W zeszłym miesiącu minęła druga rocznica śmierci Elisabeth Elliot – misjonarki, pisarki, mówcy. Dla mnie, przede wszystkim, niezwykłej kobiety, która świadectwem swojego życia pozostawiła wspaniały przykład wiary i zaufania Bogu oraz miłości do Chrystusa, ofiarnej służby i radosnego posłuszeństwa, bez względu na koszty i okoliczności.
Życiorys w skrócie
Elisabeth urodziła się w 1926 roku w Belgii, gdzie jej rodzice byli misjonarzami. Wkrótce jej rodzina wróciła do Stanów Zjednoczonych, tam Elisabeth spędziła swoje dzieciństwo. Po ukończeniu szkoły rozpoczęła wyższą edukację na chrześcijańskiej uczelni Wheaton College. Tam poznała swojego przyszłego męża, Jima Elliota. Jednak w czasie studiów zarówno Elisabeth jak i Jim byli przekonani, że Bóg powołuje ich do służby misyjnej i – najprawdopodobniej – życia w pojedynkę. Chociaż wyznali sobie swoje uczucia, zdecydowali się oddać je całkowicie Bogu, wierząc, że jeśli Jego wolą będzie, by zawarli małżeństwo, On też w odpowiednim czasie wyrazie poprowadzi ich w tym kierunku. Rozstali się niepewni co do swojej przyszłości. Każde z nich Bóg zaprowadził na pole misyjne do Ekwadoru.
Elisabeth w końcu poślubiła Jima Elliota w 1953 roku, po pięciu latach oczekiwania w niepewności. Elliotowie służyli razem na polu misyjnym w Ekwadorze, aż do tragicznej śmierci Jima, zamordowanego przez członków plemienia Auca, do których próbował, wraz z czteroma innymi misjonarzami, dotrzeć z Ewangelią. Elisabeth została więc wdową zanim jeszcze skończyła trzydzieści lat, sama na polu misyjnym z dziesięciomiesięczną córeczką i złamanym sercem. Pomimo tego nie poddała się ani nie zrezygnowała z pracy misyjnej. Kontynuowała pracę wśród Indian Quichua, a dwa lata później zamieszkała wśród Auca – dokładnie tych samych ludzi, którzy zabili jej ukochanego męża. Rozpoczęła pracę nad językiem Auca, by móc przekazać im Dobrą Nowinę.
W latach sześćdziesiątych Elisabeth (wraz ze swoją córką Valerie) wróciła do Stanów Zjednoczonych i oddała się pisaniu oraz przemawianiu. W 1969 roku ponowie wyszła za mąż za profesora teologii Addisona Leitcha, który zmarł na raka zaledwie cztery lata później. Po raz kolejny Elisabeth musiała zmierzyć się ze śmiercią ukochanej osoby i wdowieństwem. Dopiero jej trzecie małżeństwo trwało dłużej. Z Larsem Grenem spędziła trzydzieści osiem lat, aż do swojej śmierci.
Koszt uczniostwa
Gdy Jezus chodząc po Ziemi wzywał ludzi do pójścia za Nim nie obiecywał im wygodnego i łatwego życia. Wprost przeciwnie, wręcz w niemal odstraszający sposób, szczerze wyjaśnił na czym ma polegać uczniostwo: jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną (Mat 16:24). Chrystus ostrzegał również, że aby zyskać swoje życie, człowiek najpierw musi je utracić. Jakkolwiek możemy być przekonani, że cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł (Mat 16:26) czy jak to wyraził Jim Elliot „nie jest głupcem ten, co oddaje to, czego nie może zatrzymać, w zamian za to, czego nie może utracić”; zapieranie się siebie nie jest łatwe i nie przychodzi naturalnie. Ale taki właśnie jest koszt uczniostwa. Taką cenę – ukrzyżowania swojego JA, bym nie żyła już ja, ale żył we mnie Chrystus (Gal 2:20) – trzeba zapłacić podążając za Jezusem; drogą, która prowadzi do wolności, wiecznego życia i pełni radości.
Elisabeth Elliot w ciągu swojego długiego życia sporo dowiedziała się o tej cenie. A jednak była przekonana, że jest ona niczym w porównaniu z tą, którą zapłacił za nią jej Zbawiciel – uniżywszy się zszedł na ziemię, by umrzeć na krzyżu za jej grzechy. „Uczniostwo jest umieraniem” stwierdziła w jednej z audycji. Przekonywała, że droga chrześcijanina naśladującego Ukrzyżowanego nie może omijać Golgoty.
Radość i posłuszeństwo
Przez całe jej życie oraz służbę przebrzmiewało niezwykle silne pragnienie, by podporządkować własną wolę woli suwerennego Boga, by na ołtarzu posłuszeństwa złożyć własne pragnienia, wyobrażenia, plany i uczucia. Jednego Elisabeth była niezbicie pewna: Bóg jest dobry i suwerenny, On też współdziała ku dobremu (Rzym 8:28), a droga, którą prowadzi swoje dziecko jest tą, która prowadzi do pełni radości. Dla Elisabeth radość wypływała bezpośrednio z posłuszeństwa woli Ojca, była niczym druga strona tej samej monety.
Ponieważ mocno wierzyła w Bożą dobroć i suwerenność, ufała niezachwianie nawet podczas najcięższych momentów swojego życia. Jednym z jej ulubionych wersetów był ten z Księgi Powtórzonego Prawa: Schronem pewnym jest Bóg wiekuisty, a tu na dole ramiona wieczne (33:27). Niezachwiana wiara w to, że jej życie jest w pewnych rękach wiernego Boga pozwalała jej stawiać czoła niełatwym realiom życia. Miała świadomość, że trudności i cierpienie są nieodłącznymi elementami życiowej wędrówki, dzięki którym możemy wzrastać i duchowo dojrzewać.
„Pozwólcie mi być kobietą”
W liście do Tytusa apostoł Paweł poleca, by starsze kobiety nauczały młodsze. Elisabeth Elliot (poprzez swoje książki i audycje) była jedną z najważniejszych „nauczycielek” w moich poszukiwaniach biblijnego spojrzenia na kobiecość oraz bycie kobietą według Bożego serca. Nie raz wracam do tego, co napisała, między innymi do tych słów:
„Jesteśmy kobietami i mój apel brzmi: pozwólcie mi być kobietą, świętą w każdym calu, nie proszącą o nic innego, jak tylko to, co Bóg chce mi dać, przyjmującą obiema rękami i całym serce cokolwiek to będzie”.
W świecie i kulturze, które coraz bardziej wykrzywiają Boże Słowo i zawarte w nim wskazówki, Elisabeth Elliot otwarcie i odważnie krytykowała feminizm oraz niebiblijne założenia dotyczące relacji damsko-męskich. Zachęcała kobiety do dążenia do czystości i świętości oraz radosnego przyjęcia Bożego wzoru, który Bóg zaplanował, by działał ku dobremu – ku Jego chwale i naszej radości.
Słowa zachęty
Poniżej, już na zakończenie, jeszcze kilka moich ulubionych cytatów z książek Elisabeth Elliot. Mam nadzieję, że będę zachętą dla czytelników, tak jak nieraz były dla mnie.
„Sekret nie polega na tym, bym znalazła się w innych okolicznościach, ale aby Chrystus był we mnie.”
„Pozostaw to wszystko w Rękach, które był za ciebie przebite.”
„Jednej rzeczy jestem absolutnie pewna: Boża historia nigdy nie kończy się ‘popiołami’.”
„Bóg obiecał zaspokajać nasze potrzeby. Jeśli czegoś teraz nie mamy, w takim razie teraz tego nie potrzebujemy.”
„Strach pojawia się wtedy, gdy wyobrażamy sobie, że wszystko zależy od nas.”
„Najgłębsze duchowe lekcje nie są przyswajane wtedy, gdy możemy postawić na swoim, ale kiedy Bóg każe nam czekać, znosząc nas z miłością i cierpliwością, aż będziemy gotowi szczerze wypowiedzieć słowa modlitwy, której nauczył swoich uczniów: bądź wola Twoja.”
„Wszystko, jeśli tylko oddane Bogu, może stać się twoją bramą do radości.”
(Tłumaczenia własne)