Dziwna niechęć człowieka do społeczności |
Autor: Edwin i Lilian Harvey | |||
środa, 01 sierpnia 2012 00:00 | |||
"Skrył się Adam z żoną swoją przed Panem Bogiem" (1 Mojż. 3:8). "Pan spogląda z niebios na ludzi, aby zobaczyć, czy jest kto rozumny, który szuka Boga. Wszyscy odstąpili..." (Ps. 14:2,3) Jeżeli modlitwa jest tak wspaniałym przywilejem, to dlaczego człowiek jest tak niechętny, aby wejść do swojego tak wielkiego dziedzictwa? Obserwacja tej niechęci intrygowała wielu wierzących. Odpowiedź możemy znaleźć tylko w historii utraconej społeczności Adama w ogrodzie. Nieposłuszeństwo spowodowało odejście; posłuszeństwo oznacza społeczność. Stary Adam, ciało, nie cieszy się w Bogu. Tylko przywrócony na właściwe miejsce Duch raduje się społecznością z Ojcem. A.W. Tozer obszerniej wyjaśnia tę tajemnicę: "Pierwszy obraz Boga i człowieka w czasie stworzenia pokazuje ich w bliskiej i otwartej społeczności. Adam słucha, kiedy Bóg wyjaśnia mu jak ma się zachowywać w swoim domu - ogrodzie Eden i przedstawia mu kilka łatwych praw dotyczących jego życia na ziemi. Cała ta scena jest pełna spokoju, odprężenia i jest po prostu piękna. Ale ta społeczność nie trwała długo. Podobieństwo Adama do Boga w tym, że mógł wybierać, pozwalało mu, chociaż nie zmuszało go, na podjęcie decyzji niezgodnej z wolą Bożą. W ten sposób wszedł grzech i została zerwana ta wspaniała społeczność. Patrząc z naszego ludzkiego punktu widzenia, odkupienie musiało być jednym z najważniejszych aktów Boga. Żadne inne zadanie Bożej Trójcy nie wymagało tak obszernej i precyzyjnej wiedzy, tak doskonałej mądrości, lub takiej pełni moralnej mocy. Aby przyprowadzić człowieka do Siebie, Bóg musi załatwić skutecznie całą sprawę sprawiedliwości i prawa; musi pozbyć się grzechu, pojednać wroga i spowodować, aby buntownik stał się posłuszny z własnej woli. Tego wszystkiego musi dokonać bez wystawiania na kompromis swojej świętości, albo przymuszania człowieka, którego chce zbawić. To, w jaki sposób zharmonizować te dwie przeciwne sobie i obie wolne wole, było wyłącznie Bożym problemem; i w Swojej nieskończonej mądrości i mocy rozwiązał go poprzez odkupieńcze dzieło Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Ponieważ Chrystus jest Bogiem i człowiekiem, to może we właściwy sposób reprezentować wzajemnie obie strony. On jest tym Pośrednikiem, który może stanąć pomiędzy osamotnionym człowiekiem i zgorszonym Bogiem i położyć Swoją rękę na nich obu. 'Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus' (1 Tym. 2:5). To wszystko jest tak znaną częścią teologii ewangelicznej, że można bezpiecznie założyć, iż większość moich czytelników już to zna. To znaczy, znają teoretycznie, ale praktyczny aspekt tej prawdy nie jest tak dobrze znany. W rzeczywistości duża liczba tak zwanych wierzących Chrześcijan, którzy mają zdrową naukę nie wie nic o osobistej społeczności z Bogiem i w tym leży jedna z największych słabości obecnego Chrześcijaństwa. Praktyczna znajomość Boga to wieczne życie (Jan 17:3), a poszerzona wiedza daje w rezultacie odpowiednio większe i pełniejsze życie. To wewnętrzne poznanie Boga jest tak bogatym skarbem, że każdy inny skarb jest niczym w porównaniu z nim Możemy uznać wszystko jako bezwartościowe i swobodnie złożyć na ofiarę, jeżeli przez to możemy osiągnąć bardziej doskonałe poznanie Boga poprzez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. To było świadectwo Pawła (Filipian 3:7-14) jak również wszystkich wielkich Chrześcijan, którzy naśladowali Chrystusa od czasów Pawła do dzisiaj. Aby poznać Boga, konieczne jest, abyśmy się stali podobnymi do Boga w jakimś stopniu, gdyż rzeczy niepodobne nie mogą się zgadzać i istoty zupełnie niepodobne nie mogą mieć społeczności z sobą. Jest więc rzeczą konieczną, abyśmy wykorzystali wszelkie dostępne środki łaski, aby doprowadzić dusze do harmonii z Bożym charakterem."
|