Pomijając omawianie budowlanych pasji i fantazji Heroda, który rozbudową świątyni w Jerozolimie próbował pozyskać sobie przychylność Żydów, odnotujmy jedynie fakt, że Herod Wielki rozchorował się na jakąś tajemniczą chorobę i zmarł wkrótce po narodzeniu Jezusa Chrystusa. Stracił to, czego tak kurczowo się trzymał. A gdy Herod umarł, oto anioł Pański ukazał się we śnie Józefowi w Egipcie, mówiąc: Wstań, weź dziecię oraz matkę jego i idź do ziemi izraelskiej, zmarli bowiem ci, którzy nastawali na życie dziecięcia [Mt 2,19-20]. Oczywiście władzę w Judei szybko podzielono pomiędzy czterech synów Heroda Wielkiego, a prawdziwy Król Izraela, Mesjasz, przyszły Władca ludzkich serc, poszedł dorastać w Nazarecie, aby się spełniło, co powiedziano przez proroków, iż Nazarejczykiem nazwany będzie [Mt 2,23].
Na nowo zaintrygowało mnie dzisiaj owo obsesyjne zabieganie Heroda o tron. Jakże wielu ludzi i dzisiaj 'po trupach' dąży do zdobycia jakiejś pozycji rodzinnej, zawodowej lub społecznej, a potem dwoi się i troi, aby ją utrzymać. Ileż intryg, podejrzeń, zranień i przykrości przy tym ma miejsce! Ileż działania na oślep! Iluż osobom obrywa się rykoszetem! Problem chorobliwego zabiegania o pozycję i wpływy nie omija niestety środowisk ewangelikalnych. Jak grzyby po deszczu pojawiają się ludzie z niezdrowymi ambicjami i próbują pociągnąć ludzi za sobą. Inni z kolei wszelkimi sposobami próbują utrzymać swoje pole wpływów. W obawie o utratę społecznego prestiżu, którym cieszyli się przez lata, blokują proces wyrastania nowych przywódców i dalszy rozwój lokalnych społeczności Kościoła.
'Duch Heroda' może pojawić się wszędzie. W sercu matki, która boi się utraty wpływu na dorastające dziecko. W głowie zbliżającego się do wieku emerytalnego kierownika, który podejrzliwie patrzy na zatrudnionego w firmie młodego inżyniera. W oczach usługującego od lat muzyka zborowego, na widok utalentowanych, nowych osób pragnących włączyć się w służbę muzyczną. W myślach starego kaznodziei słuchającego kazań młodych braci, którym posługa Słowem Bożym idzie znacznie lepiej niż jemu. Herod nie dopuszczał myśli o jakimkolwiek nowo narodzonym królu żydowskim. A przecież mógł Go serdecznie powitać i pobłogosławić, bo Jezus wcale nie przyszedł dybać na stołek Heroda.
Panie Jezu, pragnę ze złej postawy Heroda wziąć przestrogę, aby nie popełnić jego błędów. Od lat obserwuję, że to Ty zmieniasz czasy i pory, Ty utrącasz królów i ustanawiasz królów, udzielasz mądrości mądrym, a rozumnym rozumu [Dn 2,21]. Wiem, że z łaski Twojej jestem tym, czym jestem [1Ko 15,10] i nigdy sam nie muszę bronić swojej pozycji. Pragnę w tym roku, jak nigdy wcześniej, uwypuklić w moim sercu i uczcić ten wielki fakt, że Ty zostawiłeś Tron i przyszedłeś na ziemię jako sługa. Amen.