Ciemna noc się zbliża matka chora w domu A jej synek mały nie mówiąc nikomu Nie zważa na ciemność lecz biegnie do miasta By kupić w aptece dla mamy lekarstwa
Dzwoni raz i drugi nikt mu nie otwiera Synek drży ze strachu, że matka umiera Dzwoni jeszcze mocniej i wzdycha ku Bogu Gdy właśnie aptekarz zjawia się na progu
Spojrzał zagniewany i na chłopca fuka Czego o tak późnej porze tutaj szuka Ach panie łaskawy miejcie zlitowanie Mama ciężko chora ach ratujcie panie
Aptekarz sporządza lekarstwa niechętnie I odprawia chłopca zimno obojętnie Senny, bo z pierwszego snu nagle zbudzony Dopiero spostrzega z trwogą przerażony
Że zamiast lekarstwa truciznę przyprawił I życia nieszczęsną kobietę pozbawił Pada na kolana zdjęty straszną trwogą Boże jeśli jesteś – tak woła ku Bogu
Uczyń cud a ratuj mnie nieszczęśliwego Ratuj biedną matkę i chłopca małego A uwierzę w Ciebie gdy dasz mi się poznać Położył się w łóżku by usnąć ponownie
A tu znowu dzwonek ozwał się gwałtownie Powstaje i cały drży zdenerwowany Otwiera – to synek wpada zadyszany Ach panie łaskawy nieszczęście się stało
W pośpiechu o kamień nogą uderzyłem Upadłem i flaszkę z lekarstwem rozbiłem Aptekarz dziękczynny wzrok podniósł do nieba Dał lekarstwo inne jakie było trzeba
Po którym się zaraz chorej polepszyło Cieszyła się matka dziecko się cieszyło Lecz i aniołowie cieszyli się wielce Że jedno z niewiary wyzdrowiało serce
|