Niezawodny przyjaciel Drukuj Email
Autor: Donata Maliszak   
piątek, 04 grudnia 2009 00:00

Dobrze jest mieć przyjaciół a przynajmniej jednego, ale za to sprawdzonego. Takiego, który wesprze w trudnych chwilach, pamięta o nas w potrzebie, gotów jest wysłuchać i pocieszyć. Taki niezawodny przyjaciel to prawdziwy skarb.

Zdarzają się jednak w życiu sytuacje, w których nasi przyjaciele nie mogą z nami być, kiedy zmuszeni jesteśmy zostać sami ze swoim bólem, smutkiem czy kłopotem.

Na szczęście jest jeszcze Ktoś, kto oferuje nam swoją przyjaźń. Dla Niego nie ma granic, ani zamkniętych drzwi sali szpitalnej czy więziennej, nie ma cierpienia, którego by nie zrozumiał.

W byłym ZSRR chrześcijanie byli mocno prześladowani przez komunizm, podobnie zresztą jak w innych krajach rządzonych przez ten system. Pewien człowiek za otwarte wyznawanie wiary w Jezusa Chrystusa został zamknięty na wiele dni do tzw. karceru - celi bez światła i kontaktów z ludźmi. Myślano, że ciemność, cisza i samotność złamią go, i sprawią, że wyprze się swojej wiary. Tak się jednak nie stało. Po otwarciu drzwi, prześladowcy musieli być bardzo zaskoczeni, bo mężczyzna nie tylko, nie wyparł się swego Pana, ale jeszcze mocniej trzymał się wiary ponieważ, jak powiedział swoim oprawcom, sam Jezus przychodził do niego. Jezus - jego niezastąpiony Przyjaciel.

Dla małego dziecka najlepszymi przyjaciółmi są kochający rodzice.

Moja sześcioletnia córeczka wie, że ją kocham i chcę towarzyszyć jej w ważnych chwilach. A jednak w jej krótkim życiu zdarzyły się już trudne doświadczenia, które musiała przejść beze mnie.

Czekałyśmy na bolesną biopsję szpiku małej. Tłumaczyłam, że za chwilę zabiorą ją w miejsce do którego nie mogę z nią pójść, choć bardzo bym tego pragnęła. Rozpacz ściskała mi serce, bo wiedziałam, że będzie mnie bardzo potrzebować. Nie mogąc jednak nic więcej zrobić zaczęłam się modlić i prosić Jezusa, żeby poszedł do gabinetu zabiegowego zamiast mnie. Jego stamtąd nie mogą wyprosić - myślałam, ale choć niewidzialny może dać odczuć mojemu dziecku swoją obecność.

Kiedy córka wróciła z zabiegu i poczuła się lepiej, powiedziała: Mamo, Jezus był tam ze mną.

Ten, kto ma Jezusa za przyjaciela, nigdy nie będzie samotny, bo nie ma takich drzwi, które można by przed nim zamknąć, nie ma takiego miejsca na świecie do którego nie mógłby dotrzeć. Kto ma za przyjaciela Syna Bożego nie będzie musiał samotnie przechodzić przez bramę śmierci, a po jej drugiej stronie zobaczy Jego otwarte ramiona.

Warto jest zadzierżgnąć tę przyjaźń i pielęgnować ją, zwłaszcza, że to On sam pierwszy wyciąga rękę do każdego człowieka.