Polskie dzieci oglądają statystycznie ponad dwie godziny telewizji dziennie. Naukowcy mówią, że to za dużo - grozi kłopotami w szkole, otyłością, problemami ze snem. Jako wierzący wiemy, że niebezpieczeństwo jest o wiele większe, wiąże się z przejęciem przez dziecko systemu wartości otaczającego świata. Zarówno na Zachodzie, jak i w Polsce, rośnie moda na wychowanie dzieci bez TV.
Jak doniosła w swoim raporcie w lipcu br. „Gazeta Wyborcza” według badań Ośrodka Badania Opinii Publicznej w 2008 r. najmłodsi polscy widzowie (w wieku od czterech do 15 lat) przeznaczyli na oglądanie telewizji średnio 2 godziny 12 minut dziennie. Wprawdzie to aż o ponad godzinę mniej niż statystyczny rodzimy telewidz, ale - wciąż sporo. Zwłaszcza że w statystykach tych kryją się i te dzieci, które oglądają zaledwie bajkę przed snem, jak i te, które siedzą przed ekranem po trzy godziny i dłużej, dzień w dzień.
Amerykańska Akademia Pediatrii zaleca zaś, by dzieci nie oglądały więcej niż dwie godziny telewizji dziennie (wliczając w to oglądanie filmów na DVD czy laptopie). Zdaniem dra Dimitriego Christakisa, profesora pediatrii z Uniwersytetu Stanu Waszyngton w Seattle i autora licznych badań nad wpływem telewizji na najmłodszych, te zalecenia nie są wystarczająco surowe. - Osobiście uważam, że dzieci nie powinny oglądać telewizji dłużej niż godzinę dziennie - przekonuje uczony.
Tymczasem stacje telewizyjne przeznaczone dla naszych pociech - takie jak Cartoon Network, MiniMini czy ZigZap - rosną w siłę i wydłużają czas emisji. Choć programy TV dla maluchów w wieku przedżłobkowym to wciąż nowość, w Stanach Zjednoczonych sprzedaż poszczególnych tytułów sięga średnio 500 mln dolarów, a 90 proc. amerykańskich dzieci, które nie skończyły nawet dwóch lat, ogląda programy telewizyjne. Również i u nas od niedawna Baby TV Polska czy MiniMini lecą w wielu kablówkach na okrągło. Tymczasem według Amerykańskiej Akademii Pediatrii dzieci poniżej 24. miesiąca życia nie powinny w ogóle oglądać telewizji. - Programy tego typu głoszą, że pomagają w rozwoju dzieci. Są to twierdzenia zupełnie bez pokrycia - mówi dr Christakis - Co gorsza, badania naukowe dowodzą, iż jest wręcz przeciwnie - oglądanie jakiejkolwiek telewizji przez dzieci poniżej drugiego roku życia nie tylko im nie pomaga, ale wręcz szkodzi.
W trakcie eksperymentu opisanego na łamach „The Journal of Pediatrics” dr Christakis wspólnie z innymi naukowcami przebadał 384 dzieci w wieku od 8 do 16 miesięcy i wykazał, że każda godzina oglądania programów dla maluchów na DVD dziennie wiązała się ze znajomością sześciu-ośmiu słów mniej (czyli np. te dzieci, które oglądały telewizję dwie godziny dziennie, znały średnio o 12-16 słów mniej niż te, które w ogóle nie przesiadywały przed ekranem). A w tym wieku te kilka słów różnicy to sporo. Wyniki te potwierdziły badania dra Daniela Andersona, psychologa z Uniwersytetu Stanu Massachusetts. Dowiódł on, że dzieci poniżej drugiego roku życia nie uczą się słownictwa z telewizji. Co gorsza, jeśli telewizor jest w domu włączony, kontakty między rodzicami a dziećmi stają się o 20 proc. rzadsze. A to właśnie od rodziców dzieci najskuteczniej uczą się języka.
Nie lepiej jest w przypadku dzieci trochę starszych - już mówiących. Z badań wynika, że kiedy telewizor jest wyłączony, matki i ojcowie reagują na pytania dzieci w 87 proc. przypadków. Kiedy gra, już tylko w 79 proc. Co więcej, reagują oni bardziej powierzchownie - np. zbywają dziecko, zupełnie na nie nie patrząc.
Niezmiernie ważna dla normalnego rozwoju dziecka jest... zabawa - i to niekoniecznie specjalnymi edukacyjnymi zabawkami, ale i zwykłymi garnkami na podłodze, gdyż pobudza ona np. kreatywność. Tymczasem telewizja w tej zabawie zwyczajnie przeszkadza, i to nie tylko dlatego, że zabiera czas. Okazuje się, że nawet grający w tle telewizor, w którym lecą programy dla dorosłych, rozprasza dzieci i szkodzi prawidłowej zabawie.
A tymczasem badania amerykańskie wykazują, że w przeciętnym domu telewizor „chodzi” non stop przez osiem godzin dziennie niezależnie od tego, czy ktokolwiek go ogląda. - Telewizor w tle to dla mnie coś zupełnie nienaturalnego - mówi Natalia Dolata, mama trójki dzieci, której dom jest jednym z zaledwie 1,5 proc. polskich gospodarstw, w których nie ma TV. - Kiedy jesteśmy u rodziców, często proszę, czy możemy wyłączyć telewizor, jeśli nikt nie ogląda. Inaczej trudno tak naprawdę porozmawiać - dodaje. Wierzy też, że to dzięki temu, iż jej córki i syn nie są bombardowani telewizyjnymi spotami, wybierają to, co im się naprawdę podoba, a nie to, co podsuwa im reklama. A tych jest coraz więcej. Jak wyliczyli amerykańscy uczeni, liczba reklam telewizyjnych, które widzi rocznie dziecko, wzrosła z 20 tysięcy w latach 70-tych do 40 tysięcy dzisiaj.
W 2001 r. naukowcy z Uniwersytetu Stanforda dowiedli, że im mniej dzieci oglądają telewizji, tym rzadziej domagają się, by im kupować zabawki. Wybrali oni do swojego eksperymentu 225 trzecio - i czwartoklasistów z dwóch podstawówek w Kalifornii. W jednej ze szkół przeprowadzono specjalny program mający na celu zmniejszenie oglądania przez uczniów telewizji do poziomu siedmiu godzin tygodniowo. Aby pomóc w „budżetowaniu” czasu przed ekranem, rodzice dzieci dostali specjalne urządzenia monitorujące, jak długo odbiornik jest włączony. Pod koniec roku szkolnego okazało się, że uczniowie szkoły, w której przeprowadzono program, oglądali znacznie mniej telewizji i domagali się nowych zabawek o 70 proc. rzadziej niż ci z drugiej, kontrolnej szkoły.
Co ciekawe, polscy rodzice wyróżniają się wśród innych nacji tym, że nie martwią się szczególnie wpływem telewizyjnych reklam na swoje dzieci - tak wynika z badania przeprowadzonego w 2007 r. w 13 krajach Europy przez Research International na zlecenie firmy UPC. Okazuje się, że tylko 16 proc. Polaków obawia się negatywnego wpływu reklam na dzieci. To niewiele w porównaniu z 60 proc. Belgów czy Niemców. A powinni. Nie dość, że reklamy w dziecięcej telewizji mają tendencje do uszczuplania naszych (rodziców) portfeli, to zarazem pogrubiają one talie naszych pociech.
Według autorów badania opublikowanego w 2002 r. w prestiżowym piśmie „Pediatrics” w porównaniu z dziećmi oglądającymi telewizję godzinę dziennie u tych, które spędzają przed ekranem dwa razy więcej czasu, ryzyko nadwagi jest większe o 31 proc. Powód? Reklamy niezdrowego jedzenia: chipsów, słodkich napojów, batoników. Tylko w USA firmy produkujące żywność wydają ponad 10 mld dolarów rocznie na marketing skierowany do dzieci. I ten marketing działa.
|