Motywacja, manipulacja, czy ewangelizacja? |
Autor: Henryk Hukisz | |||
sobota, 21 maja 2016 13:38 | |||
Zauważyłem ostatnio, że dość często zamiast słowa „ewangelista”, używa się określenia „mówca motywacyjny”. Przyznam, że to brzmi bardziej nowocześnie, bo któż dzisiaj w pełni rozumie wyraz pochodzenia greckiego utworzony z obcego dla naszego ucha słowa „euangelion”. Dlatego chcę przypomnieć, że „ewangelista”, to człowiek, który zwiastuje ewangelię, dobrą nowinę, którą Bóg skierował do zgubionego grzesznika. Ta nowina, czyli wiadomość o Bożej łasce, zawiera najważniejszą treść, która odmienia los człowieka. Bóg, nie tylko wykupił każdą ludzką istotę z grzesznego przekleństwa, lecz udzielił Swojej mocy zwiastowaniu tej prawdy. Jest to Boże dzieło, w którym skutecznie działa moc Ducha Świętego, którego posłał w tym właśnie celu. Chrystus, gdy już wypełniał się czas złożenia ofiary na odkupienie grzesznego świata, powiedział uczniom, że gdy już odejdzie, przyjdzie Pocieszyciel. I On „przekona świat o grzechu i o sprawiedliwości, i o sądzie; o grzechu, gdyż nie uwierzyli we mnie; o sprawiedliwości, gdyż odchodzę do Ojca i już mnie nie ujrzycie; o sądzie zaś, gdyż książę tego świata został osądzony” (Jan 16:8-11).
Pozwólcie, że zadam zasadnicze pytanie: „Czy Duch Święty potrzebuje pomocy ze strony człowieka, aby przekonywać świat o grzechu, sprawiedliwości i sądzie?”.
We współczesnym świecie, dzięki naukowym badaniom nad ludzką świadomością, odkryto wiele skutecznych technik, które pomagają przekonywać człowieka, aby podjął odpowiednią decyzję. Stosuje się techniki motywacyjne, negocjacyjne, perswazyjne, różne formy oddziaływania na ludzką podświadomość, z hipnozą włącznie. Mówcy motywacyjni, przynajmniej w tym kraju, gdzie obecnie mieszkam, mają swoje szkoły, programy telewizyjne, są zapraszani na konferencje i seminaria, aby przekonywać, że każdy może kierować swoim losem, jeśli tylko uwierzy w siebie. I muszę przyznać, że dobrze im się wiedzie, gdyż należą do zamożnych tego świata.
Chcę pokrótce przybliżyć temat działań motywacyjnych, do jakich nakłaniają mówcy, stosujący odpowiednią technikę, aby wpłynąć na nasze decyzje. Motywacje, to wskazywanie motywów czyjegoś działania. Motywy zaś, to są „czynniki wewnętrzne natury psychicznej i fizjologicznej, świadome lub nieświadome, skłaniające do określonego działania; pobudki, powody; uzasadnienie postępowania lub rozumowania” (Słownik Języka Polskiego PWN). Uprawianie sztuki motywacyjnej polega na wpłynięciu na inną osobę, aby podjęła decyzję, jaką chce osiągnąć motywujący. Najczęściej można spotkać się z wykorzystaniem ludzkiej podświadomości, aby osoba motywowana nie miała sposobności świadomego oddziaływania, lecz jak najszybciej zgodziła się z proponowaną ideą lub ofertą.
Zainteresowałem się ostatnio jednym z mówców motywacyjnych, którego przyjazd do Polski zapowiedziano, a wielu wierzących z zachwytem oczekuje na to wydarzenie, ogłaszając to wszem i wobec na swoich profilach „fejsbukowych”. Les Brown, dotychczasowy polityk i członek Izby Reprezentantów w stanie Ohio, zajmuje się ostatnio „sztuką przekonywania” na różnych konferencjach i w programach telewizyjnych. Ten, już dość popularny „spec od motywacji” stosuje starą wypróbowaną sztuczkę wciskania w umysły słuchaczy fałszywego założenia już na samym początku swego przemówienia. Posłuchałem jednego z ostatnich jego wystąpień w Chicago pod chwytliwym tytułem „It’s possible” (To jest możliwe). W tym konkretnym wystąpieniu, mówca użył już w 4 minucie godzinnego przemówienia znanego tutaj przykładu zwanego jako teoria „Four minutes mile”, czyli pokonanie jednej mili w czasie poniżej czterech minut. W kwietniu 1954 roku, sportowiec Roger Bannister dokonał rzeczy uważanej dotychczas za niemożliwą i pokonał granicę czterech minut w biegu na jedną milę. Les Brown w swoim przemówieniu używa tego przykładu, aby pokazać, że jeśli uwierzysz w to, co dotychczas było niemożliwe, to stanie się możliwe. Do chwili obecnej – mówca przekonuje z cała mocą słuchaczy – 20 tysięcy biegaczy pokonało już tę barierę dzięki temu, że uwierzyli w to, iż jest to możliwe. Nie powiedział jednak, że pokonanie tej granicy czasu było możliwe dzięki treningom, a nie wierze. Nie słyszałem jeszcze, aby dobry sportowiec, zamiast treningu na bieżni, ćwiczył wmawianie w siebie, że skoro inni to zrobili, on tez tego dokona. Mówca motywacyjny, po wmówieniu swoim słuchaczom fałszywej przesłanki, dalej już buduje swoje teorie, które z ogromnym entuzjazmem są wchłaniane w umysły chętnych pokonywania barier niemożliwości. Głównym celem, do jakiego stara się przekonać słuchaczy, to uzyskanie bogactwa, wysokiej pozycji, popularności. Ludzie płacą za możliwość uczestniczenia w takiej sesji, i z pewnością bogatszym materialnie po takim spotkaniu jest mówca, pozostali uczestnicy, w zależności od sprzyjającego im szczęścia. W Polsce, spotkanie się ze wspomnianym „motywatorem”, będzie możliwe, po wykupieniu wcześniej biletu.
Zadam kolejne pytanie - Jakim motywem kieruje się człowiek, aby przyjąć dar zbawienia?
Niektórzy ewangeliści starają się przekonywać słuchaczy, że przyjmując Jezusa, uwolnią się od życiowych problemów, chorób i innych nieszczęść, jakie nękają ludzkość. Nigdzie w Biblii nie znajdziemy podstawy do takiego motywowania. Wręcz odwrotnie, po przyjęciu daru nowego życia, zacznie się walka z przeciwnościami, jakich nie znaliśmy poprzednio, ponieważ są natury duchowej. Dlatego często nie wspomina się o tym osobom namawianym do uwierzenia. Ewangelia sukcesu cieszy się większym posłuchem, niż ewangelia wyrzeczeń. A Jezus powiedział: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną, bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?” (Mat. 16:24,26).
Są sytuacje, gdy słuchacz ewangelii, będąc zachęconym obietnicami wspaniałego życia z Jezusem, „zaraz z radością je przyjmuje, ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy” (Mat. 13:20,21). Tak dzieje się, gdy ktoś zostanie zmotywowany oddziaływaniem na podświadomość, lecz później, gdy będzie musiał świadomie zareagować na pojawiające się trudności i walkę z przeciwnościami, zgorszy się i odejdzie. Takie działanie motywacyjne jest już manipulacją.
Podam jeszcze dwa biblijne przykłady motywacji, która miała wpływ na uwierzenie w ewangelię, jaka była zwiastowana przez apostołów.
Gdy na skutek prześladowań młodego Kościoła w Jerozolimie uczniowie rozproszyli się po okolicy, Filip dotarł z ewangelią do Samarii. Działy się tam wielkie znaki i cuda, tak że wielu uwierzyło, a wraz z nimi czarnoksiężnik Szymon. Coś musiało go przekonać do podjęcia tak ważnej decyzji, aby uwierzyć i dać się ochrzcić. Musimy pamiętać, że był on człowiekiem lubiącym popularność i poklask wśród ludzi. Myślę, że jego motywem przyjęcia nowej nauki, była chęć zdobycia pozycji, aby móc mieć wpływ na innych w nowym środowisku. Czytamy w Dziejach Apostolskich - „A gdy Szymon spostrzegł, że Duch bywa udzielany przez wkładanie rąk apostołów, przyniósł im pieniądze, i powiedział: Dajcie i mnie tę moc, aby ten, na kogo ręce włożę, otrzymał Ducha Świętego” (DzAp. 8:18,19). Apostoł Piotr, który przybył do Samarii, na wieść o powstaniu nowego zboru, aby modlić się o dar Ducha Świętego, rozpoznał motyw, jakim kierował się Szymon i powiedział, szokując innych: „Niech zginą wraz z tobą pieniądze twoje, żeś mniemał, iż za pieniądze można nabyć dar Boży. Co się tyczy tej sprawy, to nie masz w niej cząstki ani udziału, gdyż serce twoje nie jest szczere wobec Boga. (w. 20,21).
Inny przykład, pozytywny, znajduje się na samym początku historii Kościoła. Gdy Piotr wygłaszał swoje pierwsze kazanie, nad którym nie pracował, układając jego treść, Ducha Święty wkładał słowa ewangelii w jego usta. Wówczas słuchacze, zmotywowani przekonywującą mocą Ducha, że jako grzesznicy zginą w ogniu piekielnym, zawołali ze skruszonymi sercami: „Co mamy czynić, mężowie bracia?” (DzAp. 2:37).
Co motywuje współczesnych słuchaczy ewangelii? Obietnica pomyślnego i szczęśliwego życia, czy potrzeba ratowania swojej duszy?
|