Jezu, ukochany mej duszy! |
piątek, 26 listopada 2010 01:00 | |||
Karol Wesley jest jednym z najbardziej cenionych autorów chrześcijańskich hymnów na świecie. Wiele z ponad 5,500 pieśni, które napisał śpiewa się w protestanckich zgromadzeniach do dziś. Hymn ‘Jesus, Lover of My Soul’ powstał ok. roku 1740 i chociaż z samym jego napisaniem nie wiąże się żadna szczególna opowieść, istnieje wiele historii ludzi, których serca zostały dotknięte jego słowami. Tuż przed Bitwą pod Chickamauga pewien dobosz miał sen, w którym śniło mu się, że powrócił do domu i został przywitany przez ukochaną matkę i siostrę. Obudził się bardzo smutny, ponieważ jego matka i siostra nie żyły i nie miał domu, do którego mógł wrócić. Chłopak opowiedział swój sen kapelanowi tuż przed bitwą. Po bitwie pozostał na polu wraz z martwymi i ciężko rannymi i w ciemnościach można było usłyszeć, jak śpiewa: ‘Jesus, Lover of My Soul’ ,nikt jednak nie miał odwagi aby po niego pójść. Kiedy doszedł do linijki: ’Nie zostawiaj mnie samego, wspieraj i pocieszaj mnie’ jego głos nagle zamilkł. Ciało dobosza odnaleziono następnego dnia oparte o pieniek, obok - na ziemi - leżał jego bęben. Chłopiec odszedł do niebiańskiego domu, gdzie spotkał się ze swoją matką i siostrą! Kolejna historia związana z hymnem Wesley’a również dotyczy wojny secesyjnej. Na wspólnym spotkaniu żołnierzy z obu stron frontu jeden z byłych konfederatów opowiadał jak otrzymał rozkaz ostrzelania pewnej źle osłoniętej wartowni przeciwnika. Podczołgał się blisko i był już gotowy oddać śmiertelny strzał, gdy usłyszał, jak wartownik zaczął śpiewać: ‘Jesus, Lover of My Soul’, a gdy doszedł do słów: ‘Mą bezbronną głowę schroń, w skrzydła Twego cień’ ukryty konfederata opuścił broń i wycofał się do swojego obozu. ‘Nie mógłbym zabić tego człowieka’ – stwierdził – ‘Nawet gdyby był moim największym wrogiem’. Wśród zgromadzonych był pewien unionista, który zapytał: - Czy to zdarzenie miało miejsce podczas kampanii atlanckiej w 64 roku? - Tak - W takim razie to ja byłem tym wartownikiem! - i zaczął opowiadać, jak owej nocy, wiedząc na jak niebezpiecznym stanowisku się znalazł, zaczął śpiewać hymn dla dodania sobie otuchy. Pod koniec pieśni poczuł niezwykły spokój i odwagę.
|