Stary a nowy krzyż |
Autor: A.W.Tozer | |||
niedziela, 05 lipca 2015 00:00 | |||
Bez wszelkich zapowiedzi i przeważnie niepostrzeżenie do popularnych kręgów ewangelicznych wszedł w naszych czasach nowy krzyż. Jest podobny do starego krzyża, lecz różni się od niego. Podobieństwa są powierzchowne, różnice fundamentalne. Z tego nowego krzyża zaskoczyła nas nowa filozofia życia chrześcijańskiego, a z tej nowej filozofii przyszła nowa technika ewangeliczna: nowy typ spotkań i nowy rodzaj zwiastowania. Ten nowy rodzaj ewangelizacji używa tego samego języka co stary, ale jego treść nie jest taka sama i jego akcenty nie są takie, jak poprzednio. Stary krzyż nie miał nic wspólnego ze światem. Dla butnego Adama oznaczał on koniec drogi. Na nim wykonywał się wyrok wynikający z prawa góry Synaj. Nowy krzyż nie przeciwstawia się rodzajowi ludzkiemu. Jest to raczej przyjaźnie nastawiony kumpel i jeśli rozumieć go właściwie, to jest on źródłem całych oceanów dobrej, czystej uciechy i niewinnych przyjemności. Pozwala on Adamowi żyć bez przeszkód. Jego motywacja życiowa pozostaje niezmieniona. Żyje on w dalszym ciągu dla swoich własnych przyjemności, z tym tylko, że zamiast śpiewać sprośne piosenki i pić wysokoprocentowy alkohol, ma teraz upodobanie w śpiewaniu refrenów i oglądaniu filmów chrześcijańskich. Akcent kładzie się ciągle na przyjemności, chociaż zabawy są teraz na wyższym poziomie moralnym, jeśli nie intelektualnym. Ów nowy krzyż zachęca do nowego, całkiem różnego podejścia do ewangelizacji. Ewangelista nie żąda wyrzeczenia się starego życia, zanim będzie mogło zostać przyjęte życie nowe. Nie zwiastuje on kontrastów, lecz podobieństwa. Stara się przyciągnąć zainteresowanie publiczności przez pokazanie, że chrześcijaństwo nie stawia żadnych nieprzyjemnych żądań, lecz że oferuje to samo, co świat, tylko na wyższym poziomie. Czegokolwiek domaga się hałaśliwie w danym czasie pogrążony w obłędzie grzechu świat, pokazane zostaje przebiegle jako właśnie ta rzecz, którą oferuje ewangelia, tylko że ten produkt religijny jest lepszy. Nowy krzyż nie zabija grzesznika, tylko zmienia jego orientację. Naprowadza go na czystszy i weselszy sposób życia, zachowując jego miłość do samego siebie. Do wojowniczego mówi: "Chodź i walcz dla Chrystusa." Wyniosłemu powiada: "Przyjdź i chlub się w Panu." Żądnemu rozkoszy proponuje: "Przyjdź i rozkoszuj się wspólnotą chrześcijańską." Poselstwo ewangelii naginane jest do aktualnie panującej mody, aby uczynić je atrakcyjne dla publiczności. Filozofia ukryta za tą rzeczą może być szczera, ale jej szczerość nie zapobiega temu, że jest ona fałszywa. Jest fałszywa, ponieważ jest ślepa. Gubi ona zupełnie całe znaczenie krzyża. Stary krzyż jest symbolem śmierci. Jego zadaniem jest spowodować nagły, gwałtowny koniec istoty ludzkiej. W czasach rzymskich człowiek biorący krzyż i ruszający w drogę, rozstawał się z wszystkim na zawsze. Dla niego nie było powrotu. Wychodził naprzeciw swojego kresu. Krzyż nie dopuszczał do żadnych kompromisów, niczego nie modyfikował, niczego nie oszczędzał. Uśmiercał tego człowieka całkowicie i na zawsze. Nie próbował być w dobrych stosunkach ze swoją ofiarą. Działał twardo i okrutnie, a kiedy skończył swoją robotę, człowieka już nie było. Ród Adama znajduje się pod wyrokiem śmierci. Nie ma żadnych ulg ani żadnego wyjścia. Bóg nie może zaakceptować żadnego z owoców grzechu, bez względu na to jak niewinnie i jak pięknie wyglądałyby one w oczach ludzkich. Bóg ratuje człowieka likwidując go, a następnie wskrzeszając go do nowego życia. Ewangelia, która przeprowadza przyjazne paralele między drogami Bożymi a drogami ludzkimi, jest fałszywa z punktu widzenia Biblii i zgubna dla dusz tych, którzy jej słuchają. Wiara Chrystusowa nie przebiega równolegle do świata, lecz przecina go. Przychodząc do Chrystusa nie podnosimy swojego starego życia na wyższy poziom, lecz pozbywamy się go na krzyżu. Ziarno pszenicy musi wpaść w glebę i umrzeć. Głosząc ewangelię nie możemy uważać się za rzeczników pojednania i ustanowienia dobrych stosunków między Chrystusem a światem. Nie wyobrażajmy sobie, że powołani jesteśmy, by uczynić Chrystusa możliwym do przyjęcia przez wielki biznes, środki masowego przekazu, środowiska sportowe lub współczesne szkolnictwo. Nie jesteśmy dyplomatami, lecz prorokami, a treścią naszego poselstwa nie jest kompromis, lecz ultimatum. Bóg oferuje życie, ale nie poprawione stare życie. Życie, które On oferuje, to życie powstające ze śmierci. Ono znajduje się zawsze po tamtej, przeciwnej stronie krzyża. Ktokolwiek chce je posiąść, musi poddać się egzekucji. Musi zaprzeć się samego siebie i przyjąć sprawiedliwy Boży wyrok przeciwko sobie.Co oznacza to dla jednostki, dla potępionego człowieka, który znajduje życie w Chrystusie Jezusie? Jak należy tę teologię przenieść do konkretnego życia? Po prostu, on musi upamiętać się, pokutować i wierzyć. On musi porzucić swój grzech, a potem iść dalej i porzucić samego siebie. Niech on niczego nie przykrywa, niczego nie broni, niczego nie usprawiedliwia. Niech on nie próbuje uzgadniać z Bogiem stosunków, lecz niech schyli swoją głowę przed ciosem Bożego surowego gniewu i uzna samego siebie za godnego śmierci. Uczyniwszy to niech on spojrzy z prostą ufnością na zmartwychwstałego Zbawiciela, a z Niego spłynie mu życie i nowe narodzenie, oczyszczenie i moc. Krzyż, który położył kres ziemskiego życia Jezusa, kładzie teraz kres życiu grzesznika, zaś moc, która wskrzesiła Chrystusa z martwych, wskrzesza go teraz do nowego życia z Chrystusem. Każdemu, kto chciałby sprzeciwiać się temu albo uważać to tylko za wąski, prywatny pogląd na prawdę, chcę powiedzieć, że Bóg daje pieczęć Swojej aprobaty na to poselstwo od czasów Pawła aż po dzień dzisiejszy. Czy było ono wyrażane dokładnie tymi słowami, czy też nie, to właśnie ono było istotną treścią wszelkiego zwiastowania, przynoszącego światu poprzez wieki życie i moc. Mistycy, reformatorzy i ewangeliści na to właśnie kładli nacisk, a znaki i cuda, i potężne działania Ducha Świętego świadczyły o Bożej aprobacie. Czy będąc dziedzicami takiej spuścizny mocy odważymy się zniekształcać prawdę? Czy ośmielimy się naszymi tępymi ołówkami zmieniać linie w planach albo zacierać wzór, pokazany nam na górze? Niech Bóg broni! Zwiastujmy stary krzyż, a oglądać będziemy starą moc.
|