Właśnie na to chciałbym dzisiaj skierować naszą uwagę. Pomyślmy, jakaż przykrość spotkała Zachariasza! Według obowiązującego wówczas porządku służby kapłańskiej, tygodniowa zmiana w świątyni zdarzała się poszczególnym kapłanom w ciągu roku tylko dwa razy. Posługa przy ołtarzu kadzidlanym, po którym sprawujący ją kapłan wychodził do ludu i wypowiadał błogosławieństwo, mogła się nigdy nie przytrafić, bo przydzielano ją losowo. Zachariasz więc naprawdę miał swój dzień! Lecz oto zaniemówił i nie mógł nawet dokończyć należycie swojej służby. Ta sytuacja wiele daje do myślenia o znaczeniu wiary w życiu człowieka. Bez wiary nie tylko nie można podobać się Bogu [Hbr 11,6], ale z powodu niedowiarstwa można też sporo stracić.
Większość chrześcijan dobrze zna wartość przywileju, jakim jest udział w służbie Bożej. Znać swoje powołanie i mieć stałe miejsce jego realizacji w życiu Kościoła - to jest to! Każdy rodzaj posługi, od kazalnicy po miotłę do zamiatania zborowego podwórza, daje nam ogromną radość i poczucie przydatności dla Królestwa Bożego. Wszakże warunkiem udziału w pracy Pańskiej jest wiara i bezdyskusyjna gotowość do okazywania posłuszeństwa Słowu Bożemu. Czasem nie doceniamy należycie zaszczytu bycia przydatnym dla Pana. Pełniona rola w służbie wydaje się nam zbyt pospolita, a nasz trud na rzecz zboru Pańskiego uznajemy za ciążące nam brzemię. Bądźmy ostrożni, bo Głowa Kościoła nam się przygląda i może nas od służby odsunąć. W jaki sposób?
Czasem - podobnie jak Zachariasz - nagle stracimy zwykłą zdolność fizyczną lub psychiczną do dalszego pełnienia służby. Pamiętam, jak kiedyś w trakcie kazania na parę chwil odebrało mi mowę. Ależ to był dramat! Dużo częściej z odsunięciem od służby jest tak, że sami ją porzucamy. Opuszczamy zbór, znajdujemy sobie jakieś 'lepsze miejsce' ulegając złudzeniu, że jest to nasza suwerenna decyzja. Tymczasem to Bóg pozbawia nas miejsca służby, bo zauważył w nas postawę, przez którą utraciliśmy Jego aprobatę. Bywa, że stanowisko w służbie tracimy w wyniku grzechu i zastosowanej wobec nas dyscypliny nałożonej przez Zbór. Nawet zwykła obojętność na to, co dzieje się w zborze albo krytykowanie zboru oddala nas od służby i sprawia, że tracimy w nim swoje miejsce. Dlatego bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu [1Ko 15,58].
Ojcze, dziękuję za powołanie i ciągle nowe zadania, jakie stawiasz przede mną w służbie i w życiu zboru. Pomóż proszę memu niedowiarstwu, abym zawsze potrafił z wiarą i w posłuszeństwie Twojemu Słowu pełnić przypadającą mi posługę. Wiem już na czym może polegać i jak smakuje strata w służbie duchowej. Pragnę zawsze i natychmiast być gotowy do przyjęcia i wykonania każdego zadania, jakie tylko zechcesz mi zlecić. Również w o okresie zbliżających się świąt chcę się przyczynić do rozsławienia cudowności i znaczenia narodzin Jezusa Chrystusa. Amen.