Strumienie na pustyni - 13 kwiecień |
Autor: L.B.Cowman | |||
niedziela, 13 kwietnia 2014 00:00 | |||
Była tam nade mną ręka Pana. I rzekł do mnie: Wstań, wyjdź na równinę, a tam do ciebie przemówię! Ezech. 3,22 Czy słyszeliście kiedy o gorliwym pracowniku Chrystusa Pana, który przed przystąpieniem do swej działalności nie przeżyłby długiego czasu oczekiwania, lub całkowitego obalenia wszystkich jego planów? Tak było z apostołem Pawłem posłanym na trzy lata na pustynię do Arabii, podczas gdy jego serce na pewno pałało pragnieniem zwiastowania dobrej nowiny. Przeczuwaliście może przedsmak radości, jak będziecie świadczyć w Syrii, żyjąc wiarą w Pana, a On powiedział wam: „Chcę, abyście nie czekając na Syrię, dali dowód, co znaczy żyć wiarą we Mnie”. Tak było i w moim życiu, chociaż być może nie tak surowo, lecz również na tej zasadzie. Gdy przede mną otworzyły się drzwi dla radosnej służby przez pracę literacką, w poprzek mojej drogi stanęła przeszkoda. Doktor zagrodził mi drogę słowami: „Nigdy, musisz wybrać między piórem a życiem. Nie jesteś w stanie mieć jednego i drugiego”. Było to w roku 1960. Dopiero w roku 1969 wydałam pierwszy zbiór swoich wierszy i zrozumiałam mądrość Tego, który zmusił mnie do czekania w cieniu przez dziewięć lat. Miłość Boża jest niezmienna, choćbyśmy jej nie widzieli, ani nie czuli, pozostaje zawsze jednakowo mocna. Jego miłość i Jego władza są tej samej miary, i obejmują wszystko. Wiedząc, co nam posłuży ku prawdziwemu dojrzewaniu do pracy, często powstrzymuje w nas radosne samopoczucie powodzenia. W milczeniu odłożyłem mą pracę, drogi Panie, By wziąć to, coś mi zesłał: czas na odpoczywanie. Więc z Twojej ręki biorę spoczynek i tę ciszę, A w czasie tej choroby Twój głos ustawicznie słyszę. To dzieło, które zlecił, zapewne Pan dokona, A inne ma zadania ma dusza tak zmęczona, I inny obowiązek na moje czeka dłonie – Więc w chwili tej wyłącznie przed Panem skłaniam skronie I według Swojej woli mnie rzeźbi i kształtuje. To On w Swej łasce czyni i dzieci Swoje uczy; Wyćwiczyć je wszak musi, nim dzieło im poruczy. Nasz Pan przez Swe cierpienia nauczył się tej sztuki Jak lekkie jest to jarzmo, gdy Pan je na nas wkłada, I jak potrzebna karność, która nad nami włada! I nawet na narzędzia właściwe Sam wskazuje. Dlatego dziecię Boże w czekaniu, w pracy pragnie Nie swoją, ale Pańską wykonać wolę snadnie.
|