Muszę przyznać, że jak na sam początek swej pierwszej podróży misyjnej, Paweł mocno pojechał po bandzie. Nie tak - według dzisiejszych poradników - prowadzi się misję i ewangelizuje ludzi. Należało działać pozytywnie. Można było wdać się w dialog i miłymi słowami wpłynąć na tego człowieka, zachęcając go, by przemyślał swoją postawę. Tymczasem pełen Ducha Świętego apostoł wcale nie patyczkował się z przemądrzałym Barjezusem. Fałszywy prorok od razu poniósł konsekwencje psucia prostoty ewangelii. I co? Gdy prokonsul zobaczył, co się stało, uwierzył, zdumiony nauką Pana [Dz 13,12].
Biblia wielokrotnie mówi o konsekwencjach spotykających ludzi, którzy w jakiejś formie, wyraźnej bądź zawoalowanej, są nieposłuszni Bogu i swoim zachowaniem szkodzą sprawie Bożej. Kilka dni temu czytałem o Ananiaszu i Safirze, którzy kłamliwą machlojką zacienili piękno i przejrzystość funkcjonowania prazboru w Jerozolimie. Dlaczego zmówiliście się, by kusić Ducha Pańskiego? Oto nogi tych, którzy pogrzebali męża twego, są u drzwi i ciebie wyniosą. I upadła zaraz u nóg jego, i wyzionęła ducha [Dz 5,9-10]. Konsekwencje przyszły natychmiast. W niedzielę wieczorem słuchałem kazania o Nabalu, który zlekceważył Dawida i jego żołnierzy. A po mniej więcej dziesięciu dniach dotknął Pan Nabala, i ten umarł [1Sm 25,38]. Samego Dawida też spotkały konsekwencje, gdy zgrzeszył z Batszebą. Pan zaś ugodził dziecię, które żona Uriasza urodziła Dawidowi, i ono zachorowało [2Sm 12,15].
Jakkolwiek by na sprawę patrzyła współczesna pedagogika i psychologia, Bóg niezmiennie zsyła konsekwencje na ludzi szkodzących interesom Królestwa Bożego. Każde fałszywe proroctwo, każda próba redefiniowania ewangelii Chrystusowej, wzgardzenie zborem Bożym, wprowadzanie do zboru Pańskiego świeckich idei i obyczajów, wszystko to - jeśli w skrusze serca nie zostanie wyznane Bogu jako grzech - musi spotkać się z konsekwencjami. Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście [1Ko 3,17]. Nawet niegodny udział w Wieczerzy Pańskiej grozi poważnymi skutkami. Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło. Bo gdybyśmy sami siebie osądzali, nie podlegalibyśmy sądowi [1Ko 11,30-31]. To jest tylko kwestia czasu. Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy - głosi przysłowie.
Surowość reakcji PANA na nieposłuszeństwo, na wyniosłość serca, na lekceważenie Syna Bożego, Jezusa Chrystusa i na fałszowanie prostych dróg Pańskich - służy naszemu zbawieniu. Dzięki widzialnym konsekwencjom grzechu nabieramy bojaźni Bożej, niezbędnej do utrzymania się na właściwym kursie i do trwania w wierze. A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków [Dz 2,43]. I wielki strach ogarnął cały zbór i wszystkich, którzy to słyszeli [Dz 5,11]. I padł strach na nich wszystkich, a imię Pana Jezusa było wielbione [Dz 19,17]. Tymczasem kościół, budując się i żyjąc w bojaźni Pańskiej, cieszył się pokojem po całej Judei, Galilei i Samarii, i wspomagany przez Ducha Świętego, pomnażał się [Dz 9,31].
Jak można uniknąć konsekwencji popełnionych grzechów? Jest tylko jeden sposób. Krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu [1Jn 1,7b]. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości [1Jn 1,9].