Proroctwa |
Autor: Świątkowski Waldemar | |||
czwartek, 15 marca 2012 00:00 | |||
Od paru lat zauważalny jest wzrost zainteresowania proroctwami. W naszym kraju spowodowane jest to głównie dzięki możliwości coraz łatwiejszego kontaktu ze zborami z byłego Związku Radzieckiego. My możemy pojechać tam, gdy tylko zechcemy, a i goście ze Wschodu nie mają większych problemów, by odwiedzić nasz kraj. Jednym z większych oczekiwań związanych z przyjazdem gości ze Wschodu są proroctwa. Tam służba prorocka jest mocno rozwinięta, prawie każdy zbór ma jednego lub kilku proroków. Zafascynowani mnogością proroctw w tamtych zborach, czekamy podekscytowani na przyjazd proroków, oczekując, co też tym razem Bóg powie? I już w tym momencie pojawia się kardynalny błąd – zamieniamy ważność i znaczenie dwóch rzeczy. Zamiast Słowa Bożego stawiamy na pierwszym miejscu proroctwo. Trzeba to podkreślić – Pan Bóg nigdy nie zamieni pierwszorzędnego znaczenia Słowa! W kwestii nauczania, prowadzenia i objawiania swojej woli nigdy nie zrezygnuje ze Słowa na rzecz proroctwa! - O Słowie czytamy: „Bogiem było Słowo” J1,1. Największe proroctwo nigdy nie było Bogiem. - Zbawcza wiara jest wzbudzana przez Słowo, nie przez proroctwo. - Słowu należy bezwzględnie wierzyć, proroctwa ... należy rozsądzać! Dlaczego? Ponieważ Słowo Boże jest niezmienne na wieki, a proroctwo jest obarczone możliwością błędu (może być wypowiedziane z emocji lub z uczuć czyli z ducha proroka lub nawet z ducha kłamliwego!) Przykłady można było by mnożyć, lecz nie o to chodzi. Czynię to, by – nie pomniejszając znaczenia proroctwa – przywrócić niektórym wierzącym zachwianą pozycję Słowa. Zamiast więc oczekiwać głównie na proroctwo - winniśmy więcej oczekiwać na Słowo. I tu trzeba wspomnieć o zdumiewającej praktyce, która zaczęła się pojawiać w kościele. Praktyce polegającej na tym, że po skończonym nabożeństwie, do proroków ustawiają się długie... kolejki po indywidualne proroctwo! Skąd wziął się ten zwyczaj? Wydaje się, że z niezrozumienia funkcji proroka i opacznym pojęciu działania służby prorockiej w Kościele. Prorok nie jest instrumentem ludu, aby zaspokajać jego pragnienia. Prorok jest narzędziem Bożym i to Duch Święty decyduje, kiedy go użyć. Przeanalizujmy sytuację, gdy przed prorokiem stoi kilkanaście osób, wyczekując na proroctwo. Otóż jest to niezdrowe i niebezpieczne przynajmniej z czterech powodów: Po pierwsze – jest to wywieranie presji na proroka. Na Bogu presji nie da się wywrzeć, na proroku tak. Duch proroka jest poddany prorokowi i przy wywieraniu presji, może on powiedzieć coś, co nie pochodzi od Ducha Świętego lecz z ducha proroka. Takie „proroctwo” zaszkodzi prorokowi i temu, komu jest przekazane. W najlepszym wypadku – będzie całkowicie nieużyteczne. Po drugie – prowadzi to do stopniowego lekceważenia Słowa Bożego. Nie wsłuchujemy się w to, co Bóg chce nam przekazać przez Słowo, nie szukamy odpowiedzi w modlitwie i poście, gdyż wolimy „podane na talerzu” proroctwo. Zarówno pojedynczy chrześcijanie, jak i zbory, które ciężar wytyczania drogi, rozwiązywania problemów i prowadzenia życia przełożą ze Słowa na proroctwa – wchodzą na niebezpieczną ścieżkę i tylko czasu potrzeba, by zeszły na manowce. Dla tych, którzy uprawiają duchowe wygodnictwo powiem – zwróć się z powrotem do Słowa, zrób mu należne miejsce w sercu i w życiu. Po trzecie – lekceważy się jedną z najważniejszych zasad, którą przekazał Bóg, jeśli chodzi o przyjmowanie proroctw – należy je rozsądzać. Bóg dał tą zasadę nie po to, by pomniejszać rolę proroków lub ich lekceważyć. Nie! Bóg wiedział, że pojawią się fałszywi prorocy, więc dał dla zboru ochronę przed nimi. „A co do proroków, to niech mówią dwaj albo trzej, a inni niech osądzają” 1Kor 14,29. Gdzie jest zachowana ta zasada, gdy kolejni ludzie podchodzą, słyszą proroctwo wypowiedziane tylko do nich, i odchodzą? Jeśli uważnie przeczytamy 14 rozdział 1 Listu do Koryntian, zauważymy, że dar prorokowania powinien być używany w zgromadzeniu. Wtedy może prorokować dwóch lub trzech, a pozostali mogą osądzać. Inne sytuacje są niejasne i budzą wątpliwości. I po czwarte - oczekiwanie na proroctwa... Ssanie idzie z dołu (od ludzi) w stronę proroka. To nie jest prawidłowe. Przypomina eon Starego Testamentu. Tam oczekiwano na Słowo od Pana, na proroka. Wtedy było to zrozumiałe, gdyż Bóg w tamtym czasie mówił przez proroków. Ale jakże wiele zmieniło się, gdy posłany został Syn Boży. Przypomnijmy słowa Jezusa: „...a oto tu więcej niż Jonasz (prorok)” Mt. 12,41 Tak, Jezus to więcej niż Jonasz, więcej niż jakikolwiek prorok. To Słowo, które „ciałem się stało i zamieszkało wśród nas” ! J1,14. Słuchajmy więc przede wszystkim Słowa! Ssanie z dołu w górę – od członków zboru w stronę proroka - jest niewłaściwe. Ono wywiera presję na proroka, a wtedy łatwo o błąd. Apostoł Paweł nigdzie nie zachęca Koryntian, by wyczekiwali na proroctwo, by szukali proroctwa. On mówi: „przede wszystkim staraj się o dar prorokowania, a gdy go masz – prorokuj!” Nie mówi ludziom, by wyczekiwali na proroctwa, lecz nakłania ich do modlitwy o dar prorokowania, a gdy już go otrzymają - by prorokowali. To nie ssanie (oczekiwanie) z dołu w górę jest właściwe, lecz wiatr z góry w dół ( od Ducha Świętego – do ludu Bożego). Wtedy prorok nie jest poddany presji, lecz może wyczekiwać na głos Ducha Świętego. Ma swobodę, gdyż mówi tylko wtedy, gdy chce tego Duch Święty a nie, gdy oczekują tego ludzie. Duch Święty prowadzi, prostuje, zachęca również przez proroctwo, jednak jest ono tylko jednym z wielu instrumentów, którym się posługuje. Głębokim moim pragnieniem jest, by każdy zbór był wyposażony w dary Ducha Świętego. W tym, w prawidłowo działający dar prorokowania. Modląc się o to, pamiętajmy – to Słowo wyznacza drogę. Jest jedyne i niepowtarzalne. Ono „jest pochodnią nogom moim i światłością ścieżkom moim”. Ps. 119,105 Wyrokuje Słowo – nie proroctwo! Proroctwa są tylko uzupełnieniem. Służą „ku zbudowaniu i napomnieniu, i pocieszeniu” 1Kor. 14,3 Na koniec powiem o ostatniej rzeczy, która mnie smuci w związku z powyższym . Wiem jaką czcią są obdarzani prorocy, jak się ich szanuje, daje pierwszeństwo we wszystkim, chociaż widzi się ich sporadycznie. Spytam: a co z pasterzami, z nauczycielami, ze starszymi, którzy prowadzą zbór? Z tymi, którzy nie liczą łez, cierpień, czasu spędzonego w modlitwie za rodziny, za dzieci, za chorych? Z tymi, którzy założyli zbór, głoszą Słowo, którzy są ojcami wiary? Pytam „nie aby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć.... bo choćbyście mieli dziesięć tysięcy....” 1Kor. 4,14-15
|