O ile pięciolatce do „bycia księżniczką” wystarczy piękna, falbaniasta sukienka i to, że tatuś otacza ją względami, o tyle pragnienia i potrzeby dorosłej kobiety są bardziej złożone. Przestaje wystarczać rodzicielska miłość, akceptacja ze strony otoczenia, przyjaciele. Coraz silniejsze staje się pragnienie, by stać się dla kogoś tą najważniejszą na świecie.
Tutaj właśnie na scenę wkracza wymarzony książę, który ze „zwyczajnej dziewczyny” ma uczynić prawdziwą księżniczkę. Problem w tym, że ów dzielny rycerz, który ma uwolnić białogłowę z wieży „mało ekscytującej panieńskiej codzienności”, czasami wydaje się „spóźniać”, a „męczący czas oczekiwania” niezwykle się dłuży…
Wszystko, co do tej pory zostało napisane jest powszechnie znane oraz stereotypowo wpisane w naszą kulturę. Warto sobie jednak zadać pytanie, jak to wszystko wygląda w świetle Biblii, a tym samym - jak powinno wyglądać w naszym życiu.
Potrzeba miłości
Głębokie pragnienie miłości zostało wpisane w kobiecą naturę przez samego Stwórcę. Bóg uczynił kobiety bardziej wrażliwymi i emocjonalnymi od mężczyzn. W swojej doskonałej mądrości wiedział, że to właśnie będzie dobre. Zaplanował też zaspokojenie tej potrzeby, co znajduje odzwierciedlenie w Biblii. Podczas gdy żonom zaleca się szacunek oraz uległość wobec mężów, do mężczyzn kilkakrotnie zostały skierowane słowa „miłujcie żony swoje”. Gdybyśmy jednak przyjęli założenie, że to mężowska miłość ma zaspokoić owo pragnienie, wpisane w kobiece serce przez Boga, musielibyśmy skazać wszystkie kobiety, dla których małżeństwo nie było Bożą wolą, albo te, które owdowiały, na gorzkie niespełnienie! Irracjonalność tego stwierdzenia implikuje konieczność zastanowienia się, czy czasami nie wygląda to nieco inaczej?
Bóg, który włożył w serce kobiety potrzebę miłości, sam pragnie stać się jej spełnieniem w osobie Jezusa Chrystusa. Boży Syn przyszedł na ziemię, aby pojednać człowieka z Ojcem, a tym samym otworzyć drogę i możliwość nawiązania głębokiej, intymnej relacji. Chrystus przyszedł na świat, aby objawić najwspanialszą, doskonałą miłość. ...chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. (Fil. 2:6-8) Krzyż Golgoty był Jego wyznaniem miłości. To właśnie Chrystus chce, i tak naprawdę tylko On może, zaspokoić nasze pragnienia. Apostoł Paweł napisał, że w Nim, w Jezusie, mamy pełnię. Jaką pełnię? On sam jest pełnym zaspokojeniem naszych pragnień i potrzeb. Jeśli tylko pozwolimy Mu zająć pierwsze miejsce.
Jeżeli marzymy o mężu lub żonie mając nadzieję, że on/ona zaspokoi naszą potrzebę miłości, oznacza to, że tak naprawdę nie jesteśmy gotowi do małżeństwa. Osobiste szczęście nie powinno być uzależnione od niedoskonałych osób, okoliczności czy tego, co posiadamy. Lecz moim szczęściem być blisko Boga… pisał psalmista. Te słowa powinny być osobistym wyznaniem każdego człowieka. Ba! nie tylko wyznaniem, ale przede wszystkim – życiem. Tylko wtedy, gdy Bóg będzie źródłem naszego szczęścia, będziemy mogli dać szczęście drugiej osobie, będziemy potrafili bezinteresownie kochać i stawiać potrzeby drugiego na pierwszym miejscu, a nie egoistycznie dążyć do zaspokojenia własnych.
Księżniczka, kobiecość i piękno
Księżniczki w bajkach zazwyczaj są uosobieniem kobiecego piękna, wdzięku i elegancji. Wydają się być wyjątkowe, obdarzone wszelkimi możliwymi zalety. Pragnienie bycia księżniczką w dziewczęcym sercu jest więc również wyrazem tęsknoty za wspaniałą, urzekającą kobiecością. Niestety termin ten w obecnych czasach stracił nieco swoją wyrazistość. W świecie, który kobiecość sprowadził to atrakcyjnego wyglądu i seksapilu, wiele młodych dziewcząt czuje się zagubionych. Bombardowane przesłaniem mass mediów oraz tym, co znajduje się na reklamowych billboardach, widzą obraz kobiecości przedstawiony w krzywym zwierciadle. Gdzieś w głębi serca tęsknią do nieco staromodnego modelu pełnej wdzięku damy, ale z drugiej strony nie widzą zbyt wielu przykładów w realnym życiu. Ciekawie napisała o tym Leslie Ludy w swojej książce „Zapomniana sztuka prawdziwego piękna”:
Nie powinnyśmy szukać urzekającej kobiecości tylko w powieściach Jane Austen czy w bajkach o Kopciuszku. Słowa takie, jak olśniewająca, urocza, zapierająca dech w piersiach, zachwycająca, cudowna czy szlachetna, powinny opisywać każdą wierzącą, ugruntowaną w Chrystusie, młodą kobietę. To perfekcyjny plan Boga dla każdej z Jego książęcych córek. To nie bajki Walta Disneya zasiały w nas pragnienie, by być cudowną królewną. Zostało ono włożone do naszych serc przez Tego, który nas stworzył. Nie mamy oślepiać wyprodukowanym w nas blaskiem, ale być olśniewającym odbiciem niesamowitego piękna naszego Króla.1
Kiedy zaczęłam bardziej wnikliwie przyglądać się temu, co Biblia mówi o pięknie, które Bóg chciałby w nas ukształtować, odkryłam niezwykłą, zapierającą dech w piersiach wizję wspaniałej kobiecości. Nieporównywalnie wspanialszej, niż to wszystko, co widzi się w bajkach o pięknych księżniczkach.
Królewska córka
Jako mała dziewczynka uwielbiałam bawić się w „przebieranie”. Ze starych sukienek i materiałów wymyślałam niezwykłe kreacje, które pozwalały mi choć przez chwilę poczuć się „prawdziwą księżniczką”. Do dzisiaj pamiętam z jakim przyjemnym uczuciem paradowałam po salonie ciągnąc za sobą 9-metrowy [sic!] tren, zrobiony ze starej firanki podarowanej mi przez dziadka. W tamtym momencie jednak nie była to stara, pożółkła firana, ale najprawdziwszy tren królewskiej córki, która z wdziękiem przechadzała się po pałacowych komnatach, od czasu tylko do czasu zerkając, niby mimochodem, w okna wychodzące na podjazd, by sprawdzić czy czasami nikt nie nadjeżdża…
Kiedy nieco podrosłam ze smutkiem stwierdziłam, ze zabawy w królewny są dobre dla małych dziewczynek, a tak naprawdę księżniczki są tylko w bajkach lub podręcznikach do historii. Jakże się myliłam!
[Chrystus] uczynił nas rodem królewskim, kapłanami Boga i Ojca swojego… (Obj. 1:6)
Musiał minąć jakiś czas, abym uświadomiła sobie, że Jezus Chrystus umierając za mnie na krzyżu podarował mi nie tylko odpuszczenie grzechów, ale również zaproszenie do niebiańskiej rodziny królewskiej. Przyjmując z Jego rąk zbawienie, stałam się córką Króla chwał oraz oblubienicą Króla królów - Chrystusa. A to oznacza dużo więcej niż paradowanie w bufiastej sukni i ciągnięcie za sobą zrobionego ze starej firanki trenu. Zaczęłam się zastanawiać, jaka w takim razie powinna być oraz jak powinna się zachowywać i postępować osoba, które nagle została wyniesiona na tak zaszczytną pozycję. Egzaminując siebie samą, ze smutkiem doszłam do wniosku, że wiele rzeczy nie przystoi ambasadorce Królestwa. Dostrzegłam potrzebę zmian, ale pojawiło się pytanie: jak ich dokonać?
Eshet Chayil, czyli dzielna kobieta
Przeczytałam kiedyś wypowiedź pewnej chrześcijanki, która stwierdziła, że przez jakiś czas bardzo nie lubiła fragmentu dotyczącego opisu dzielnej niewiasty z 31 rozdziału Przypowieści Salomona. Ten wspaniały wzór kobiety, której wartość przewyższa perły, rzeczywiście może wydać się nieco przytłaczający i przerażający, gdy zaczniemy mierzyć go na własne siły. Jednakże sekret stawania się prawdziwą Eshet Chayil wyjaśniony jest bardzo jasno w Ewangelii Jana:
…trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie. (Jan. 15:4-5)
Musimy uświadomić sobie, że tak naprawdę nie jesteśmy w stanie nic zrobić bez Chrystusa. Tylko On ma moc przemienić nasze serca i umysły, nasze nawyki i przyzwyczajenia, tylko On może przekształcić nas w swoje przepiękne arcydzieło. Nie chodzi tutaj o to, by wydobywać własne ułomne piękno, ale aby emanować pięknem Jezusa. Nigdy nie będziemy mogły stać się wspaniałymi kobietami według Bożego serca, jeśli nie będziemy trwały w Chrystusie. Nie chodzi bowiem o to, by tak jak Benjamin Franklin sporządzić listę cnót i codziennie zaznaczać w czym udało się zrobić krok naprzód, a w czym poniosło się porażkę. Tym sposobem nigdy nie dojdziemy do doskonałości. Do doskonałości możemy podążać tylko drogą uczniostwa, tylko śladem Jezusa, tylko stając się Jego odbiciem. Bardzo trafnie przedstawiła to zagadnienie Anna Kwiecień w swoim artykule pt. „Kobiecość skoncentrowana na Chrystusie”. Przytoczę tutaj tylko krótki fragment, zachęcając jednocześnie do zapoznania się z całym tekstem.
Kobiecość w świetle Biblii jest tematem poruszanym z większą lub mniejszą częstotliwością. Niestety, najczęściej rozpatruje się ją w kategoriach cech, jakie powinna mieć Boża kobieta. Cechy same w sobie nie są złe. Ba! Wręcz przeciwnie, są ważne i pożądane. „Niestety” nie odnosi się więc do tego, że się o nich mówi, ale problem leży w sposobie ich przedstawiania. „Boża kobieta powinna być bogobojna, skromna, pokorna i łagodna itd.”. Słysząc to tysiące dziewcząt i kobiet, które szczerym sercem chcą służyć Bogu rozpoczynają starania, by wypełnić „biblijne nauczanie wobec kobiet”, borykając się przy tym z wieloma nierozwiązanymi kobiecymi problemami. Nie zdają sobie, biedne, sprawy, że powyższe cechy są owocem trwania w Chrystusie, a nie sprawnościami które można nabyć niczym na harcerskim obozie. Tak, jak jabłka nie mogą istnieć bez drzewa, na którym dojrzewają, tak cechy Bożej kobiety nie mogą istnieć w oderwaniu od bliskiej relacji z Chrystusem.2
Tak więc królewska córka, która pragnie stawać się prawdziwą Eshet Chayil - dzielną kobietą według Bożego serca - powinna przede wszystkim pielęgnować swoją relację ze Zbawicielem.
„To kiedy wybierasz się za mąż?”
Jak się okazuje nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, co powinno być priorytetem młodej kobiety. Jedna dziewczyna opowiadała mi ostatnio, jak spotkawszy pewną starszą wiekiem chrześcijankę, zaraz na wstępie rozmowy została zapytana: To kiedy wybierasz się za mąż? Nie do końca rozumiem, dlaczego w mniemaniu wielu osób, głównym celem i aktywnością młodej chrześcijanki powinno być wybieranie się za mąż. Prawdą jest oczywiście, że większość młodych kobiet marzy o spotkaniu wspaniałego, bogobojnego człowieka, który mógłby stać się wybranym przez Boga towarzyszem życia oraz pragnie założyć rodzinę. Nie ma w tym nic złego, małżeństwo jest częścią Bożego planu dla człowieka. Jednakże „szukanie męża” chyba nie jest do końca tym, do czego Biblia zachęca niezamężne kobiety. Wręcz odwrotnie! Także kobieta niezamężna i panna troszczy się o sprawy Pańskie, aby być świętą i ciałem i duchem. (I Kor.7:34a) Jakże często jednak otoczenie wywiera niezdrową presję, zapominając o tym, że wszystko ma swój czas, a każda sprawa pod niebem ma swoją porę – o czym pisał Kaznodzieja.
W zamkowej wieży: szara codzienność czy ekscytująca bajka?
Królewska córka, która odnajduje zaspokojenie swoich potrzeb w doskonałej miłości Zbawiciela i relacji z Nim, której źródłem szczęścia jest Bóg, która podąża drogą stawania się dzielną kobietą poprzez trwanie w Chrystusie, bynajmniej nie postrzega swojej codzienności jako nudnej i monotonnej. Każdy dzień wita z radością jako dar od Ojca, jako kolejny etap ekscytującej podróży wiodącej do wieczności. Celem nie staje się ziemska miłość i małżeństwo, ale stawanie się nieskazitelnie czystą i świętą Oblubienicą Baranka. Chociaż marzenie o własnym, rodzinnym szczęściu nie znika, zostaje jednak złożone w Boże ręce, a młoda kobieta może cieszyć się pełnią radości i szczęścia w Chrystusie. Nie musi czekać na ziemskiego księcia, by stać się księżniczką. Ona już nią jest.
Miss Right zamiast Mr Right
Usłyszałam kiedyś ciekawe zdanie: „Nie chodzi o to jedynie, aby znaleźć odpowiednią osobę, ale aby s t a ć s i ę odpowiednią osobą.” Warto bowiem zadać sobie pytanie: czy JA byłabym „tą" odpowiednią osobą? Biblia mówi, że żona ma być wyrazem Bożego upodobania, dobrem, pomocą. Jednak aby prawdziwie i ofiarnie kochać drugiego człowieka trzeba się nauczyć zapierać samego siebie; by być w stanie sprostać wyzwaniom, trzeba się najpierw dobrze przygotować, zdobyć potrzebne umiejętności; aby postępować mądrze, trzeba najpierw mądrość zdobyć. To nie fakt pójścia do szkoły uczy sześciolatka czytać i pisać. Tak samo, jak trafnie stwierdził Joshua Harris3, „małżeństwo nie przekształci nas w nowych ludzi. Będzie jedynie lustrem pokazującym nam, jacy już jesteśmy. Musimy ćwiczyć teraz takie życie, jakim chcemy żyć w przyszłości.”
Wykorzystując czas
Mądra kobieta stara się zawsze mieć w pamięci słowa apostoła Pawła mówiące o tym, by dobrze wykorzystywać czas. Przed nią rozpościera się wspaniały ocean możliwości: coraz lepszego poznawania Chrystusa, życia dla Jego chwały, służenia Bogu i bliźnim oraz rozwoju duchowego, intelektualnego i emocjonalnego, a także praktycznego uczenia się życia. Każdego dnia może na nowo odkrywać jak piękne jest to życie – życie z Chrystusem. Każdy dzień wypełniony jest małymi cudami i radościami, błogosławieństwami, łaską za łaską i miłosierdziem, które każdego poranku objawia się na nowo – trzeba tylko nauczyć się je dostrzegać, a później już nie sposób nie być wdzięcznym. Ukojone w Chrystusie serce przepełnione jest pokojem, radością i dziękczynieniem. Córka niebiańskiego Króla już tutaj na ziemi może być nieziemsko szczęśliwa – w relacji ze swoim Ojcem.
Naturalne marzenie dotyczące małżeństwa i rodziny warto zaś w modlitwie powierzyć Bogu i to w Jego ręce oddać pióro – niech On napisze ten (oraz każdy inny) rozdział naszego życia. Wtedy na pewno będzie on bez skreśleń i błędów.
Przypisy:
1 Leslie Ludy, Zapomniana sztuka prawdziwego piękna, Dobry Skarbiec.pl, Warszawa 2011.
2 Anna Kwiecień, „Kobiecość skoncentrowana na Chrystusie”, 29.08.2014 <http://nalezecdojezusa.pl/index.php/blogi/anna-kwiecien/item/358-kobieco%C5%9B%C4%87-skoncentrowana-na-chrystusie>
3 Joshua Harris, Pożegnanie z randką, Pojednanie, Lublin 2006