Jeden ze znanych mi pastorów przeżywa w ostatnim czasie wielki zachwyt nad łaską Bożą. Objawienie wspaniałej prawdy Słowa Bożego: Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił [Ef 2,8–9] bardzo dobitnie zatryumfowało w jego duszy.
Parę razy słuchałem jego burzliwego wystąpienia na ten temat, a dzisiaj przeczytałem na Facebooku kolejną wypowiedź. Powołując się na fragment Listu do Rzymian: "A jeśli z łaski, to już nie z uczynków, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską" [Rz 11,6], rzeczony brat stawia kościołom ogólny zarzut wymieszania Nowego Przymierza ze Starym, co jego zdaniem ewangelię pozbawia mocy.
Wtóruje mu inny, znacznie mniej znany mi pastor, zalecając oglądanie na GodTV pewnego nauczyciela z Singapuru oraz lekturę jego książek i przyznając się, że jakiś czas temu również przeżył to samo, co on. Dzięki temu teraz nie da się już zapędzić w zakon i jest bardzo szczęśliwy, ... w końcu.
Oczywiście, cieszy mnie zachwycanie się łaską, ale jednocześnie, akurat w tym przypadku, tym zachwytem jakoś się niepokoję. Sposób, w jaki ów brat prezentuje swoje oświecenie, może rodzić przypuszczenie, że zaczyna on w swoich poglądach o łasce Bożej schodzić na manowce skrajności.
Nie jest to bowiem żadnym mieszaniem Nowego Przymierza ze Starym, gdy nauka apostolska podkreślająca zbawienie z łaski, a nie z uczynków, jednocześnie objaśnia, że Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili [Ef 2,10].
Ta niezasłużona wspaniałomyślność Boża, wyrażona między innymi odpuszczeniem nam wszystkich grzechów [Kol 2,13], nie wprowadza nas jednak w stan totalnego wyluzowania. Albowiem okazała się łaska Boża, zbawienna wszystkim ludziom, ćwicząca nas, abyśmy odrzekłszy się niepobożności i świeckich pożądliwości, trzeźwie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie [Tt 2,11–12 wg Biblii Gdańskiej].
Nie ma to nic wspólnego z duchem żołnierskich koszar postrzeganych okiem rekruta, który z jednej strony bramy widzi napis: Witamy was!, by po jej przekroczeniu zobaczyć napis: Mamy was! Żołnierz niekoniecznie kocha koszary i kaprala. Chrześcijanin natomiast kieruje się serdeczną miłością do Pana Jezusa. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe [1Jn 5,3].
Z okazaną nam łaską Bożą można postąpić różnie. Można obrócić ją ostatecznie w rozpustę, gdy się zaniecha bojaźni Bożej. Albowiem wkradli się niektórzy ludzie, dawno już przedtem naznaczeni na to potępienie, niepobożni, którzy łaskę Boga naszego obracają w rozpustę i samego się Boga i panującego Pana naszego, Jezusa Chrystusa zapierają [Jd 1,4 wg Biblii Gdańskiej].
Można też, w pragnieniu zrzucenia z siebie ciężaru opierania się aż do krwi w walce przeciw grzechowi [Hbr 12,4], w celu uspokojenia i uśpienia dobrego sumienia, sklecić sobie na kolanie własną doktrynę, tak aby nie trzeba było już zmagać się z cielesnością, ani też niepokoić się wezwaniem apostolskim skierowanym do świętych i wierzących braci w Chrystusie, którzy są w Kolosach [Kol 1,2]: Umartwiajcie tedy to, co w waszych członkach jest ziemskiego: wszeteczeństwo, nieczystość, namiętność, złą pożądliwość i chciwość, która jest bałwochwalstwem, z powodu których przychodzi gniew Boży [Kol 3,5–6].
Lecz można także należycie skorzystać z łaski Bożej; Przyjąć za darmo, z łaski, dar zbawienia i będąc pod ogromnym wrażeniem wspaniałomyślności Pana naszego, Jezusa Chrystusa względem nas, z ufną odwagą przystępować do Boga, wierząc, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają [Hbr 11,6]. Ta świadomość, że nasz Zbawiciel i Pan widzi nas w każdej chwili i zna wszystkie nasze myśli, z jednej strony dodaje nam otuchy, a z drugiej, mobilizuje nas do trwania w posłuszeństwie Słowu Bożemu.
Dlatego musimy tym baczniejszą zwracać uwagę na to, co słyszeliśmy, abyśmy czasem nie zboczyli z drogi. Bo jeśli słowo wypowiedziane przez aniołów było nienaruszalne, a wszelkie przestępstwo i nieposłuszeństwo spotkało się ze słuszną odpłatą, to jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie? [Hbr 2,1–3].
Bez łaski Bożej w ogóle nie moglibyśmy być zbawieni. Ofiara Jezusa Chrystusa całkowicie załatwiła problem ciążącego na nas gniewu Bożego. Zostaliśmy usprawiedliwieni z łaski, przez wiarę, bez potrzeby, a nawet bez możliwości dodawania do tego jakiegokolwiek naszego uczynku. To jest fundament naszego zbawienia. A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, to wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień [1Ko 3,12–13].
Innymi słowy, ten trzeci sposób podejścia do łaski Bożej polega na zrozumieniu, że zbawienie jest i darem łaski Bożej, i zadaniem człowieka przed Bogiem. Jestem przekonany w Panu Jezusie, że takie właśnie jest biblijne stanowisko w kwestii łaski Bożej.
Ponieważ wszystkim nam grozi niebezpieczeństwo popadania w skrajności, Biblia przypomina nam o potrzebie brania od uwagę całości Bożego objawienia. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany [2Tm 3,16-17].
Tak ma być również w odniesieniu do łaski, ponieważ nie najważniejsze jest to, abyśmy czym prędzej poczuli się wyluzowani i szczęśliwi (tym chlubi się większość ludzi bezbożnych), lecz abyśmy wytrwali w Słowie Bożym i zyskali upodobanie w oczach Pana.
|