Wzbudzanie do modlitwy |
Autor: Edwin i Lilian Harvey | |||
piątek, 20 lipca 2012 02:00 | |||
"Szukałem wśród nich męża, który by potrafił wznieść mur i przed moim obliczem stanąć w wyłomie, wstawiając się za krajem, abym go nie zniszczył, lecz nie znalazłem." (Ezechiel 22:30). Pobudzenie jednego mężczyzny lub niewiasty do potężnej mocy modlitwy o innych jest warte więcej, niż połączone działanie zastępu przeciętnych chrześcijan. To, czego dokonał David Brainerd, tego mogą dokonać inni. Bóg nie ma względu na osoby. A. J. Gordon. "Bywałem wśród wielu kaznodziejów i przez kilka lat spałem z nimi w tym samym pokoju. Nikt z nich nie palił, nie było jakichś tajnych klanów, nie było żartów, ale wszyscy byli piękni, czyści i dobrzy. Modlili się, ale nie zrobili na mnie nigdy wrażenia jakąś szczególną modlitwą dotąd, aż pewnego dnia pojawił się niewielki człowiek z siwymi włosami i orlimi oczami. Jego postura i mała saszetka nie robiły dobrego wrażenia... Mieliśmy dziesięciodniową konferencję. Było kilku wspaniałych kaznodziejów i on, jeszcze z jednym, byli przydzieleni do mojego pokoju. Byłem zaskoczony, kiedy wcześnie następnego ranka ranka zobaczyłem go, jak bierze kąpiel przed nastaniem dnia, a potem klęka i modli się. "Pomyślałem sobie: Nie będzie nam przeszkadzał. Z pewnością wkrótce skończy. Ale on z cichym płaczem przez wiele godzin trwał w modlitwie wstawienniczej za mną, moją obojętnością, i za wszystkimi kaznodziejami Słowa. Następnego dnia usługiwał na temat modlitwy. To mnie zainteresowało, gdyż byłem jeszcze młody w służbie dla Pana i zawsze chciałem spotkać męża Bożego, który modlił się tak, jak wierzący w czasach apostołów. Następnego ranka on znowu wstał wcześnie i modlił się i tak już było przez całe 10 dni; wstawał wcześnie i modlił się przez kilka godzin. To mnie niezmiernie zainteresowało i dziękowałem Bogu, że go posłał. Wtedy powiedziałem tak: Nareszcie znalazłem człowieka, który się naprawdę modli. Nigdy go nie odstąpię. Przywiązał mnie do siebie stalowymi linami; troszczyłem się o niego, wstawałem wraz z nim, dużym nakładem finansowym z mojej strony sprowadziłem go do Nowego Jorku, żeby się modlił o naszych ludzi i o mnie. Bardzo lubił Davida Brainerda. Potrafił całymi godzinami czytać jego pamiętnik i próbował nakłonić do takiego życia innych. Pozostał ze mną przez dwa miesiące w słodkiej społeczności i wytrwałej modlitwie. 24 października wziąłem tę drogą, słodką, pomarszczoną twarz w moje dłonie i pocałowałem go po raz ostatni. Jego twarz zajaśniała boskimi myślami, jego oczy spoglądały i przenikały w nieskończoność - człowiek orzeł - tak, to był jeden z Bożych orłów. Już go nigdy na tym świecie nie zobaczę i obawiam się, że ani takiego, jak on. Jaka wielka różnica pomiędzy tym człowiekiem, a kaznodziejami Słowa Bożego obecnie. Ci drudzy nie znają bitwy z siłami ciemności; nie znają wzmagań z potężnymi siłami na powietrzu, ani godzin walki, kiedy żar bitwy wygląda tak, jak gdyby szatan miał odnieść zwycięstwo (Izajasz 66:8, 64:7). Wielu kaznodziejów pogrzebało swoją duchowość w grobie swojej działalności. Osiem lat temu zacząłem się modlić wcześnie rano. To wczesne wstawanie nie jest już u mnie jakimś eksperymentem, ale jest moim sukcesem. E. M. Bounds czekał pięćdziesiąt lat na dwóch mężów - tylko dwóch zaadoptowało jego wczesne poranne modlitwy, jeden kaznodzieja i jeden laik." Błogosławiony jest dzień, którego poranek jest uświęcony. Sukcesy odnosi ten dzień, którego pierwsze zwycięstwo zostało odniesione przez modlitwę. Swięty jest ten dzień, którego świt znajduje ciebie na szczycie góry! Zdrowie utrwala się rano. Bogactwo zdobywa się rano. Swiatło jest najjaśniejsze rano. "Zbudź się psałterzu i harfo; ja się obudzę wcześnie." Joseph Parker
|