Wygodny kościół |
Autor: Henryk Hukisz | |||
sobota, 21 maja 2016 22:00 | |||
Jak już wcześniej wspomniałem, chcę obecnie poświęcić więcej uwagi obrazowi współczesnego kościoła. Celowo piszę „kościół” z małej litery, ponieważ dla mnie Kościół, który jest Ciałem Jezusa Chrystusa, jest niezmieniającym się organizmem, pulsującym Bożym życiem. Takiego Kościoła poszukują ludzie zagubieni w życiowych problemach i związani śmiertelnymi więzami grzechu. Żadna inna organizacja nie jest w stanie skutecznie pomóc człowiekowi, bez względu na czas, w jakim żyje. Dla mnie obraz Kościoła, jaki namalował słowami w księdze Dziejów Apostolskich Łukasz, jest wzorem, do jakiego odnoszę to, co widzę obecnie. Dziś znalazłem w internecie zaproszenie do jednego z błyskawicznie rozwijających się kościołów w Stanach Zjednoczonych. Czytam w nim taką zachętę: „Z radością przedstawiamy ci coś, co jest pełne realnych ludzi, żyjących w realnym świecie, służących realnemu Bogu ... coś, co jest właściwe w celu zrozumienia i skierowania potrzeb naszej kultury bez poświęcania na to mocy Bożej.” Kilka zdań dalej jest wyjaśnienie: „Wierzymy, że kościół powinien być przyjemnym doświadczeniem, dlatego stworzyliśmy zwyczajne i komfortowe warunki, abyś mógł wziąć kubek kawy Starbucks, zrelaksować się i być sobą.” Nic więc dziwnego, że w krótkim czasie ten kościół powiększył się z kilkudziesięciu członków do pięciu tysięcy. Historia rozwoju Kościoła w pierwszym wieku przedstawia nam nieco inny obraz. Apostoł Paweł i Barnaba, kiedy już dotarli z Ewangelią do wielu miejscowości, wracając z pierwszej podróży misyjnej zatrzymywali się w powstałych już zborach „utwierdzając dusze uczniów i zachęcając, aby trwali w wierze, i mówiąc, że musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego”(DzAp. 14:22) Można by dziś powiedzieć, że dużo łatwiej byłoby przechodzić przez wiele ucisków z kubkiem kawy Starbucks, czyż nie? Pan Jezus, a Kościół jest Jego Ciałem, wiedział dokładnie co czeka tych, którzy uwierzą w Niego i pójdą Jego śladem. Dlatego powiedział: „I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mego, ale kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mat. 10:22) On nie tylko zapowiedział, jak świat będzie traktować Jego uczniów, lecz On sam doświadczył odrzucenie i nienawiść, zapewniając Swoich uczniów – „Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził”(Jan 15:18) Niedawno zostałem zapytany o to, jak wygląda sytuacja w kościołach w Stanach Zjednoczonych. Pytanie to było wyrazem troski o to, co dociera obecnie stąd do polskich zborów. Znam tę troskę z własnego doświadczenia z czasów, gdy służyłem w kraju w zborach, a często z racji znajomości języka angielskiego, towarzyszyłem gościom z tej strony oceanu, którzy odwiedzali nasze zbory. Zdarzało się, że nauka i praktyki, jakie często przywozili przygodni kaznodzieje, były nie do przyjęcia. Musiałem nieraz przerywać tłumaczenie, lub odmawiać pomocy w tłumaczeniu, ponieważ w moim sumieniu nie zgadzałem się z treścią albo formą przekazu. Wiem, że obecnie dzieje się to samo, a moją obawą jest, że niewielu dziś pastorów odpowiedzialnie potraktuje gości, którzy przywożą nowinki, objawienia i jedynie skuteczne metody powiększania zborów. Oto przykład, kilka dni temu odpowiedziałem na wpis zatroskanego pastora FB, który napisał, kończąc swoje krótkie przemyślenia nad poszukiwaniem skutecznej metody budowania kościoła: „A mówiąc całkiem odważnie, nie interesuje mnie budowanie Kościoła metodami z I w. n.e.! Taka społeczność byłaby hermetyczna i niezrozumiała dla ludzi poza nią” :-) Do tej uwagi napisałem, jako mój komentarz, werset mówiący o metodzie z I wieku, jaką stosował Apostoł Paweł – „Nie odważę się bowiem mówić o czymkolwiek, czego Chrystus nie dokonał przeze mnie, aby przywieść pogan do posłuszeństwa słowem i czynem, przez moc znaków i cudów oraz przez moc Ducha Świętego, tak iż, począwszy od Jerozolimy i okolicznych krajów aż po Ilirię, rozkrzewiłem ewangelię Chrystusową”(Rzym. 15:18,19) Uważam, że Kościół nie może zmieniać ani szukać innej metody zwiastowania Ewangelii, gdyż przestanie być Ciałem Chrystusowym, a stanie się jedynie ludzką organizacją dobroczynną, lub klubem wzajemnego uprzyjemniania sobie życia. Oczywiście, zmieniają się techniki zwiastowania, należy wykorzystywać wszelkie dostępne środki przekazywania poselstwa, jak internet, radio, telewizja, drukowanie materiałów itp. Przeczytałem kiedyś aforyzm, który dobrze ilustruje mój temat – „Bóg umieścił kościół w świecie, lecz diabeł stara się umieścić świat w kościele”. Jest w tym wiele prawdy, diabeł będzie robić wszystko, co potrafi, aby wprowadzić świat do kościołów. Z pewnością, będzie więcej chętnych aby przyjść do takiego wygodnego kościoła, aby w dobrym i wesołym towarzystwie wypić darmową kawę, niekoniecznie Starbucks. Dlatego bardzo często w amerykańskich kościołach zachęca się ludzi do odwiedzania słowami „to have a fun”. Już dzieci oswaja się z taką ewangelią, a nauczyciele na lekcjach biblijnych mają „robić fun” i opowiadać historie bez czytania tekstu z Biblii. Chciałbym na zakończenie podać werset budujący, pełen nadziei, gdyż zgodnie z tym, co powiedział Jezus, który jest Głową Ciała, Jego Kościół jest niezniszczalny – ja „zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go.” (Mat. 16:18) Diabeł nie ma wielkiej szansy na wprowadzanie świata do Kościoła Jezusa Chrystusa, gdyż „jego zamysły bowiem są nam dobrze znane.”(2 Kor. 2:11) Dlatego będę o tym pisać, aby zachęcać w naszej wspólnej wędrówce przez ten świat, by stać wytrwale w wierze, "która raz na zawsze została przekazana świętym."(Juda 4) Gdy będziemy dodawać sobie na wzajem otuchy, z pewnością łatwiej będzie przechodzić przez wiele ucisków, nawet bez kubka kawy, niekoniecznie Starbucks.
|