„Stwórco świata, chodź ze mną!” |
Autor: Bartośz Sokół | |||
niedziela, 03 marca 2013 00:00 | |||
Chodź ze mną! - brzmi tytuł jednej z nowych, popularnych worship songs. Mimo świetnej muzyki i oczywistego zaangażowania wokalistki, ktoś, zapewne zupełnie nieświadomie, odwrócił porządek wszechświata. Bóg nie chodził z Henochem. Henoch chodził z Bogiem. Kolejność ma znaczenie. Jezus Chrystus nigdy nie zaoferował uczniom możliwości przyłączenia się do ich życiowej podróży. Nigdy nie powiedział: Co wy na to, żebym poszedł z wami? Powołani uczniowie usłyszeli za to: Pójdź za mną! Chrystus nie przyłącza się do naszego życia, to my przyłączamy się do życia Chrystusa. Przy połączeniu, Chrystus nie staje się dodatkową ręką do sprawniejszego wykonywania pracy lub trzecią stopą do łatwiejszego podróżowania przez życie. Staje się mózgiem. Nie dodatkowym, ale jedynym. Często narzekamy, gdy coś idzie nie po naszej myśli, ale nie powinno być już naszej myśli. Chrześcijanie to ludzie myśli Chrystusowej. Życie człowieka jest zbyt małe, by zmieścić w sobie dwa ośrodki woli. Kto nie dźwiga krzyża swojego, a idzie za mną, nie może być uczniem moim. Krzyża nie dźwiga się dla zabawy lub efekciarskiego wyglądu na religijnym wybiegu. Krzyż bierze się tylko na śmierć. Stąd mowa o nowonarodzeniu i śmierci starego stworzenia. Chrystus nie będzie dzielił z nami naszego życia. Albo wypełni je całkowicie albo odejdzie. Pewnego razu Bóg zapytał Izraelitów: Czy może iść dwóch razem, jeśli się nie umówili? Chrześcijaństwo jest swoistą umową między Chrystusem a człowiekiem. Umową, w której jedynym prawem człowieka staje się prawo do wyrzeczenia się wszystkich swoich praw. Świat nazwie to cierpiętnictwem i religijnym masochizmem, ale Kościół wie, że oddaje życie, tylko po to, by je zyskać. Miłość nie zna pojęcia wygórowanej ceny. W umowie rezygnujemy z autonomii i zrzekamy się prawa własności do samych siebie. Od tej pory nie ma dwóch planów, dwóch wizji przyszłości i dwóch kierunków zainteresowań. Pozostaje tylko jeden plan – plan Chrystusa, tylko jedna wizja przyszłości – wizja Chrystusa. Pozytywna odpowiedź na słowa - Pójdź za mną! - oznacza, że od tej pory nie będziesz mógł chodzić tam, dokąd chcesz. Gdy apostoł Paweł wołał - Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus! - ogłaszał całemu światu, że umówił się z samym Bogiem na porzucenie swojej autonomicznej woli. Ten święty człowiek zadziwia mnie zawsze radykalnym podejściem do chrześcijaństwa. Patrząc po ludzku, stracił wszystko. Szacunek religijnej elity, potencjalną karierę w żydowskich strukturach, finansową stabilność, zdrowie, a w końcu i życie. Ale taka była umowa. Umówił się z Bogiem, że odda życie, aby je zyskać. Wszystko uznał za śmiecie, a śmierć nazywał zyskiem, tylko dlatego, że oczekiwał nagrody, przy której największe zaszczyty świata wyglądały jak pieniężna nagroda ufundowana przez bezdomnych żebraków. Mówimy, że apostoł Paweł założył wiele kościołów, ale on sam powiedziałby: Paweł? Nie ma już Pawła! Nie było wymarzonej wizji emerytury i planów na najbliższe 10 lat. Ten człowiek umówił się z Chrystusem, że będzie codziennie umierał, aby nie przeszkadzać mu w realizacji jego planu. Mówić Bogu - chodź ze mną! - to tak jakby poprosić kierowcę miejskiego autobusu, aby zlekceważył rozkład jazdy, pogonił pasażerów i zawiózł nas do ulubionego sklepu po pączki. Bóg nigdy nie pójdzie tam, gdzie my chcemy go zabrać. Nie stanie się częścią naszych planów i sponsorem dziecinnych marzeń. Jedynym sposobem podróżowania z Bogiem jest wypracowanie postawy wołającej: Pójdę za tobą, dokądkolwiek pójdziesz! Czy aby na pewno nie traktujemy Boga jak narzędzia do realizacji naszych celów? Nie ma w tym nic z nowotestamentowej Ewangelii. To człowiek jest narzędziem do realizacji Bożych celów. I jeśli naprawdę otrzymał zrozumienie Bożego piękna i chwały, będzie prosił całym sobą, aby stać się choćby szatą, po której przejdzie osiołek niosący Chrystusa! Nie ma zbyt wielkiej ceny za możliwość przyczynienia się do uwielbienia jego chwały dla tych, którzy wiedzą z Kim mają do czynienia. Kochamy, gdyż on nas pierwszy umiłował. A cokolwiek czynimy dla Boga, Bóg już dawno uczynił dla nas. Czy może iść dwóch razem, jeśli się nie umówili? Nie. Chrystus złożył już swoją ostateczną ofertę: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną. Można przyjąć lub odrzucić, negocjacje nie wchodzą w grę. Kontroferta również.
|