Wartość rodzicielskiej troski i modlitwy Drukuj Email
Autor: Wiesław Janik   
wtorek, 17 września 2013 00:00

Przyglądałem się kiedyś małym ptaszkom, które niestrudzenie przylatywały do swego gniazdka przynosząc swoim, ciągle głodnym pisklętom pokarm.

Za każdym razem gdy któreś z nich przyfrunęło do gniazdka wychylało się kilka otwartych dziobów z piskiem domagając się jedzenia. Obserwując ten ciągły wysiłek ptaszków, aby zaspokoić głód swego potomstwa, wzbudziło się we mnie pytanie:

Kto nakazał, lub kto zmusza te wolne ptaki do takiej troski i ciągłego wysiłku dla dobra swoich piskląt?

Otóż w tym jednym malutkim przykładzie funkcjonowania ptaków, zauważamy wielkość i doskonałość Stwórcy, który stwarzając przyrodę, ptaki, zwierzęta oraz ludzi obdarzył ich uczuciem macierzyńskiej troski i miłości oraz poczucia obowiązku i odpowiedzialności wobec własnego potomstwa.

Tego uczucia, czy instynktu, nie trzeba się uczyć czy nakazywać, gdyż jest to w naturze każdej żywej istoty.
Przy tym pojawia się pytanie: A jak ta sprawa przedstawia się u ludzi?

Oo! U nas ludzi ta dziedzina jest o wiele głębsza, ponieważ zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo naszego Stwórcy i Boga.

Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas...... I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich. 1Moj. 1;26-27.

Jako ludzie otrzymaliśmy od Boga nieśmiertelnego ducha, a równolegle z tym również świadomość celu naszego istnienia obecnie i w wieczności. Czytamy o tym w Ks. Kazn. Salom.3;11.

Wszystko pięknie uczynił w swoim czasie, nawet wieczność włożył w ich serca, a jednak człowiek nie może pojąć dzieła którego dokonał Bóg od początku do końca.

Tak więc cecha macierzyństwa u ludzi połączona jest ze świadomą miłością i troską o dobro i szczęście swego potomstwa, a nie tylko w zakresie doczesnego i materialnego zabezpieczenia godziwych warunków życia, ale również pomocy im w osiągnięciu najwartościowszego i nieprzemijającego szczęścia i dobra.

Zapyta może ktoś: O jakie to szczęście i dobro chodzi?

Chodzi o to, aby troską i staraniem rodziców wobec swoich dzieci było wychowanie ich w wierze i miłości do żywego Boga tak, aby osobiście mieli społeczność z Bogiem w tym życiu i w wieczności.

Przykładem takiej szczególnej troski jest matka Jana i Jakuba synów Zebedeusza.

Wtedy przystąpiła do niego matka synów Zebedeuszowych z synami swoimi, złożyła mu pokłon i prosiła go o coś. A On jej rzekł: Czego chcesz? Rzecze mu: Powiedz, aby ci dwaj synowie moi zasiedli jeden po prawicy, a drugi po lewicy twojej w Królestwie twoim. Ew. Mat. 20-21.

Ale niesamowicie odważna prośba, prawda? Ale pomimo tego zechciejmy zauważyć determinację i troskę tej matki o szczęście jej dzieci, które dotyczyło ich wiecznego życia. Pragnęła aby jej synowie na wieczność byli z Jezusem w Jego Królestwie.
Zobaczmy, jej synowie byli już dorosłymi mężczyznami. Pomimo to przyprowadza ich do Jezusa i w ich obecności pada na kolana i prosi Go o szczególny przywilej nie dla siebie, tyko dla nich. Tym samym dała też swoim synom piękny przykład, jak należy szukać u Boga łaski i błogosławieństwa.

Szczęśliwi są ci co mają jeszcze matki ustawicznie, skłaniające swoje kolana przed Bogiem w wstawienniczych modlitwach upraszając łaski zbawiennej dla swoich dzieci. Tak powinni czynić wszystkie wierzące matki i ojcowie, wykazując tym sposobem, że posiadają prawdziwą troskę i miłość, do swoich dzieci, pragnąc dla nich rzeczywistego i trwałego szczęścia.

Pomimo tego, że wymiar tej prośby był delikatnie to ujmując bardzo wygórowany, a z oczywistych powodów Pan Jezus nie mógł spełnić jej prośby, to jednak nie zganił tej kobiety, widząc jej troskę o szczęście swoich synów.

Każda modlitwa rodziców o zbawienie i dobro swoich dzieci jest zawsze miła i wartościowa w oczach Bożych. Zbawienie i święte życie w społeczności z Bogiem jest daleko ważniejsze i szczęśliwsze niż długie i dostatnie życie na tej ziemi bez Boga.

Słyszałem wiele świadectw, a także byłem światkiem skuteczności ustawicznych modlitw rodziców o zbawienie swoich dzieci. Bóg swoim działaniem odpowiadał jeszcze gdy żyli w ciele na tej ziemi, ale bywało i tak, że po śmierci rodziców przeżyli swoje nawrócenie do Boga.

Rozważając ten tak bardzo ważny temat, chcę zwrócić waszą uwagę szanowni czytelnicy, a szczególnie rodzice wychowujący swoje dzieci na jeszcze jeden aspekt, który miał miejsce w czasie prośby tej niewiasty do Pana Jezusa, a to w tym celu, aby z tego wszyscy mogli wyciągnąć lekcje dla siebie.

Otóż, pomimo tej miłości i troski o swoich synów w prośbie i pragnieniu było coś niewłaściwego. Chciała ażeby jej synowie otrzymali w Królestwie Bożym pierwszeństwo, aby zostali postawieni ponad wszystkich innych uczestników Królestwa. Niestety, takie pragnienia oraz zabiegi nie są zgodne z nauczaniem Pana Jezusa oraz miłością i szacunkiem wobec innych uczestników powołania do grona rodziny Bożej.

Czytając wspomniany fragment Pisma zauważamy, że taka postawa natychmiast wzbudziła wzburzenie i protest u pozostałych uczni Jezusa.

A gdy to usłyszało owych dziesięciu, oburzyli się na dwóch braci. Mat. 20; 24.

Oczywiście to oburzenie nie wynikało z miłości i dojrzałości duchowej.

Wtedy Pan Jezus udzielił im wszystkim odpowiedniej lekcji mówiąc:

Wiecie, iż książęta narodów nadużywają swej władzy nad nimi, a ich możni rządzą nimi samowolnie. Ale nie tak ma być między wami, bo ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym. Podobnie jak Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu. Mat.20;25-28.

Zwróćmy uwagę, że w zakresie Kościoła i Królestwa Bożego obowiązują całkowicie inne zasady aniżeli w tym świecie.

W tym celu Pan Jezus pozostawił nam doskonały przykład swoją postawą w stosunku do Ojca, a także wobec ludzi. Przypomina o tym ap. Paweł:

Takiego bądźcie względem siebie usposobienia jakie było w Chrystusie Jezusie. Który chociaż był w postaci Bożej nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu. Lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi, i stał się podobny ludziom, a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej.... Fil. 2;5-11.

Drodzy czytelnicy, bądźmy szczerzy wobec samych siebie. Czy nie zdarza się w życiu oraz sposobie wychowywania naszych dzieci przekonanie rodziców o wyższości ich własnych dzieci?

Moje dziecko to jest najlepsze, najpiękniejsze i najbardziej zdolne...

Mało tego, zdarza się, że rodzice już od najmłodszych lat wpajają w dzieci przekonanie, że to one są we wszystkim naj! I nikt nie może porównywać się z nimi pod żadnym względem. Chcę w tym miejscu zaakcentować to, że taki sposób wychowawczy wypacza psychikę dziecka i wyrządza jemu wielką krzywdę.

Każde dziecko wychowywane na takich zasadach staje się egoistyczne, samolubne, i niezdolne zaakceptować nikogo, żyjące w manii wyższości.

Staje się to widoczne już w młodym wieku w relacjach z innymi rówieśnikami. Takie dziecko w przypadku otrzymania niższego stopnia z nauczania lub nie zajęcia pierwszego miejsca albo przegrania podczas zabawy z innymi dziećmi, buntuje się, przeżywa stres, rezygnuje z dalszej zabawy, a nawet staje się agresywne.

Oczywiście, że należy wychowywać dziecko w poczuciu poszanowania własnej godności i wartości, co na pewno pomoże mu w przyszłości prowadzić czyste i szlachetne życie. Natomiast równolegle należy wpajać miłość i poszanowanie do innych osób, bardziej zdolnych i urodziwych od siebie, jak również wobec słabszych, mniej zdolnych, czy też niepełnosprawnych.

Tak wychowana w młodości osoba, później jako dorosła będzie wiedziała jaką postawę zajmować wobec rówieśników, współpracowników, rodziców, a także w Zborze i przed Bogiem.

Jakże często zdarza się, że wypielęgnowane dzieci, które zostały wychowane w atmosferze nadopiekuńczej, niezdrowej miłości, bez dyscypliny, oraz właściwych zasad życia, stają się okrutni w swoich zachowaniach wobec własnych rodziców, a także nieznośni dla otoczenia. Nie mówiąc już o pokorze wobec Boga.

Jakże trafna i mądra nauka zastała przekazana przez Boga dla rodziców wychowujących dzieci. Stosowanie jej w praktycznym życiu adekwatnie do wieku i okoliczności, daje wspaniałe rezultaty. Staje się błogosławieństwem tak dla rodziców jak i dla nich samych.

Skoro tak, to przeczytajmy treść tej nauki:

Będziesz tedy miłował Pana Boga swego z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej. Niechaj te słowa które Ja ci dzisiaj nakazuję, będą w twoim sercu. Będziesz je wpajał w twoich synów, i będziesz o nich mówił przebywając w twoim domu, idąc drogą, kładąc się i wstawając. 5Moj. 6;2-9.

Dalej czytamy:

Wychowuj chłopca odpowiednio do drogi którą ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości. Przyp. Sal. 22;6

oraz

Głupota tkwi w sercu młodzieńca, lecz rózga karności wypędza ją stamtąd. 22;15.

Dlatego kierując się darowaną od Boga cechą macierzyństwa i troski, a także zdrowej miłości do swego potomstwa od najmłodszych lat bądźmy dla nich wzorem do naśladowania. Do tego wdrażajmy systematycznie w systemie wychowawczym Boże zasady życia oraz właściwy stosunek wobec innych ludzi i módlmy się ustawicznie do Boga za nimi, nie tylko gdy są małe, ale również wtedy gdy są już dorosłymi osobami.

Taka postawa jest zawsze miła przed Bogiem i korzystna dla wszystkich.


Zobacz również