Piekło - wieczne potępienie cz.2 |
Autor: Rene Pache | |||||||||||||||||||||||
niedziela, 03 listopada 2013 05:00 | |||||||||||||||||||||||
5. Sprawdzenie kilku pytań dotyczących piekła a) Czy wieczne piekło przeciwstawia się miłości Bożej? Wspominaliśmy już o bardzo rozpowszechnionym sądzie, według którego Bóg jest za dobry, by karać wiecznie grzeszników. Na samym wstępie musimy tu wyrugować ciężkie nieporozumienie: Nie ma „kochanego Boga”. Słaby, zadumany Bóg, który spędza swój czas wybaczając „cokolwiek” bez ostrej kontroli, jest w rzeczywistości bożkiem. Jest to fałszywy bóg, wynaleziony przez tych, którzy mają upodobanie w swych grzechach i nie znają Boga biblijnego. Pismo Święte objawia Go nam, jako Boga miłości i świętości zarazem. W swej miłości Ojciec ofiarował nam Swego Jedynego Syna, a w swej świętości potępił Go w nasze miejsce (1 Jana 4,8-10; Gal 3,10-13). Kto podepcze Syna Bożego i odrzuca Jego miłość, pozna straszny ogień sądu. „Straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga żywego”. Całe dzieje ludzkości i Izraela ukazują, że Boże sądy są okropne. Bóg uderzający w pokolenie przed potopem, pokolenie Sodomy i Gomory, Egiptu, Babilonu, Jerozolimy, dopuszczający w naszych dniach do śmierci milionów swych stworzeń, zezwalający na zniszczenie dumnej „cywilizacji” „powodzią ognia”, ten Bóg nie jest „kochanym Bogiem”. Jest On po prostu Bogiem, który w swej niepojętej miłości i cierpliwości próbował uratować swe stworzenie, lecz! który pewnego dnia uczyni prawdziwymi swe ostrzeżenia. Jego surowość jest niestety tym większa, im dłużej ludzie naigrywają się z Jego cierpliwości. Piekło będzie tylko kontynuacją tego, co teraz już widzimy tu, na ziemi. Najlepszym dowodem na to, że sąd i skazanie do piekła nie przeciwstawiają się świętej Bożej miłości, jest to, że sam Jezus Chrystus będzie wykonawcą. On sam powie do potępionych po swej lewicy: „Idźcie precz, przeklęci, w ogień wieczny” (Mat. 25,41). Niezbawieni dręczeni będą ogniem i siarką „przed świętymi aniołami i przed Barankiem” (Obj. 14,10). W podobieństwie o powierzonych talentach Jezus mówi: „A tych nieprzyjaciół moich, którzy nie chcieli, bym ja królował nad nimi, przyprowadźcie tutaj i zabijcie na moich oczach” (Łuk. 19,27). W końcu nie zapominajmy również, że Bóg nasz sam jest „ogniem trawiącym” (Hebr. 12,29; 5 Moj. 14,24). W widzeniu Daniela „Jego tron był jak płomienie... I wychodził z Niego długi ognisty płomień” (Dan. 7,9.10). „Pan jest królem, ... Ogień idzie przed obliczem Jego i pożera wokoło nieprzyjaciół Jego” (Ps. 97, 1-3). „Oto Pan przyjdzie w ogniu... płomieniach ognistych... Ogniem dokona Pan sądu” (Iz. 1 66,15.16; zob. Iz. 30,27.28.30; 2 Tes. 1,7.8). Daje to inne wyobrażenie o miłości i sprawiedliwości niż ma je większość naszych współczesnych. b) Czy bezbożni wcześniej lub później zostaną zgładzeni na drugim świecie? Tak twierdzą zwolennicy nauki, zwanej „kondycjonalizmem”. Tylko Bóg - mówią - jest nieśmiertelny (1 Tym. 6,16). Wprawdzie pozwala mieć dział w nieśmiertelności ludziom, lecz pod wyraźnym warunkiem, że oni wierzą. „Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne. Kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim” (Jan 3,36). „Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota” (1 Jana 5,12). Ci sami ludzie dodają, że według Biblii dusza, która grzeszy, musi umrzeć. Według tego dusza ta jest zgładzona na drugim świecie, tak jak ciało jest zniszczone tu, na ziemi. O zagładzie bezbożnych mówi się jako o ich potępieniu i zatraceniu (Obj. , 11,18; Mat. 7,13; 2 Tes. 1,9). Należy bać się tego, „który może ciało i duszę zniszczyć w piekle” (Mat. 10,28). Jeżeli dobrze zrozumiemy Pismo Święte, możemy zaprzeczyć każdemu z tych twierdzeń: 1. Widzieliśmy, że w rzeczywistości tylko Bóg jest prawdziwym życiem, i że daje je tylko Swym wierzącym, gdyż życiem wiecznym jest: poznanie Ojca i Syna (Jan 17,3). Nie znać Boga oznacza głębokie pogrążenie się w duchową śmierć, lecz równocześnie widzieliśmy, że ludzie, którzy umarli „drugą śmiercią”, nie zostali zgładzeni, lecz przeciwnie - dręczeni „dniem i nocą na wieki wieków” (Obj. 20,14.10). 2. Myśl o dalszym życiu duszy jest ogólna i ma miejsce również we wszystkich pogańskich religiach, jakie Grecy włączyli w swoją religię. (To samo dotyczy pojęcia najwyższego Boga, dobra i zła, konieczności ofiary pojednania, sądu na drugim świecie itp.). Biblia jasno uczy, że przez zmartwychwstanie każdy człowiek, zarówno ciało jak i dusza, będzie istniał nadal. Równocześnie Biblia twierdzi, że istnieje zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Jan 5,29; Dan. 12,2). 3. Gdy Biblia wspomina o zagładzie, potępieniu, wyniszczeniu bezbożnych, musimy zrozumieć, jakie daje tym wszystkim wyrażeniom znaczenie. Objawienie mówi o czasie „wytracenia tych, którzy niszczą ziemię” (Obj. 11,18). Jasną rzeczą jest, że bezbożni nie niszczą ziemi. Oni ją psują, czynią nieszczęśliwą i to samo uczyni z nimi Bóg. (To samo greckie słowo „diaphterro” odnajdujemy np. w 1 Tym. 6,5, gdzie przetłumaczone jest jako „nadwerężony”, „zepsuty”). Paweł mówi, że bezbożni otrzymają za karę „wieczne oddalenie od oblicza Pańskiego” (2 Tes. 1,9). Słowo „oddalenie” (w języku greckim: olethros), niekoniecznie zawiera w sobie myśl o zagładzie. (Zob. 1 Kor. 5,5; 1 Tes. 5,3; 1 Tym. 6,9). Tekst ten dodaje, że stan ten będzie trwał na wieki; „Zatracenie” ciała, o którym mówi w 1 Kor. 5,5 nie przeszkadza w cielesnym zmartwychwstaniu bezbożnego, jak i wierzącego. Wspomnijmy o jeszcze jednym wyrażeniu, jakie znajdujemy w Ewangelii Mat. 10,28: „Bójcie się raczej Tego, który może duszę i ciało zniszczyć w piekle”. W języku greckim słowo „apollumi” oznacza równocześnie „zgubić”, i w tym samym rozdziale użyte jest do „zagubionej” owcy z domu Izraela, również do „zgubionej” owcy, „zgubionej drachmy”, „zaginionego” Syna (Łuk. 15,6.9.24). „Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby zbawić to, co zginęło” (Mat. 18,11). Zagubiony syn żył jeszcze przed swoim powrotem, lecz był oddalony, zatracony i nieszczęśliwy. To samo spotyka prawdopodobnie grzeszników w piekle. 4. Sprawdźmy jeszcze znaczenie słowa „zgładzić-zniweczyć”, tak jak użyte jest ono w różnych tłumaczeniach! Rozpocznijmy od Starego Testamentu: 1 Sam. 2,9: „bezbożni muszą zginąć w mroku” (tłumaczenie Lutra). „Bezbożni odchodzą do ciemności” (tłum. Menge). Darby przetłumaczył: „Bezbożni milczą w ciemności”. To samo hebrajskie słowo „damman” odnajdujemy w Jer. 8,4: odejść; Ps. 30,3: zamilkną; Ps. 31,18: milczeć; Job. 30,22: „Każesz mi... ginąć w burzy” (tłum. Menge). Ps. 92,8: „Choć wyrastają bezbożni jak ziele i kwitną wszyscy złoczyńcy, i tak zginą na zawsze”. Menge hebrajskie słowo „shamad” tłumaczy przy pomocy słowa „zagłada” (Jer. 48,8j „Zniszczona będzie równina”). Ps. 94,23: „Z powodu złości wytraci ich” (Zob. również Ps. 101,5: „Tego zniszczę”. Ozeasz 8,8: „Izrael zginął”. Menge słowu „bala” daje znaczenie „pochłonięty”. Jasne, że każdy z tych czasowników wyraża filozoficzną ideę zniszczenia w sensie zakończenia życia doczesnego. Abdiasz 16 jest przytaczany również na dowód idei zagłady. Lecz należy czytać wersety 15 i 16: „Gdyż bliski jest dzień Pana na wszystkie narody. Jak postępowałeś, tak postąpią z tobą... Bo jak piliście na mojej świętej górze, tak będą pić (kielich gniewu Bożego) stale wszystkie narody; pić będą i chłeptać, i będzie z nimi tak, jakby ich nigdy nie było”. Gdy czytamy podobne miejsce w Jeremiasza 25,15-17.27-29, widzimy, że chodzi tu o ziemską zagładę pogan w czasie powtórnego przyjścia Chrystusa. Przejdźmy teraz do Nowego Testamentu: Fil. 2,7: „Wyparł się on samego siebie”. Greckie słowo „keenoo” oznacza dosłownie „opróżnić”. Po „zniszczeniu” się w ten sposób mógł On dokonać dzieła naszego zbawienia. Według innego greckiego wyrażenia (katargeo) zwierzchnicy tego świata muszą „przeminąć”, „zostać zgładzeni”, a Chrystus odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy „zniszczy” wszelką zwierzchność oraz wszelką władzę i moc, włącznie ze śmiercią (1 Kor. 2,6; 15,24.16). Lecz to samo słowo, które tu przetłumaczone było przy pomocy czasowników „przeminąć” lub „zniszczyć”, odnosi się również np. do „grzesznego ciała”, które „unicestwione” zostało na krzyżu (tzn. przez wiarę stało się nieskuteczne), chociaż działa ono jeszcze straszliwie w nas. (Rzym. 6,6). Napisano również, że Jezus przez swoją śmierć odebrał (według innych tłumaczeń: „zniszczył”) diabłu władzę (Hebr. 2,14). My wiemy jednak, że diabeł nawet jeżeli musiał oddać część swych ofiar, nigdy nie zaprzestał działać. Jego „zagłada” polega na rozpadzie jego królestwa i na fakcie, że będzie on dręczony na wieki wieczne w jeziorze ognistym (Obj. 20,10). Luter tłumaczy Hebr. 2,14 w następujący sposób: „aby przez śmierć odebrać moc temu, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabłu”. W ten sposób Pan „zniszczy” również antychrysta, gdy przyjdzie powtórnie. Następnie antychryst będzie cierpiał mękę w piekle jak i diabeł (2 Tes. 2,8; Obj. 20,10). (Zwróć uwagę również na użycie tego samego słowa w Liście do Efezjan 2,14.15: „W Swoim ciele odebrał nieprzyjaciół, mianowicie Zakon” - w tłumaczeniu francuskim: „W ciele swoim zniszczył”. Łuk. 13,7: „Co przeszkadza ono ziemi?”, tzn. „Po co zajmuje ziemię próżno?” 1 Kor. 13,8: „Proroctwa przeminą, języki przeminą, wiedza przeminie”. (Za każdym razem mamy do czynienia z dosłownym znaczeniem: staną się one nieskuteczne i daremne). 5. Z powyższego wynika, że niektóre wyrażenia biblijne, jeżeli występują osobno i wyjęte są z kontekstu, nasuwają pytanie o zagładę bezbożnych. Jednak jesteśmy zmuszeni dać odpowiedź w najwyższym stopniu negatywną na to pytanie, gdy sens tych ważnych wypowiedzi sprawdziliśmy w Biblii. Nauka o zagładzie bezbożnych pozostaje w zupełnej sprzeczności z poprzednio cytowanymi miejscami, które dotyczą wiecznej męki piekielnej. Niektórzy kondycjonaliści są zdania, że rebelianci nie mają sami w sobie już więcej siły, by dalej istnieć: gdy zostają oddzieleni od Boga, gasną. Lecz w tym przypadku najgorsi potępieni musieliby być zgładzeni najszybciej. Mówi się, że najcięższą karą dla potępionych jest zagłada. Lecz czyż ustawicznie nie widzimy, że ludzie sami odbierają sobie życie, by ujść następstwom swych występków? Takie twierdzenie nie ma tedy żadnych podstaw. 6. Kondycjonaliści nie są zgodni co do czasu zagłady, ponieważ nie mogą przytoczyć na to żadnej wypowiedzi biblijnej. Jedni sądzą, że bezbożny przestaje istnieć już przy rozstaniu z ziemią. Byłoby to dokładnie to, czego życzą sobie niewierzący. Jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy! Historia bogacza i biednego Łazarza zaprzecza temu twierdzeniu (Łuk. 16,19,31). Inni przyjmują, że zagłada nastąpi podczas sądu ostatecznego i to w momencie, gdy grzesznicy wrzuceni będą do jeziora ognistego. Widzieliśmy jednak, że to się nie zgadza. Poza tym wielką niesprawiedliwością byłoby, gdyby Kain musiał cierpieć męki tysiąc lat, podczas gdy rebelianci końca Królestwa Tysiącletniego i sam diabeł przebywaliby w miejscu męki tylko kilka chwil. Inni sądzą, że grzesznicy zostaną zgładzeni po spędzeniu określonego dla nich czasu w jeziorze ognistym. Człowiek jest jak dwuroczna roślina, budzi się z grobu jeszcze raz do życia, lecz nie na wieczność. Lecz żaden tekst biblijny nie mówi o określonym czasie w piekle, lecz że tam wszystko jest wieczne. c) Czy pewnego dnia nie zostaną zbawione wszystkie stworzenia? Inna nauka, tzw. nauka odnowienia twierdzi, że po kilku karach, jakich wymagają ludzka grzeszność i Boża świętość, w końcu wszyscy zostaną zbawieni. Pan - powtarza się - jest za dobry, by swe stworzenia, które przez tak krótki okres na ziemi grzeszyły, cierpiały za to wieczność w piekle. Cytuje się: „Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni... aby Bóg był wszystkim we wszystkim” (1 Kor. 15,22.28). „Chrystus został wywyższony, aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią, i aby wszelki Język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca” (Fil. 2,10-11). „Albowiem Bóg poddał wszystkich w niewolę nieposłuszeństwa, aby się nad wszystkimi zmiłować” (Rzym. 11,32). „Upodobał sobie Bóg, żeby... wszystko co jest na niebie i na ziemi, pojednało się z nim dzięki przywróceniu pokoju przez krew krzyża Jego” (Kol. 1,19-20). Oznaczałoby to, że pewnego dnia w samym piekle wszystkie stworzenia, włącznie z diabłem, zwrócą się do Zbawiciela i otrzymają Jego łaskę. Bo - jak twierdzą niektórzy - triumf Jezusa Chrystusa nie byłby zupełny, gdyby jedno jedyne stworzenie - nawet najbardziej zatwardziałe - pozostało w piekle i nie mogło być przywrócone do Niego. E. F. Ströter, jeden z najżarliwszych zwolenników nauki o odnowieniu twierdzi, że Bóg właśnie przez ogień piekielny, śmierć, zagładę i potępienie zbawia w końcu człowieka. Tak rozumiejąc, piekło byłoby rzeczywistym i niewymownie kosztownym dowodem Jego świętej miłości, i Ströter może „dziękować tylko Bogu bez jakichkolwiek ukrytych myśli, wielbić go i czcić z powodu tego piekła... Droga do przywrócenia wszystkich rzeczy nie unika tedy piekła, lecz przechodzi prosto przez nie”. („Die Hölle, ein Erweis der Liebe Gottes” str. 2-4). W takim przypadku zbawienie nie dokonałoby się tylko dzięki krwi Chrystusa, lecz również dzięki oczyszczającym cierpieniom w tym nowym piekle. Petavel-Ollift, przedstawiciel tej samej nauki, pisze: „Szeroka droga, mówi Jezus, prowadzi na potępienie. - Nic, mówią odnowiciele, ona prowadzi również do życia, dłużej, lecz wygodniej niż wąska droga prowadzi ona do tego samego celu” („Le problemie de l'immortalite” str. 168). Pan powiedział o Judaszu: „Lepiej byłoby dla niego, gdyby się nie urodził” (Mat. 26,24). Nie powiedziałby tego, gdyby miał przed sobą szczęśliwą wieczność. Opowiadano również, że baronowa von Krüdener modliła się o nawrócenie szatana. Co pocznie ona tedy z Obj. 20,10? Sprawdźmy jeszcze kilka innych dowodów zwolenników teorii odnowienia! 1. Twierdzą oni, że byłoby rzeczą niesprawiedliwą, skazać na wieczność ludzi, którzy grzeszyli tylko w tym czasie. Musieliby zrozumieć, że grzech jest nieskończenie poważny. Obraża on nieskończoną Osobowość, a z drugiej strony popełniany jest przez człowieka stworzonego na podobieństwo Boga i znajdującego się już w planie wieczności. Grzech pierworodny Adama i krzyż Chrystusa mają nieskończone następstwa (Rzym. 5,17-19). Nauka odnowienia sprzeciwia się ponadto wszystkim miejscom w Biblii, które mówią o życiu wiecznym na drugim świecie. Poza tym łatwo jest, zgodnie z kontekstem Pisma Świętego, całkiem inaczej tłumaczyć miejsca, na które próbuje się powoływać. 2. Aby zrozumieć 1 Kor. 15,22, trzeba przeczytać wiersz 23: Tylko ci „będą w Chrystusie ożywieni... którzy należą do Chrystusa”. Również w nich Bóg będzie wszystkim we wszystkim, podczas gdy ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Niebieskiego (w. 28.50). Paweł mówi, że już teraz „Chrystus jest wszystkim we wszystkim”, lecz pamiętajmy, tylko w łonie prawdziwego zboru, „bo w odnowieniu tym nie ma ani Greka, ani Żyda... ani niewolnika, ani wolnego, lecz Chrystus jest wszystkim we wszystkich”. (Kol. 3,11). 3. Jeżeli w niebie, na ziemi, pod ziemią ugną się wszystkie kolana i wszystkie języki wyznają, że Chrystus jest Panem (Fil. 2,10-11), to nie znaczy to koniecznie, że wszyscy się nawrócą. Podczas pierwszego przyjścia Chrystusa demony były pierwszymi, którzy oznajmili, kim On był, i które Mu były posłuszne (Marka 1,24.27). Nadejdzie również moment, że na drugim świecie wszyscy wrogowie Pana będą musieli zaakceptować Jego władzę i ugiąć przed Nim kolana. Lecz niestety będzie już za późno na ich zbawienie. 4. Można zacytować jeszcze wiele innych miejsc w Biblii, które świadczą o woli Bożej, by zbawić wszystkich ludzi dzięki zupełnie wystarczającej ofierze na krzyżu. (Zobacz jeszcze 1 Tym. 2,4; Jana 2,1-2; 2 Ptr. 3,9; Mat. 18,14 itp.), lecz mimo tego pragnienia, Bóg nigdy nie zmusza siłą do wiary tych, którzy zatwardziałe odrzucają zbawienie. Jezus wołał: „Jeruzalem... ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje... a nie chcieliście!” (Mat. 23,37). Jeżeli dusze ich idą do piekła, to dzieje się to tylko dlatego, że Bóg szanuje ich wolność i ich rebeliancką wolę i nie ofiaruje im żadnego innego zbawienia (Hebr. 10,26.31). Zbawienie otrzymuje się tylko przez wiarę (Rzym. 1,17; 3,22.28 itd.). Na drugim świecie niestety nie można go otrzymać, ponieważ oglądanie następuje po wierze. 5. Według słów Jezusa w Ewangelii Łukasza 19,26, między miejscem męki a miejscem odpoczynku istnieje duża przepaść, tak że wstępowanie i zstępowanie jest wykluczone. Jak mogliby tedy potępieni kiedyś zawitać do nieba? Nauka o odnowieniu jest tak zwodnicza, lecz musimy stwierdzić, że jest niebiblijna. Jej idee o odnowieniu wszystkich rzeczy są bardziej zbliżone do panteizmu. Jeżeli istniałoby zbawienie po śmierci, musiałoby ono się odbyć na dwa sposoby: a) albo ludzie musieliby, że tak powiem, zdecydować się na Chrystusa przymusowo, lecz gdzie byłaby wtedy wolność i jaką moralną wartość miałaby taka decyzja. b) albo byłoby tak, jak na ziemi, i istniałaby możliwość odmowy, lecz po co byłoby to powtarzanie, jak wiele następujących po sobie prób musiałby wytrzymać nieskruszony grzesznik? Nie, cała Biblia mówi nam, że musimy zdecydować się dziś! Jutro będzie za późno. Ostrzeżenie proroków, łzy Jezusa, przestrogi apostołów, namiętna argumentacja Pawła, wstrząsające obrazy Objawienia, wszystko to woła do nas: Dziś! „Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych” (Ps. 95,7; Hebr. 3,7; 4,7). Jak długo jeszcze można powiedzieć: Dziś! Niech nikt z was nie zatwardza serca swego przez oszustwo grzechu! Bóg (w Nowym Przymierzu) ustanowił ponownie jeden dzień: Dziś! „To jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie?” (Hebr. 2,3; 3,7.8; 4,1.7). „Napominamy was... abyście nadaremnie łaski Bożej nie przyjmowali; mówi On bowiem: W czasie łaski wysłuchałem cię, a w dniu zbawienia pomogłem ci. Oto teraz czas łaski! Oto teraz dzień zbawienia!” (2 Kor. 6,1.2). „Wybierzcie sobie dzisiaj, komu będziecie służyć” (Joz. 24,15). „Szukajcie Pana, dopóki można go znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko” (Iz. 55,6). Po dniu zbawienia nadchodzi dzień sądu, a drzwi niebios zostaną zamknięte, tak jak kiedyś drzwi arki. Potem wielu będzie „dążyć do tego, by wejść, lecz nie będą mogli tego uczynić”. Będą oni nadaremnie stukać do drzwi i błagać. Wtedy nawrócą się na swój sposób, gdy zobaczą przed oczyma potępienie. Lecz będzie za późno. Pan powie: „Nie wiem skąd jesteście, odstąpcie ode mnie wszyscy, którzy czynicie nieprawość. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Łuk. 13,24-28; Mat. 25,10-12). Któż, gdy przeczyta te uroczyste wyjaśnienia, odważy się przesunąć swe nawrócenie na później i będzie liczyć na zbawienie po śmierci, którego w rzeczywistości wcale nie ma! Biblia pokazuje nam, że nic nie daje nawrócenie się w chwili, gdy wybija godzina sądu. „Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy rozmyślnie grzeszymy, nie ma dla nas ofiary za grzechy. Lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników... Baczcie, by nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej... żeby nikt nie był rozpustny lub lekkomyślny jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał pierworództwo swoje. A wiecie, że potem, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie uzyskał bowiem zmiany swego położenia, chociaż o nią ze łzami zabiegał (Hebr. 10,26-27; 12,15-17). Skrucha w piekle, płacz i zgrzytanie zębów nic nie pomoże. Tu na ziemi „w czasie łaski” musimy przyjąć ofiarowaną łaskę, zanim nie będzie za późno. d) Co myślimy o czyśćcu Kościół katolicki surowo uczy, że istnieje wieczne piekło, z którego nikt nie może ujść. Lecz dodaje, że między niebem a piekłem istnieje jeszcze miejsce przejściowe, czyściec. Tam idą po swej śmierci wszystkie dusze, które uratowane są przez Jezusa Chrystusa od kary wiecznej, lecz nie są jeszcze wystarczająco czyste, by od razu wejść do nieba. Aby na pewno znaleźć się w raju, najpierw człowiek musi być wyświęcony, a jeszcze dziś odprawiane są msze o spokój duszy za papieży, którzy już od setek lat nie żyją. Wystarczy zapytać Biblii, by stwierdzić, że czyściec jest czczym wymysłem. Wszystkie miejsca, które wyraźnie mówią o zaświatach, ukazują nam tylko dwie możliwości:
Nigdzie nie ma mowy o jakimś trzecim miejscu w zaświatach oprócz piekła i nieba. Te nieliczne teksty biblijne, które się cytuje odnośnie czyśćca, nie odnoszą się doń, lub nie mówią tego, co się w nie wkłada: 1) „W ogniu objawi się, jakie jest dzieło każdego... Jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten poniesie szkodę, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez ogień” (1 Kor. 3,13-15). Chodzi tu o ludzi, którzy są zbawieni, i ustawili swe życie na jednym gruncie, Jezusie Chrystusie (w. 11-12). Paweł mówi tu o nagrodzie, jaką otrzymują dzieci Boże w niebie: ich miłość i gorliwość jest różna, a nawet w niektórych może ich brakować, lecz jeżeli oni mimo to przywiązani są mocno do Zbawiciela, to niezasłużona i bezpłatna łaska Pana przeniesie ich do nieba jak przez ogień. W miejscu tym nie ma mowy o tym, że grzesznik oczyszczony jest przez oczyszczające i odpokutowujące cierpienia. Myśl ta przeciwstawia się całkowicie biblijnym naukom. Tylko cierpienie Chrystusa jest oczyszczające i pokutne. Umarł On ze słowami: „Wykonało się” (Jana 19,30). Człowiek „jest usprawiedliwiony darmo, z łaski Jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie... przez wiarę, niezależnie od uczynków zakonu... Gdy zaś ktoś nie spełnia uczynków, ale wierzy w tego, który usprawiedliwia bezbożnego, wiarę jego poczytuje mu się za sprawiedliwość” (Rzym. 3,24.28; 4,5). Nasze zasługi i nasze uczynki i cierpienia w żaden sposób nie mogą odpuścić naszych grzechów. Jeżeli wierzymy w zupełne przebaczenie na Golgocie, jesteśmy w stanie przez Ducha Świętego dokonywać dzieł, które Go uwielbiają, a które zostaną nagrodzone (Ef. 2,8.10). Za co mielibyśmy także pokutować, jeżeli nasze grzechy, czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją! (Iz. 1,18). „Krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu... a Bóg jest wierny i sprawiedliwy, i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości” (1 Jana 1,7-9). Chrystus przez swoją ofiarę usunął nasze grzechy; i raz na zawsze uświęceni jesteśmy przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa. Sam Bóg nie wspomni nigdy więcej naszych grzechów (Hebr. 9,26; 10,10; 8,12). Według Nowego Testamentu, „święci” nie potrzebują oczyścić się całkowicie dopiero przez czyściec, aby później uroczyście być „wyświęconymi” i wejść do nieba. Są to zwyczajni wierzący, którzy żyją jeszcze na ziemi, jak kiedyś mieszkańcy Efezu, którzy przez upadki i grzechy umarli, lecz teraz zostali wzbudzeni i posadzeni „w okręgach niebieskich” w Chrystusie Jezusie, przez wiarę, i zapieczętowanie Duchem Świętym (Ef. 1,1.13; 2,1.6 itp.). To samo dotyczy świętych w Koryncie (1 Kor. 1,6.11), w Filippi (Fil. 1,1.6), w Kolosach (Kol. 1,2.27) itp. Do czego potrzebowaliby ci wierzący czyśćca? Im, jak i nam wystarczy Jezus Chrystus, bo On może całkowicie zbawić wszystkich, którzy przez Niego przychodzą do Boga. On żyje i zastępuje nas na zawsze. 2) „Pogódź się rychło z przeciwnikiem swoim... abyś nie został wtrącony do więzienia. Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni grosz” (Mat. 5,25). Pan nielitościwego sługi „wydał go katom, żeby mu oddał cały dług (Mat. 18,34). Oba cytaty mówią o surowości ludzkiej sprawiedliwości. Pierwszy ostrzega przed procesami i ich następstwami, które wyraźnie pokazują, że lepiej uniknąć procesu za cenę pokornego pojednania. Tekst o nielitościwym słudze pokazuje, że ziemscy sędziowie również mogą być bez miłosierdzia w nieugiętym wypełnianiu prawa. Również Bóg może okazać się bezlitosny w wykonaniu swego wyroku. Oba te cytaty należy zresztą rozumieć w świetle innych licznych tekstów biblijnych, które określają tylko dwie możliwości w zaświatach i dobitnie mówią o wiecznym piekle. Gdyby myśl o czyśćcu była biblijna, musiałaby gdzieś jasno być wypowiedziana. Jednak tak nie jest. Stoi więc ona w sprzeczności do wszystkich inaczej brzmiących miejsc w Biblii. 3) „A jeśliby kto mówił przeciwko Duchowi Świętemu, temu nie będzie odpuszczone ani na tym, ani na przyszłym świecie” (Mat. 12,32). Jeżeli pewien grzech nie może być odpuszczony na drugim świecie - mówi kościół katolicki - to dowodzi to, że inne grzechy mogą być jeszcze tam odpuszczone. Nasz tekst nie mówi tego w żadnym wypadku. Wierzymy zresztą, że istnieje tylko jeden jedyny niewybaczalny grzech, mianowicie przeciwko Duchowi Świętemu, a który polega na zatwardziałym odrzuceniu Bożej łaski (Mat. 13,13-15; Jana 12,37-40; 16,8.9). Bóg chciałby zbawić cały świat, a Chrystus zmarł za zadośćuczynienie wszystkich grzechów. Jedynym grzechem, który nigdy nie uzyska przebaczenia, jest odrzucenie tego przebaczenia, do którego Bóg nikogo nie zmusza. Wszyscy, którzy idą na potępienie, popełnili ten grzech i nie mogą być uniewinnieni. Oznacza to również zaprzeczenie czyśćca. 4) Ponieważ kościół katolicki nie znalazł w księgach kanonicznych Pisma Świętego żadnej podpory dla swej atakowanej przez reformatorów nauki, był on zmuszony szukać tekstów w żydowskich apokryfach. Następnie na soborze trydenckim w 1546 r. ogłosili te apokryfy jako „kanoniczne”. Według 2 Machab. 12,39-46, Żydzi modlą się i przynoszą ofiary przebaczenia za swych towarzyszy, którzy zginęli w bitwie. Powinno to dowodzić istnienia w zaświatach miejsca, gdzie grzesznicy mogą się całkowicie oczyścić, a modlitwy i msze, które odprawia się za zmarłych, powinny usprawiedliwiać. Dziwne, że czekano piętnaście wieków na to, aby coś takiego podnieść do rangi dogmatu, a następnie gwałtownie ogłoszono za natchnione przez Boga księgi, które dotąd ani przez żydowską synagogę, ani przez chrześcijański zbór nie były za jako takie uznane. Gdy czytamy te księgi, natychmiast przekonani jesteśmy o tym, że są one miernej jakości. Cytowany z nich tekst nie wywiera na nas żadnego wrażenia. Przeciwnie: nie dziwi nas, że przeciwstawia się Pismu. 5) Jeżeli pobudza się wiernych do opłacania mszy i modlitw za dusze w czyśćcu, dochodzi się mimowolnie do niemoralnego postępowania. Czy jest to sprawiedliwe, że niefrasobliwy bogacz, za którego zapłacona jest należna suma, szybciej wyszedł i wszedł do nieba, niż przyzwoity biedak, którego rodzina nie może dać za niego nic? Znamy przypadki, że ludzie przed swą śmiercią przekazują kościołowi w testamencie niesamowite sumy na wieczne msze za spokój ich duszy. Zresztą gdzie można znaleźć w ewangeliach dowód na to, że za pieniądze można otrzymać coś, co jest czystym darem łaski? Zacytujmy lepiej kilka miejsc, z których wynika, że wieczne zbawienie jest łaską, którą otrzymujemy całkowicie bezpłatnie: „Nuże, wszyscy, którzy macie pragnienie, pójdźcie do wód... bez pieniędzy i bez płacenia” (Iz. 55,1). „Darmo wzięliście, darmo dawajcie” (Mat. 10.8). „Wszystko jest gotowe, chodźcie na wesele” (Mat. 22,4). Wstępu na taką biesiadę na pewno nie trzeba opłacać. „Niech zginą wraz z tobą pieniądze twoje, żeś mniemał, iż za pieniądze można nabyć dar Boży” (Dz. Ap. 8,20). „Są usprawiedliwieni darmo, z łaski Jego... (Rzym. 3,24). „Darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie” (Rzym. 6,23). „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar” (Ef. 2,8). „Wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem zostaliście wykupieni... lecz drogą krwią Chrystusa” (1 Ptr. 1,18.19). Gdy Pan z nieba mówił, rzekł w Objawieniu: „Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota” (Obj. 21,6). „A ten kto pragnie, niech przyjdzie, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota” (Obj. 22,17). Zaprawdę, wielbijmy Pana za Jego niewypowiedziany dar i dziękujmy Mu za Jego obietnicę: „Kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota” (Jana 5,24). W obliczu tak wymownej mowy - i również wymownego milczenia Pisma Świętego - zadrżyjmy przed śmiertelnym niebezpieczeństwem, do jakiego prowadzi dusze nauka o czyśćcu. Wielu ludzi rozumie, że nie są oni wystarczająco święci, by wejść do nieba. Nie uważają się oni również za tak złych, by zasłużyć na piekło. Pocieszają się więc tym, że pobyt w czyśćcu wystarczy, by się uporządkować, i w związku z tym przekładają decyzję nawrócenia się do Boga na drugi świat i zaniedbują tu, na ziemi, jedynego zbawienia, jakie ofiarowano im kiedykolwiek, mianowicie oczyszczenia z grzechów przez wiarę w krew Chrystusa i całkowitą zmianę swego życia. Umierają bez zbawienia i z zamkniętymi oczami rzucają się na potępienie. W naszych dniach nawet wielu protestantów pozwala się zwieść tej zgubnej omyłce. Wprawdzie nie nazywają jej czyśćcem, lecz w gruncie rzeczy wychodzi na to samo. Nie wierzą dłużej w wieczne piekło, lecz są przekonani, że po okresie oczyszczenia wszyscy wejdą do nieba. Módlmy się, aby nie powiększyła się liczba tych, którzy przez wszystkie dni żyją wspaniale i w uciechach, a jednego dnia obudzą się na wieczność w miejscu męki (Łuk. 16,19-23). Taki stan jest tak tragiczny, że czujemy się zobowiązani - nie wszczynając kłótni - głosić to nasze ostrzeżenie na cały świat. e) Co rozumiemy pod pojęciem przedsionek niebiański (raj)? Według katolickiego katechizmu, jest to miejsce, gdzie na wieczność idą zmarłe nie chrzczone dzieci. Jezus powiedział, że człowiek może wejść do Królestwa Bożego tylko wtedy, gdy zrodzi się z wody i ducha. Zdziwionemu Nikodemowi dodaje, że życie wieczne otrzymuje się tylko przez wiarę i że należy się na nowo narodzić (Jan 3,5.9.16). (Zobacz Jan 5,24; 1,13). Natomiast kościół katolicki uczy, że dopełnienie chrztu zapewnia nowonarodzenie już nieświadomemu dziecku. Dzieci, które zmarły nie ochrzczone, nie mogą tedy nigdy pójść do nieba. Katechizm dodaje: „Lecz wolno przyjąć, że nie idą one do piekła. Jest to zdanie św. Augustyna, które jest ogólnie przyjęte i nauczane przez nauczycieli kościelnych jako prawdopodobne. Są one w miejscu przejściowym, przedsionku niebiańskim, gdzie nie oglądają Boga, ale również nie cierpią. Pod takim warunkiem, zdaniem św. Augustyna, ich los przedkładany jest nad nie egzystencję.” (Le Catechisme explique Mgr Cauly, de Gigord, Paryż, str. 306). W powyższym tekście wielokrotnie dowodzi powtarzany tryb i brak twierdzenia biblijnego, że przedsionek niebiański, jak i czyściec powstają tylko w wyobraźni ludzi. Zresztą czym byłoby po tamtej stronie istnienie bez Boga? I czy byłoby odrażająco niemoralne to, że tak straszne istnienie przeznaczone byłoby w wieczności dla tych biednych, niewiernych istot, które z winy swego otoczenia nie zostały ochrzczone? Z drugiej strony, kościół jest mniej surowy w stosunku do dorosłych. Wprawdzie mówi, że chrzest konieczny jest do zbawienia tych, którzy znają chrześcijaństwo, i lecz o dorosłych, którzy uwięzieni są jeszcze w ciemnościach pogaństwa, mówi: „Będą oni i sądzeni według swych uczynków. Bóg nie będzie wymagał od nich chrztu, którego nie znają; a jeżeli wypełnią swoje obowiązki zgodnie z sumieniem i swą religią, mogą zostać zbawieni”. Na szczęście tego typu niedopuszczalna niesprawiedliwość nie jest potwierdzona w Piśmie Świętym. Przeciwnie! Widzimy, że według Biblii każdy sądzony będzie na podstawie swych uczynków i światła, jakie otrzymał (Rzym. 2,12; Obj. 20,12). Ludzie nie mają żadnego usprawiedliwienia „dlatego, że poznawszy Boga, nie uwielbili Go jako Boga i nie złożyli Mu dziękczynienia” (Rzym. 1,20.21). „Kto grzeszy, czyni bezprawie” (1 Jana 3,4). Tak więc małe dzieci nie otrzymały ani i „światła”, ani możliwości działania. Wprawdzie od narodzenia mają grzeszną naturę, która pewnego dnia doprowadziłaby do złego użycia ich woli (Ef. 2,3), lecz jak długo nie obudzona jest ich świadomość i jak długo nie mogą łaski ani przyjąć, ani i odrzucić, Pismo Święte nie określa ich oczywiście i odpowiedzialnymi. Jezus powiedział, że musimy być jak dzieci, by wejść do Królestwa Niebieskiego (Mat. 18,3). Czy nie jest to dziwne, że właśnie ci jedynie niewinni pomiędzy nimi na wieki powinni być wyłączeni z Królestwa niebieskiego? Dziękujmy Bogu za pewność, że sam dobry Pasterz weźmie na swe ramiona najdelikatniejsze ze Swych owiec. f) Czy ewangelia nie była głoszona umarłym? Pod tym względem musimy sprawdzić dwa teksty Piotra: 1. „Gdyż i Chrystus raz za nasze grzechy cierpiał... w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu. W Nim też poszedł i zwiastował duchom będącym w więzieniu, które niegdyś nie wierzyły, gdy Bóg cierpliwie czekał za dni Noego, kiedy budowano arkę” (1 Ptr 3,18-20). Nasuwa się pytanie, czy tekst ten (jeden z najtrudniejszych w Piśmie Świętym) ma na myśli działania Chrystusa w krainie umarłych w okresie między Jego śmiercią a Jego zmartwychwstaniem. Czyżby głosił Swe poselstwo duszom Starego Przymierza, które aż dotąd nic nie wiedziały o Ewangelii? Lecz dlaczego tedy Piotr mówi, że kazanie to zwrócone było tylko do rodzaju ludzkiego okresu potopu? Bardziej do przyjęcia wydaje nam się inne i wyjaśnienie. Zamiast „On poszedł”, równie dobrze można przetłumaczyć „On był poszedł”, lub zgodnie z tłumaczeniem Lausanne'a: „Chrystus został ożywiony przez ducha, przez którego On kiedyś zwiastował również duchom w więzieniu, tym, którzy byli zbuntowani, gdy za dni Noego Bóg cierpliwie czekał, kiedy budowano arkę”. Można sądzić, że Piotr robi aluzję do tego, że Chrystus za czasów Noego chciał pośredniczyć, by - jeżeli to możliwe - uratować jeszcze zagrożonych potopem niewierzących. Takie działanie nie byłoby dziwne, gdyż Stary Testament wielokrotnie już pokazywał nam Jezusa Chrystusa w działaniu. Na przykład brał On udział w stworzeniu świata, patriarchom ukazał się jako Melchizedek i Anioł Pański (1 Moj. 14,18-20; Hebr. 7,2-3). Lecz mógł On przemówić do ludzi z okresu potopu w inny sposób. Piotr na początku swego listu mówi, że dawni prorocy przepowiadali przez Ducha Chrystusowego, który był w nich (1 Ptr. 1,10.11). Również Noego określa „kaznodzieją sprawiedliwości” (2 Ptr. 2,5). Bez wątpienia chce on powiedzieć w tekście, który nas zajmuje, że Duch Chrystusowy przekazywał poselstwo niewierzącym tamtego okresu przez Noego tym, którzy teraz są w więzieniu. Najprawdopodobniej chodzi tu o coś, co przeminęło; w tym tekście nic nie pozwala twierdzić, że Ewangelia głoszona jest na drugim świecie. 2. Jak należałoby tedy wyjaśnić następujący tekst? „Zdadzą oni (ci, którzy oczerniają chrześcijan i bluźnią) sprawę Temu, który gotów jest sądzić żywych i umarłych. W tym celu bowiem i umarłym głoszona była Ewangelia, aby w ciele osądzeni zostali na sposób ludzki, ale w duchu żyli na sposób Boży” (1 Ptr. 4,4-6). W czasie Swego powtórnego przyjścia Chrystus dokona obrachunku z całą ludzkością, ze zmarłymi, którzy zostaną wzbudzeni i z żywymi, których znajdzie jeszcze na ziemi. Również umarli ponoszą odpowiedzialność, gdyż głoszona im była Ewangelia. Lecz ten tekst nie mówi, gdzie i kiedy, a my przyjmujemy, że podczas ich życia na ziemi. Najprawdopodobniej chodzi tu o coś przyszłego, a Piotr nie mówi, że Ewangelia głoszona jest umarłym teraz, ani że będzie to miało miejsce później. Cały ten problem nie dotyczy nas zresztą bezpośrednio: Bo kto usłyszał Ewangelię (jak my wszyscy, którzy czytamy te wiersze), nie ma usprawiedliwienia przed Bogiem i nie będzie miał żadnych widoków na uzyskanie zbawienia po śmierci. „Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy, nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników... straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga żywego” (Hebr. 10,26-27,31). g) Czy będziemy mogli być szczęśliwi w niebie, gdy pomyślimy o potępionych w piekle? Wielu przekonanych jest o tym, że w niebie nie będą mogli znaleźć odpoczynku, gdy nie odnajdą tam wszystkich, których kochali na ziemi. By odpowiedzieć na to pytanie, zwróćmy się ponownie do Pisma Świętego. 1. W niebie będziemy w ten sam sposób szczęśliwi, jak sam Pan. Paweł określa Boga słowem „błogosławiony”, pomimo okrutnej rzeczywistości grzechu, śmierci i potępienia (1 Tym. 6,15). Czy wystarczająco myślimy o strasznej władzy śmierci? Co roku umiera około pięćdziesięciu milionów ludzi, a każdego dnia więcej niż dziesięć tysięcy. Jeżeli istnieje śmierć, może istnieć również piekło. Jeżeli Bóg dopuszcza do śmierci i zarządza sąd, to również muszą je aprobować obdarzeni Jego Społecznością. 2. Z drugiej strony, Bóg uroczyście zapewnia, że otrze wszelkie łzy z oczu naszych (Obj. 21,4; 7,17). Wszelkie smutki i kłopoty usunięte będą z naszych serc. 3. Wydaje się pewną rzeczą, że na drugim świecie wybrani nie będą mieli nic wspólnego z potępionymi. Już tu, na ziemi, nowo narodzeni wierzący stają się dziećmi Bożymi i mają udział w boskiej naturze. Wkrótce będą nawet podobni do Pana (1 Jana 3,1-2). Natomiast bezbożni uczynią „nawrócenie” w stronę przeciwną i przez grzech staną się dziećmi diabła, i będą podobni do swego ojca (1 Jana 3,8). „Staną się ohydni, jak to, co ukochali” (Oz. 9,10). Jezus, gdy mówi o Judaszu, to nie mówi, że miał on w sobie diabła, lecz że jest diabłem (Jana 6,70). Gdy Pan oddziela sprawiedliwych od niesprawiedliwych, porównuje ich do kozłów i owiec, to znaczy do zwierząt, które nie są tego samego rodzaju... I niesprawiedliwych posyła w wieczny ogień, który przygotowany jest dla szatana i jego aniołów (Mat. 25,32.41). W ten sposób przedstawia bezbożnych za równych diabłu. Czy to nie straszne? Paweł mówi, że już tu, na ziemi, nie ma żadnej społeczności między sprawiedliwym a niesprawiedliwym, między światłością a ciemnością, świątynią Boga (to jesteśmy my) i bożkami, między Chrystusem i Belialem (szatanem) (2 Kor. 6,14-17). Jak duże będzie dopiero rozdzielenie na drugim świecie, gdzie dokona się przemiana jednych na obraz Boga, drugich na podobieństwo szatana! Na pewno wtedy wiele ziemskich związków zostanie rozwiązanych. 4. Kiedy będziemy w niebie, będziemy w doskonały i wyłączny sposób kochać Boga; jak moglibyśmy jeszcze być przywiązani do tych, którzy do końca pozostali Jego wrogami? Wtedy wypełni się po raz ostatni słowo Jezusa: „Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien... Jeśli kto przychodzi do mnie i nic ma w nienawiści ojca swego i matki i żony i dzieci i braci i sióstr... nie może być uczniem moim” (Mat. 10,37; Łuk. 14,26). 6. Zakończenie Nawet bardzo krótki przegląd wszystkich miejsc w Biblii, które zajmują się piekłem, przygnębia nas. Zgodnie z tymi tekstami zmuszeni jesteśmy przyznać, że wieczna męka jest straszliwą rzeczywistością. Nie twierdzimy, że możemy rozstrzygnąć wszystkie te poważne pytania, które pociągają za sobą tak straszne twierdzenie. Jednak uważamy, że możemy jeszcze dodać co następuje: a) Bóg później nauczy nas rozumieć, co jeszcze teraz o Jego sądach jest nierozumiane Oczywiście, na ziemi niemożliwe jest całkowite i prawdziwe zrozumienie Boga: „Jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak drogi moje są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż, myśli wasze” (Iz. 55,9). Ja nie jestem w stanie zrozumieć Boga, Stwórcę: Jego dzieła są nieskończone, i moje oko nie może ich objąć, a tym bardziej mój rozum objaśnić. Nie potrafię również zrozumieć Boga, Zbawiciela: Jak niepojęta jest Jego miłość i niewyobrażalne Jego miłosierdzie! Jak mógłbym tedy zrozumieć najwyższego Sędziego! Jak mówi Paweł? „Jakże niezbadane są wyroki Jego i niewyśledzone drogi Jego!” (Rzym 11,33). Kiedyś nadejdzie chwila, że poznamy tak, jak jesteśmy poznani (1 Kor. 13,12). Wtedy to, co jeszcze teraz w planie Bożym wydaje nam się niezrozumiałe, zostanie nam całkowicie objaśnione. Wszystko, co Bóg czyni, całkowicie odpowiada Jego bezwarunkowej świętości, sprawiedliwości i miłości. „Gdyż prawo musi pozostać prawem i za nim opowiedzą się wszyscy prawego serca” (Ps. 94,15). „Pan zastępów będzie wywyższony przez sąd, a święty Bóg okaże się świętym przez sprawiedliwość” (Iz. 5,16). „Poznają, że Jezus jest Panem, gdy dokona na nim sądów i dowiedzie na nim swojej świętości” (Ezech. 28,22). Podziwiamy wielokrotnie wielką cierpliwość, z jaką Bóg znosił „naczynia gniewu”, przeznaczone (przez same siebie) na zagładę. Wielbimy Go, że objawił „bogactwo chwały na naczyniach zmiłowania, które uprzednio przygotował ku chwale” (Rzym. 9,22.23). Na ziemi jesteśmy jeszcze pośrodku grzechu i w społeczności z tymi, którzy czynią zło. Wiele trudu przysparza nam zaakceptowanie Bożej surowości. Lecz Jan pokazuje nam, że w niebie wszystkie stworzenia będą wielbić Pana za Jego wielkie sądy, a nawet wymagać od Niego: „Panie, sprawiedliwy jesteś Ty, któryś jest i kiedyś był, święty, żeś taki wyrok wydał... Tak, Panie Boże Wszechmogący prawdziwe i sprawiedliwe są sądy twoje... Alleluja! Zbawienie i chwała, i moc Bogu naszemu! Gdyż prawdziwe i sprawiedliwe są sądy jego; osądził bowiem wielką wszetecznicę... I rzekli po wtóre: Alleluja! I dym jej unosi się w górę na wieki wieków” (Obj. 16,5.7: 19,1-3; Zob. Obj. 6,10; 11,17-18; 18,20). Na pewno w społeczności Bożej będzie i nasz głos. b) Tymczasem nie potrzebujemy niepokoić się o naszych zmarłych, gdyż tylko Bóg wie, gdzie oni są Oczywiście, prawdziwie wierzący znany jest swoim braciom. Jego życie i jego słowa powinny zdawać jasne świadectwo jego wiary. Często zewnętrzne pozory oszukują, i być może, że w niebie przeżyjemy niespodziankę pod tym względem. Ktoś, kogo wierzymy, że spotkamy tam w górze, może tam nie być. Innego, o którym nigdy nie myśleliśmy, że go tam spotkamy, ujrzymy tam. Wystarczy moment, by uwierzyć, a my nie wiemy, co wydarzyło się w ostatniej chwili pomiędzy duszą a Bogiem. Ojciec jednego z moich przyjaciół, szanowany kaznodzieja, znał bardzo dobrze pewnego niewierzącego marynarza, który pewnego dnia rzucił się do morza. Gdy był bliski zguby, rzucił się w ramiona Zbawiciela. Z wody wyciągnięto go nieprzytomnego. Gdy ponownie przyszedł do siebie, wyznał, że rzeczywiście się nawrócił. Gdyby pozostał w wodzie, jakże wielu ludzi widziałoby go już w piekle! Nie próbujmy odsłaniać zasłony okrywającej naszych zmarłych. Bóg miłuje ich bardziej niż my, i wie, gdzie oni są, gdyż zna On swoich (2 Tym. 2,19). Zaufajmy Jego sprawiedliwości i miłosierdziu i wytrwajmy w tym do wielkiego dnia, który nam wszystko objawi. Tylko tak nasza dusza może znaleźć spokój. Ponadto nasza troska o naszych zmarłych nie zmieni nic w ich losie. Nie miejmy takiej śmiałości jak pewna kobieta, która powiedziała nam pewnego dnia: „Mój mąż umarł jako niewierzący, jeżeli więc nie będzie go w niebie, i ja nie chcę tam iść”. Mówiąc coś takiego, obrażamy Boga i przedkładamy nad Niego stworzenie. Być może twierdząc tak, jesteśmy w błędzie. Co powiedziałaby owa kobieta, gdyby jej mąż nawrócił się bez jej wiedzy i ona musiałaby sama pójść do piekła? Mężczyzna ten mógłby myśleć podobnie jak bogacz z przypowieści i troszczyć się o to, aby jego bliscy nie musieli przyjść również do niego do piekła (Łuk. 16,27-28). Ponadto nie wolno nam sądzić, że jeszcze kiedyś będziemy mieć możliwość, by nawrócić się w ostatniej chwili. Śmierć może spotkać nas błyskawicznie, a Biblia wielokrotnie mówi o ludziach, że zatwardzili oni swe serca do tego stopnia, że nawet śmierć nie zmusiła ich do uwierzenia (Mat. 13,13-15; Jana 12,39-40). Nie omińmy dnia zbawienia. Na koniec chcemy jeszcze zacytować to, co napisał wielki nauczyciel historii Quizot o swych umiłowanych zmarłych: „Długo usiłowałem wybadać, gdzie oni są. Podczas tych poszukiwań zebrałem tylko ciemności i strach... Od kiedy w wierze schroniłem się w Bogu i do Jego stóp rzuciłem roszczenia mojego rozumu, a nawet zwodzicielskie dążenia mojej duszy, otrzymałem pokój, nawet jeśli wokół mnie była noc. Otrzymałem pewność, gdy poprzestałem na mej nieświadomości”. c) Potępieni byliby w niebie nieszczęśliwi Nienawrócony drży przed Bogiem. Ponieważ odrzucił on Zbawiciela, w Bogu widzi tylko sędziego. Dla Adama i Ewy po grzechu pierworodnym raj nie był już dłużej rajem. Pełni strachu ukrywali się oni przed Bogiem, gdy się On do nich zbliżał (1 Moj. 3,10). Gdyby zatwardziali grzesznicy znaleźli się w niebie, w bezpośredniej obecności Boga, mieliby tylko jedno pragnienie: uciec przed Bogiem tak daleko, jak to tylko możliwe. Wiedzą oni bowiem zbyt dobrze, że „straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga żywego” (Hebr. 10,31). Poza tym wiedzieliśmy, że ta okropna ucieczka jest ich podstawową karą. d) Zaprzeczenie istnieniu wiecznego piekła jest pierwszym krokiem do niewiary i bezbożności Mimo pełnych wagi wypowiedzi Pisma Świętego, bardzo duża liczba tak zwanych chrześcijan nie wierzy w gruncie rzeczy w piekło. We wszystkich czasach diabeł rozprzestrzeniał twierdzenie, że nie ma żadnego piekła. Bóg ostrzegł surowo Adama i Ewę, lecz wąż ich zwiódł: „Na pewno nie umrzecie... otworzą się wam oczy... będziecie jak Bóg” (1 Moj. 3,4-5). Ten sam sprzeciw ma on również dla ludzi naszych czasów. Dla współczesnych nam wygodniej jest nie wierzyć w surowość Boga. Przypuszczają oni - jak widzieliśmy - że bezbożni zostaną zgładzeni (dokładnie tak, jak oni sobie tego życzą), lub że później wszyscy zostaną zbawieni. Jest to pierwszy krok do religijnego liberalizmu. Następnie w swych sylogizmach (wnioskach rozumowych) posuwają się dalej! Ponieważ nie ma piekła, nie potrzebujemy żadnego Boskiego Zbawiciela, który wyratuje nas przed nim. Jezus mógł być tylko zwykłym człowiekiem, synem Józefa, który wystarczał, by pokazać nam drogę, która prowadzi nas do zbawienia człowieka przez człowieka. Czy w ogóle potrzebujemy zbawienia, jeżeli nie ma potępienia? Czy należy dosłownie interpretować Biblię, która uczy nas tak przestarzałych rzeczy? „Nowoczesna mądrość” lepiej wie, jak będzie w zaświatach. Dlatego ci zaprzeczają wiecznej karze, szukają pozabiblijnych dowodów, które opierają się na rozumie i uczuciu: „Bóg miłości powinien... On nie powinien... Jego chwała byłaby większa, gdyby... na Jego miejscu chętnie przebaczylibyśmy... grzech nie jest tak duży... okres próby na ziemi jest tak krótki w porównaniu z wieczną męką... dlatego nie może być piekła, musi istnieć możliwość zbawienia po śmierci”. Szczególnie godne uwagi jest to, że przyjęcie nauki o potępieniu tak, jak uczy o niej Biblia, jest jednym z kamieni probierczych prawdziwej wiary. Jeżeli brakuje jej, cała budowa chwieje się. Dla nas, wierzących, istnieje moim zdaniem tylko jedno pytanie: jeżeli nauka o piekle nie pasuje również nam, to czy ma ona miejsce w Biblii, czy też nie? Odpowiedź na to pytanie znaleźliśmy w wywierającej wrażenie liczbie tekstów biblijnych, a ponieważ Bóg objawił nam to w Swoim Słowie tak dobitnie, musimy ugiąć się przed tym bez zastrzeżeń. e) Realność wiecznego potępienia jest jednym z najbardziej przekonywujących dowodów do głoszenia kazań Gdyby nie było potępienia, gdyby pewnego dnia wszyscy niewierzący - a nawet sam diabeł byli zbawieni, dlaczego zadawalibyśmy sobie tedy tyle trudu, by już przedtem się nawrócić? Gdyby wszystkie dusze musiały kiedyś udać się do swego Zbawiciela, to niech czynią, co chcą! Wszystko będzie dobrze. Lecz jeżeli rzeczywiście grozi im wieczne piekło, nie możemy pozwolić sobie na odpoczynek. Naśladujmy gorliwie swego Pana, który znał otchłań chcącą nas połknąć i zstąpił na ziemię, by nas wyrwać. Brońmy sami siebie, głośmy kazania, napominajmy w porę i nie w porę, błagajmy grzeszników, by się nawrócili, głośmy te prawdy w publicznych miejscach, dniem i nocą módlmy się o to, by jak największa liczba dusz została zbawiona! Jeżeli wierzymy w potępienie, jeżeli siedzimy wygodnie w naszych fotelach, ukorzmy się. Jeżeli wielu tak zwanych chrześcijan pozostaje bezczynnymi, to nie mają oni miłości i nie widzą przed sobą tłumu tych, którzy idą na zatracenie. Naśladujmy Pawła, który mówi: „Biada mi, jeślibym ewangelii nie zwiastował... Mam wielki smutek i nieustanny żal w sercu swoim. Gotów byłem być odłączonym od Chrystusa za braci moich” (1 Kor. 9,16; Rzym. 9,2-3). Wstąpmy w ślady wielkich poprzedników, jak Taylor, Coillowd, Carey i wielu innych, których wołanie milionów tych, którzy idą na wieczne potępienie, posuwało zawsze do przodu! Wtedy w wielki Dzień Pański nie staniemy przed Bogiem sami i nie będziemy mieć krwi grzeszników na swych rękach. f) Czy jesteśmy całkiem pewni, że ujdziemy piekła? Człowiek nie potrzebuje nic czynić, by pójść na zagładę. Jest on grzesznikiem potępionym przez Zakon Boży, wystarczy, że pozostanie takim, jaki jest, by pójść prosto do piekła. Nie potrzeba do tego - jak się często mówi - „zamordować lub ukraść”. „Przeklęty, kto nie wytrwa w pełnieniu wszystkiego, co jest napisane w księdze zakonu” (Gal. 3,10). „Ktokolwiek bowiem zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego” (Jak. 2,10). „Nie ma ani jednego sprawiedliwego... Nic ma bowiem różnicy: Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej” (Rzym. 3,10.23). „Kto nie wierzy w Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży nad nim” (Jan 3,36). Powiedzieliśmy jednak, że Bóg nie żąda niczego więcej, jak uwolnienia grzesznika z ciemności, w które wtrącił go grzech. W swojej miłości ofiarował On swego Syna, abyśmy nie zginęli, lecz musimy, uwierzyć w Chrystusa i przyjąć Go całym sercem w przeciwnym razie pozostaniemy w ciemności. W tym przypadku człowiek idzie na zagładę nie przez swój grzech, lecz dzięki odrzuceniu zbawienia, dzięki swej niewierze. Dlatego na liście tych, którzy idą do piekła, czołowe miejsce zajmują bojaźliwi i grzesznicy (Obj. 21,8). Bojaźliwi, którzy nigdy nie mieli odwagi zdecydować się na Chrystusa i nosić swej hańby. Do tego niewierzący, którzy dobrowolnie odłączyli się od zbawienia i popełnili tym niewybaczalny grzech. A jednak łatwo jest przy Bożej pomocy uniknąć piekła. Chrystus dokonał wszystkiego na krzyżu, i prosi nas tylko, byśmy przyjęli Jego łaską. „Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota” (Obj. 21,6). „Ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota” (Obj. 22,17). Jeżeli potrzebujecie zbawienia, pójdźcie do Tego, który nikogo nie odrzuca. Zdecydujcie się dziś! Bo Biblia potwierdza: Kto chce iść do piekła, idzie do piekła. Kto chce iść do nieba, idzie do nieba! Wy sami jesteście odpowiedzialni za wasze zbawienie. Nie macie widoków na otrzymanie zbawienia na drugim świecie. Przyjmijcie w końcu łaskę! Przyjmijcie zbawienie przez wiarę! „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was, Boży to dar” (Ef. 2,8) Przyjmijcie ten Boży dar i podziękujcie Mu, że zbawił was na teraz i na wieczność! „Kto wierzy w Niego, nie będzie sądzony... Kto słucha Słowa mego i wierzy Temu, który mnie posiał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł z śmierci do żywota” (Jana 3,18; 5,24). „Przeto nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie” (Rzym. 8,1). Skoro tylko otrzymaliście pewność zbawienia przez wiarę, powierza wam Bóg zadanie ratowania innych. „Ciebie więc, synu człowieczy, ustanowiłem stróżem... gdy usłyszysz słowo z ust moich, przestrzeżesz ich w moim imieniu. Gdy mówię do bezbożnego: Bezbożniku, na pewno umrzesz, a ty nic nie powiesz, aby odwieść bezbożnego od jego postępowania, wtedy ten bezbożny umrze z powodu swojej winy, lecz jego krwi zażądam od ciebie. Lecz gdy ostrzeżesz bezbożnego, aby się odwrócił od swojego postępowania, a on się nie odwróci od swojego postępowania, to umrze z powodu swojej winy, lecz ty uratujesz swoją duszę” (Ezech. 33,7-9). „Kto nawróci grzesznika z błędnej drogi jego, wybawi duszę jego od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów” (Jak. 5,20). „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nic zginął, ale miał żywot wieczny” (Jana 3,16). Rene Pache (Tłum. K. Mateja) Tekst pochodzi z czasopisma "Łaska i Pokój" i jest fragmentem książki Rene Pache pt. "Po tamtej stronie".
|