Skutki wiary jakiejś obłąkanej Drukuj Email
Autor: Marian Biernacki   
poniedziałek, 25 lipca 2011 00:00

Norwegia – jedno z najlepszych pod słońcem miejsc do życia. Rządy socjaldemokratycznej Partii Pracy i letnia sielanka partyjnego narybku. Obóz kilkuset młodych socjaldemokratów na uroczej wyspie Utoya z zaplanowaną wizytą samego premiera Norwegii.

 Wczoraj wszystko to uległo drastycznej zmianie. Gdy cały świat skupił uwagę na zamachu bombowym w centrum Oslo, trzydziestodwuletni Anders Behring Breivik w przebraniu policjanta pojawił się na wyspie Utoya i z karabinem maszynowym w ręku i rozpoczął rzeź młodzieży. Zastrzelił co najmniej 84 osoby.

 Premier Norwegii Jens Stoltenberg powiedział, że od teraz wyspa Utoya, która do tej pory kojarzyła się z rajem, będzie mu kojarzyć się z piekłem.

Czym się kierował ten rdzenny Norweg o ultraprawicowych poglądach? Najbardziej zaintrygowało mnie to, że uważa on siebie za chrześcijanina, a ponieważ to Norwegia, więc za protestanta.  "Jedyną rzeczą, która może ocalić Kościół protestancki, to powrót do korzeni" - miał pisać na swoim blogu.  Przed zamachem zamieścił na Twitterze następujący wpis: "Jeden człowiek wiary jest wart tyle, ile 100 tysięcy ludzi mających na uwadze jedynie własne interesy". Jakiego rodzaju wiarę miał ten człowiek na myśli? - bo to, co zrobił na pewno nie ma nic wspólnego z wiarą w Jezusa Chrystusa.

Jeśli już o ludziach interesownych mowa, to swego czasu Jezus miał rozmowę z pewnym wysoko postawionym  człowiekiem, który zainteresował się możliwością życia wiecznego. Przy tej okazji okazał się być bardzo przywiązanym do swego bogactwa. Jakie uczucia w stosunku do niego okazał Pan? Wtedy Jezus spojrzał nań z miłością i rzekł mu: Jednego ci brak; idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, po czym przyjdź i naśladuj mnie [Mk 10,21].

 Jezus nigdy nie kierował się nienawiścią do kogokolwiek. Nawet gdy piętnował grzech, to czynił to z miłością. Napotkani grzesznicy szybko się przekonywali, że Jezus nie tylko nie żywi do nich niechęci, ale że ich naprawdę miłuje. Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony [Jn 3,17].

 Niewykluczone, że po makabrycznym wyczynie prawicowego Norwega niektórzy wyciągną pochopne wnioski i rozpoczną kampanię przeciwko wierze, jako źródle nienawiści. Taki pogląd przeciwko biblijnemu  chrześcijaństwu próbuje się już od dawna lansować w niektórych środowiskach. Nie zmieni to jednak prawdy, że ten kto faktycznie wierzy w Jezusa Chrystusa, ten zawsze kieruje się miłością, a nie nienawiścią.

 Jezus powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego [Mt 22,37–39]. Oto norma obowiązująca każdego prawdziwego chrześcijanina!

Wracając do sylwetki zamachowca, kto by pomyślał, że w człowieku z tak sympatyczną twarzą (patrz zał. foto) może kryć się aż tyle złego? Potrzebujemy być bardzo czujni, aby nie pozwolić, by w naszym sercu rozwinęły się złe emocje w stosunku do ludzi, którzy inaczej niż my myślą i żyją.

Powtarzam: Prawdziwi naśladowcy Jezusa kierują się miłością, a miłość bliźniemu złego nie wyrządza [Rz 13,10].