego odkrycia naukowego. Jak my możemy oczekiwać, że odkryjemy duchowe piękno, poświęcając jedynie kilka minut dziennie na uciszenie się i modlitwę? Niektórzy czują się zmęczeni po dziesięciu minutach, czy pół godzinie modlitwy. Co oni by robili, gdyby musieli spędzać wieczność w obecności Boga? Musimy rozpocząć ten nawyk tutaj i przyzwyczaić się do przebywania z Bogiem. Sadhu Sundar Singh W naszym dzisiejszym świecie mamy specjalistów w wielu różnych dziedzinach. Aż dziwne jest, że Bóg nie ma więcej specjalistów modlitwy. Jest wielkie zapotrzebowanie na tych, którzy potrafią łatwo znaleźć dojście do Boga i wiedzą jak pomóc duszom w wielkiej potrzebie. Siostra Marshall była żoną prezbiteriańskiego duchownego, który został kapelanem Senatu Stanów Zjednoczonych. Kiedy miał około 40 lat, zmarł na skrzep i wtedy w swoim problemie siostra Marshall napisała tak: „Ale ilu z nas, którzy całe życie chodziliśmy do kościoła umie się modlić? Ja nie umiałam. Wydawało mi się, że tego dnia tysiąc razy zamknęłam oczy i żądałam: „Boże, uzdrów go. Boże proszę rozpuść ten skrzep.” Ale to nie była modlitwa i ja o tym wiedziałam. Napięcie i strach odcinały Boga i ja się bałam, bardzo się bałam. Pragnęłam, aby modlili się weterani modlitwy - ludzie, którzy nie marnowali cennego czasu tak, jak ja go marnowałam, którzy zdyscyplinowali się tak, żeby wykorzystać zwykłe szare dni do duchowych badań. którzy wiedzieli dlaczego na niektóre modlitwy przychodzi odpowiedź, a na inne nie; którzy byli tak wypełnieni obecnością Chrystusa, że nie mogli się relaksować i uciszyć, nawet o obliczu skrzepu w sercu. Nagle odpadły wszystkie wartości, jakie przywiązywałam do moich przyjaciół. Znałam wspaniałych ludzi, którzy byli specjalistami w prawie każdej dziedzinie, z wyjątkiem modlitwy - byli to wykształceni muzycy, inżynierowie, prawnicy, a nawet lekarze. Ale kiedy mamy kryzys natury prawnej, to nie wzywamy inżyniera. Kiedy mamy mieć ważną operację, to nie wystarczy nam ktoś, kto nam dobrze życzy, ale chcemy, żeby zajął się nami najlepszy dostępny chirurg. Dlaczego by nie zastosować tego samego zdrowego rozsądku do sztuki modlitwy?” - pomyślałam. Siostra Marshall znalazła pomoc, jakiej potrzebowała w starszej siostrze, doktorze Beard. Pisze dalej w swojej książce tak: „Ona nie próbowała znaleźć wytłumaczenia śmierci Piotra; nie oferowała żadnej rady na przyszłość. Czasami w jej oczach pojawiały się łzy. Wreszcie, kiedy wyschła studnia moich emocji, powiedziała cicho: „Jako lekarz mam tylko jedno lekarstwo, które mogę ci zaoferować na twoje schorzenie. Porozmawiajmy o tym z Chrystusem.” Jej modlitwa była prostym serdecznych uchwyceniem się obietnic Chrystusa, aby ukoił złamane serce. Kiedy skończyła modlitwę, bez żadnego więcej słowa wzięła mnie w swoje ramiona. Tego popołudnia czułam się tak, jak gdyby jakaś łagodna ręka została położona na moje serce. Od tego momentu rozpoczęło się uzdrowienie gdzieś w głębi mojej istoty. Tak jak rana, którą leczy się od wewnątrz, moje uzdrowienie następowało bardzo łagodnie. Teraz wiem, że ta specyficzna prośba o dotknięcie Wielkiego Lekarza dla moich rozdartych emocji była bezcennym krokiem. Nie wierzę też, żeby ta modlitwa była tak samo skuteczna, gdyby nie była zanoszona w mojej obecności. Nie może ona również być tak skuteczna, jeżeli będzie to tylko taka grzecznościowa modlitwa, pewnego rodzaju wylanie dobrych życzeń ze strony przyjaciół. Modlitwa o uzdrowienie złamanego serca musi być wyraźnie określonym aktem modlitwy - o właściwym czasie i we właściwym miejscu. To jest odpowiedzialność, jaką muszą przyjąć na siebie wierzący przyjaciele względem osoby w smutku. Jeżeli tego nie podejmą, to zawiodą.” Posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność. Łukasz 4:18
|