Z Jezusem wciąż po swojemu... Drukuj Email
Autor: Biernacki Marian   
poniedziałek, 21 kwietnia 2014 12:45

Dzisiejsza lektura 23. rozdziału Ewangelii Łukasza wywołuje we mnie smutną refleksję. Wprawdzie Jezus był w roku 30. w Jerozolimie w centrum uwagi, lecz mało kogo obchodziło to, co mówił i czego naprawdę oczekiwał od ludzi. Władze polityczne i religijne postępowały z nim po swojemu. Więc Piłat rozstrzygnął, że ma się stać według ich żądania. Kazał wypuścić tego, którego oni zażądali, a który został wtrącony do więzienia za rozruch i zabójstwo, Jezusa zaś zdał na ich wolę [Łk 23,24-25]. Mogli i zrobili z Jezusem, co chcieli.

Ogarnia mnie smutek, ponieważ widzę jak dwadzieścia wieków później, w chrześcijańskim kraju jest dokładnie tak samo. Owszem, Pan Jezus jest na ludzkich ustach i sztandarach. Po mieście chodzą dziwne procesje mające upamiętniać mękę Jezusa. Tradycja narodowa wciąż każe ludziom w tych dniach obracać się wokół spraw wzmiankujących o Jezusie; inscenizacje, specjalna liturgia, utwory muzyczne, filmy i programy telewizyjne, wystrój domów. Niby Jezus jest w centrum uwagi, lecz kto pyta, czego Jezus naprawdę od nas chce?

Widzę, że prawie nikt nie liczy się z samym Jezusem. Wielu liczy się z opinią publiczną. Chcą się pokazać ludziom; jacy są pobożni, troszczący się o potrzebujących, przywiązani do  tradycji narodowej... Mówią, co chcą i robią, co chcą. Jezus jest na ich ustach, lecz wciąż jest zdany na ich wolę. Jakiś przykład?

Na ulicach Gdańska zawisły flagi papieskie, bo za tydzień w Rzymie kanonizacja papieża Polaka. Kogo obchodzi to, jak Jezus patrzy na tę zbliżającą się ceremonię? Skąd pomysł, że ludzie mają takie kompetencje, aby orzekać, kto jest święty, a kto święty nie jest? Jan Paweł II powiedział kiedyś, że ludzie potrzebują papieża - pośrednika w kontakcie z Bogiem. Słowo Boże twierdzi inaczej: Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus [1Tm 2,5]. Lecz kogo dzisiaj obchodzi to, co mówi Bóg? Dla większości ważne jest to, co powiedział Jan Paweł II.

Bardzo smutno mi się zrobiło w drugi dzień świąt Wielkanocnych. Obawiam się, że większości moich rodaków wcale nie zależy na tym, aby podobać się Jezusowi. Samym sobie chcą się podobać.  Czy mając Jezusa na ustach, a lekceważąc Słowo Boże, ponownie nie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko [Hbr 6,6]? Tym bardziej narażają się Bogu, że czynią to w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, jednocześnie lekceważąc to, co Ojciec, Syn i Duch Święty powiedział.

Światłem w tunelu jest obietnica Chrystusa Pana, że któregoś dnia powtórnie przyjdzie na ziemię.  Wówczas stanie się jasne, jak miało być i co jest zgodne z Jego wolą. Oto przyjdę wkrótce, a zapłata moja jest ze mną, by oddać każdemu według jego uczynku [Obj 22,12]. Ludzie robiący z Jezusem wszystko po swojemu, poniosą szkodę. Nieliczni, każdego dnia wsłuchani w Jego Słowa i Mu posłuszni, zostaną uhonorowani. Już niedługo...